DO TABLICY: Auty, pressing i odwaga. Jak Radomiak zaatakował Ekstraklasę

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Do tablicy Radomiak
Graf. Michał Kołodziej

Michał Zachodny na co dzień zajmuje się analizowaniem oraz komentowaniem meczów w stacji Viaplay. Wcześniej od strony taktycznej pisał o futbolu m.in. w sport.pl i w serwisie Łączy Nas Piłka, a także był asystentem w sztabie reprezentacji Polski U-20 prowadzonej przez Jacka Magierę. Teraz debiutuje z cyklem analiz w newonce.sport. Co drugi poniedziałek zaprosi „Do tablicy”, a zaczyna od analizy rewelacji pierwszej części sezonu Ekstraklasy, czyli Radomiaka.

Czy jadą na Legię, czy przygotowują się na przyjazd Lecha – w Radomiaku nie ma myślenia o tym, by rok w Ekstraklasie spędzić na wybijaniu piłki z własnego pola karnego. Może gra ekipy Dariusza Banasika to nie jest szczyt piłkarskiego wyrachowania, ale i tak jest co docenić. Coś, co może się podobać.

ATAKOWAĆ LIGĘ

Beniaminkowie są w Ekstraklasie przewidywalni. Przyświeca im główna zasada: nie wychylać się. Nie ryzykować, nie otwierać się, nie sprawić, by rywale pomyśleli, że trafili na naiwnie grającą drużynę. Można powiedzieć, że nowicjusze są podsiani strachem przed kompromitacją.

A Radomiak?

– Lech to dobry zespół, wielu rywali się przed nim cofa. My postanowiliśmy, że zagramy odważnie – mówił Dariusz Banasik przed spotkaniem z mistrzem jesieni.

– Nasze założenie było takie, żeby zagrać ofensywnie, wykorzystać atut własnego boiska – tłumaczył po zwycięstwie z Górnikiem Zabrze.

– Przyjechaliśmy jednak do Krakowa z nastawieniem, że gramy o trzy punkty. Cały tydzień pracowaliśmy nad mentalnym wzmocnieniem zespołu, żeby grał o zwycięstwo, a nie zachowawczo – podkreślał po wyjazdowym triumfie z Cracovią.

– Nie będziemy się ani murować, ani chować. Zagramy odważnie, jak w ostatnich meczach. Jedziemy tam, aby wygrać – to jego zapowiedź starcia na terenie ostatniej drużyny w tabeli. I faktycznie, Radomiak rozbił Legię w Warszawie aż trzema golami.

Podobnych wypowiedzi Banasika można przedstawić więcej. Ktoś powie, że to tylko gadanie, ale od tego się zaczyna. Przekaz do drużyny jest wzmacniany w mediach. Skoro trener się nie boi trudnych wyjazdów czy przyjmowania faworyta, nie myśli wyłącznie asekurancko, to dlaczego obawy powinni mieć zawodnicy?

Ta pewność siebie jest zauważalna w podstawowych statystykach. Radomiak wygrał wszystkich dziewięć spotkań w których strzelał pierwszego gola – nikt nie ma takiej skuteczności. Nie przegrali ostatnich jedenastu spotkań, ostatniego gola na wyjeździe stracili 288 minut temu, w drugich połowach dali się pokonać tylko raz, ale i tak stracili najmniej goli. Rywale dziewięciokrotnie zdobywali pierwszą bramkę, ale wygrali tylko dwukrotnie. Różne przypadki zdarzają się w tej lidze, ale żaden nie utrzymywałby takiej formy przez pół roku, zwłaszcza będąc beniaminkiem. Tym bardziej warto przyjrzeć się, jak Radomiak zaatakował Ekstraklasę.

WARTO WIEDZIEĆ KIEDY

Zostało tylko dziesięć minut do końca i to Legia rozpoczyna akcję od własnej bramki. Bardziej próbuje, bo Radomiak nie odpuszcza. Doskok za doskokiem i wystarczy kilka sekund, by goście się pomylili. Leandro odbiera piłkę Sliszowi, rozgrywa z Filipe i całość ładnym strzałem zza pola karnego wykańcza Karol Angielski, strzelając swojego pierwszego gola w sezonie.

radomiak legia press

To było jeszcze w lipcu, ale pewne schematy w drużynie Banasika się nie zmieniają. Chociaż tylko trzy drużyny pozwalają rywalom na wykonanie większej liczby podań (tzw. wskaźnik PPDA wynosi w przypadku beniaminka 11,29, przy średniej ligowej – 9,48), to Radomiak ma wybrane momenty pressingowe. Auty bramkowe przeciwnika to jeden z nich: tak uzyskali rzut karny w meczu z Wisłą w Krakowie, tak Zagłębie oddało im piłkę w Lubinie i wystarczyły dwa podania, by gola strzelił Angielski.

Wszystko dzieje się w sposób naprawdę prosty: Radomiak zostawia czterech obrońców nisko ustawionych, z zabezpieczeniem defensywnego pomocnika, a jednocześnie nie cofa się, gdy drugie lub trzecie podanie minie pierwszą linię pressingu. Wręcz do prób odzyskania piłki doskakują kolejni zawodnicy.

Kolejnym momentem są auty na połowie przeciwnika. To tylko pozornie komfortowa sytuacja dla drużyny posiadającej piłkę – w końcu wykonawca jest nie tylko wyłączony z gry, ile często po wyrzucie zamknięty od rozegrania. Gdy on stoi za linią boczną, to rywal ma przewagę jednego zawodnika w polu.

Przykładem tego problemu zespołu wznawiającego była choćby akcja, która zakończyła się pierwszym golem Radomiaka w Gdańsku. Doskok do niefrasobliwego rozegrania Mateusza Żukowskiego z Tomaszem Makowskim kończy się autem dla gości, którzy po szybkim wznowieniu sami skorzystali z dezorganizacji gospodarzy i za sprawą Machado zdobyli kontaktową bramkę.

W ostatnim meczu z Legią też tak było: w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Radomiak nie cofnął się, jak pewnie zrobiłoby wiele drużyn mających jednobramkowe prowadzenie w Warszawie. Zamiast tego sześciu zawodników zmusza gospodarzy do niestarannej zmiany strony gry, zbiera drugą piłkę po niecelnym zgraniu i po chwili Angielski marnuje świetną szansę.

legia radomiak press
Screen z Canal+

ODWRÓCENIE RÓL

Auty to o tyle ciekawa kwestia, że akurat Radomiak jest w tym elemencie bardzo skuteczny. Pomijając fakt, że Dawid Abramowicz dysponuje bardzo długim wyrzutem piłki rękoma i często w ofensywie drużyna z tego korzysta, to posiadają także inne schematy rozegrania.

W Ekstraklasie nikt nie oddaje średnio tylu strzałów po stałych fragmentach, ile ma Radomiak, a już nikt nie dorównuje mu pod względem uderzeń właśnie po wyrzutach z autu. Średnio beniaminek notuje niemal jeden strzał na mecz (0,90), choć średnia jest ponad trzykrotnie niższa (0,23), a trzecia Cracovia ma dwukrotnie niższy wynik (0,42).

Udało się już z Cracovią (gol na 2:1), ale też w ostatniej kolejce w Warszawie – i to dwukrotnie. Najpierw w typowej dla Radomiaka sytuacji autu z lewej strony i na wysokości pola karnego rywali, do piłki podchodzi Abramowicz. Legia jest przygotowana, ustawia się w jedenastu zawodników we własnej szesnastce – choć jest tam tylko czwórka rywali. Jednak Mattias Johansson nie zauważa, że lewy obrońca gości znacznie szybciej zagrywa do Machado, który już ma komfort przyjęcia piłki.

aut radomiak gol

Chociaż początkowo Legia ma przewagę i jest ustawiona strefowo w świetle bramki, to tym prostym manewrem – przy odpowiednim dośrodkowaniu Filipe, któremu nikt nie przeszkadza – aż ośmiu zawodników gospodarzy albo wybiega w stronę piłki, albo w ogóle nie jest już zainteresowana bronieniem.

Tymczasem w świetle bramki jest już przewaga Radomiaka – trzech na dwóch – czyli znacznie większa łatwość w wygraniu pozycji i strzelenia gola.

aut radomiak gol 2
Screen z Canal+

Zwycięstwo nad Legią przyjezdni przypieczętowali z rzutu karnego, który jednak był również efektem mądrze rozegranego autu.

Znów piłkę ma Abramowicz, ale w najbliższej strefie nie ma żadnego z kolegów. Ten zabieg ma sprawić, że zawodnik, który zrobi ruch po podanie będzie miał więcej wolnej przestrzeni. I faktycznie – Maurides po krótkiej wymianie już jest obrócony przodem do bramki Legii, dogrywa do Rondona, a ten do Filipe, który po chwili jest faulowany w szesnastce rywali. Każdy z trójki pomocników gospodarzy – Slisz, Josue, Ciepiela – był spóźniony w doskoku i dopuścił do tak łatwego rozegrania.

aut radomiak rzut karny
Screen z Canal+

CZYM JEST ODWAGA?

Jak w futbolu zdefiniować odwagę i czy Radomiak by do jakiejkolwiek opcji pasował? Gdyby określać styl gry beniaminka, to wystarczyłyby trzy słowa: efektywność, bezpośredniość, zdecydowanie. Jednak za każdym stoi coś więcej, niż tylko skuteczność ponad stan (zwłaszcza, że piłkarze z Radomia strzelili 28 goli z wyniku 28,96 goli oczekiwanych), próby długich podań, czy agresywność w walce o piłkę.

W ostatniej w 2021 roku kolejce Ekstraklasy tylko dwie drużyny wystawiły od pierwszej minuty dwóch napastników. Owszem, aż połowa trenerów wybrała system 3-4-3, który teoretycznie daje możliwość współpracy trzech atakujących, ale tylko Radomiak zagrał w 4-4-2. Zresztą tego Dariusz Banasik nie zmienia, bo wierzy w skuteczność tego działania – zwłaszcza, gdy coraz więcej drużyn ustawia trzech środkowych obrońców. Z jednym napastnikiem szansa na sukces byłaby znacznie mniejsza.

A Radomiak wybiera jeszcze bardziej odważne rozwiązania. Nawet w meczach z takimi zespołami jak Legia czy Lech, pomimo gry w niskiej defensywie, ma gotowych czterech atakujących do natychmiastowego wyprowadzenia kontry. I takie ataki są mocną bronią ekipy z Radomia – tylko Lechia i Lech są skuteczniejsze.

Doskonałym przykładem był mecz z „Kolejorzem”, gdy przy prowadzeniu 2:0 i pięć minut przed końcem pierwszej połowy, większość rywali Lecha byłaby ustawiona w kompakcie, blisko własnej bramki. W Radomiaku napastnicy i skrzydłowi są niemal w jednej linii – wystarcza opanowanie drugiej piłki i przyspieszenie kontry, by znów zagrozić przeciwnikowi. Według StatsBomb tylko dwie drużyny szybciej pokonują dystans do bramki w akcjach zakończonych strzałem.

kontra radomiak lech
Screen z Canal+

Jednak nie tylko w kontrach Radomiak jest tak ustawiony. W atakach pozycyjnych również cała czwórka rozciąga defensywę przeciwnika, co z kolei tworzy wolne przestrzenie do gry przez środkowych pomocników lub do wprowadzenia piłki wyżej. W meczu z Górnikiem Łęczna było widać, że również na to Radomiak jest przygotowany.

atak radomiak górnik łęczna

Plan w ofensywie nie jest szczególnie zaawansowany. Niemal połowa asyst przy bramkach Radomiaka to dośrodkowania. W Ekstraklasie przyjęło się, że ten sposób gry jest prymitywny – Michał Probierz obrażał się, gdy jego zespół określano mianem „Dośrodkovii”, również mistrzowską Legię z Tomasem Pekhartem w roli celu zagrań wahadłowych odbierano jako dość prostą w środkach.

Statystycznie tylko Abramowicz z Radomiaka jest w ścisłej czołówce pod względem dośrodkowań, ale akurat wynika to z tego, że zespół nie dąży do tego rozwiązania w każdej swojej akcji. To bardziej kwestia przygotowania ataku, czyli wbiegnięcia większej liczby piłkarzy w pole karne. Aż sześciu zawodników Banasika strzeliło przynajmniej jednego gola głową. Leandro potrafi zagrać i zagrywał ostatnie podania zarówno z lewej, jak i prawej nogi. Przed ostatnią kolejką miał tyle stworzonych okazji, ile Jakub Kamiński z Lecha, a więcej niż choćby Ivi Lopez. Do tego Radomiak pod względem skuteczności pojedynków w powietrzu jest na równi z Rakowem (54% wygranych).

Beniaminek ma szczęście (największa różnica względem xG rywali i liczbą goli straconych – ponad 8), ale przede wszystkim sam sobie pomaga. Od samego sposobu myślenia, nastawiania się i do sposobu grania – w prostocie też może być siła.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz i komentator Viaplay. Lubi opowiadać o futbolu od strony taktycznej.