DOMi & JD BECK: najwięksi memiarze jazzu, których pokochał Anderson .Paak

Zobacz również:Hyperpopowa rewolta. Czy tak brzmi przyszłość muzyki popularnej?
DOMi & JD BECK / mat. pras.
DOMi & JD BECK / mat. pras.

19-latek o aparycji 14-latka i 22-latka z blond kucykami to największe objawienie amerykańskiego jazzu od lat. Jeśli Herbie Hancock postanawia nawiązać współpracę z debiutantami, to musi być coś na rzeczy.

DOMi jest 12-letnią, pochodzącą z Francji, mistrzynią gry na saksofonie. Swój styl zawdzięcza łączeniu tercji wielkich z kwartami czystymi. Jest nie tylko jedyną żyjącą fizyczką teoretyczną, ale także najmłodszą osobą, która zdobyła Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.

JD BECK to 6-letni owczy detektyw z Teksasu. W tym roku uzyskał doktorat z fizyki kwantowej na Uniwersytecie Stanforda. Od tego czasu poświęcił swoje życie smooth jazzowi i chciałby być poważnie traktowany przez środowisko muzyczne.

Po wejściu na oficjalną stronę DOMi i JD BECK-a i kontakcie z ekranem ładowania przedstawiającym szczura grającego na saksofonie, naszym oczom ukażą się właśnie powyższe biogramy. Łatwo się domyślić, że część zawartych tu informacji nie do końca pokrywa się z prawdą. Dokonania na polu różnych gałęzi współczesnej fizyki tej dwójki należy dobrze zweryfikować. DOMi ma z kolei 22 lata, JD o trzy mniej. I mimo młodego wieku, ta dwójka to teraz najgorętsze nazwiska na amerykańskiej scenie jazzowej. Jak to się stało, że duet dzieciaków – swoim wizerunkiem zaprzeczający niemal wszystkim jazzowym stereotypom – ledwie kilkanaście dni po wydaniu swojego debiutanckiego albumu pod banderą wytwórni Blue Note (tak, najbardziej wpływowej jazzowej oficyny wszech czasów) ociera się o mainstreamową sławę?

Odpowiedź jest prosta: bo są aż tak dobrzy. Jeśli muzyka jest po prostu matematyką, to JD trzaska na perkusji całki oznaczone i nieoznaczone sprawniej niż obliczyłby je superkomputer IBM Summit. DOMi z kolei gra na klawiszach i fortepianie w sposób, który każe kwestionować czy na pewno posiada tylko dwie dłonie. Zamiast psychicznego terroru w muzycznym konserwatorium rodem z Whiplash, wybrali jednak szampańską zabawę podlaną memicznymi akcentami. Po tym jak poznali się w 2018 roku grając wspólnie na targach muzycznych w ramach demonstracji sprzętu (w wywiadzie dla Guardian twierdzili, że występ ten był straszny), postanowili połączyć siły. Skorzystali przy tym z internetu. Ich wspólne lub solowe popisy uwiodły zarówno elitarystów poszukujących wykonawczej perfekcji, jak i odbiorców wszystkiego, co sygnowane logiem Adult Swim. Najlepszym przykładem niech będzie ich wspólna rekonstrukcja bitów Madliba z Madvillainy z wykorzystaniem jedynie ich bazowych instrumentów i bez pomocy dodatkowych ścieżek.

Nic dziwnego, że tą parą zainteresował się Thundercat. Ambasador groove’u zaangażował DOMi i JD do występu z Arianą Grande i Andersonem .Paakiem. Ten ostatni zaprosił młodych muzyków pod swoje skrzydła. Od tego momentu wszystko potoczyło się dynamicznie. Duet znalazł się w Apeshit Inc. – wytwórni .Paaka, która dzieli obowiązki wydawnicze ze wspomnianym Blue Note. Ponadprzeciętnie uzdolnione młodziaki pojawiły się nawet w roli współautorów Skate, czyli jednego z singli Silk Sonic. Biorąc pod uwagę gigantyczną popularność wspólnego projektu .Paaka i Bruno Marsa, będąc jazzowym muzykiem ciężko liczyć na lepszą ekspozycję na masową publikę.

Osoba po osobie, rozmowa po rozmowie, koncert po koncercie. DOMi i JD nagle stali się jednymi z najbardziej lubianych nowych twarzy wśród naprawdę wielkich nazwisk. Oprócz Thundercata i Andersona, para jazzowych wunderkindów przekonała do siebie Snoop Dogga, Maca DeMarco i Bustę Rhymesa. Ale nagranie wspólnego utworu z Herbiem Hancockiem na takim etapie kariery to już być może największa możliwa nobilitacja. Trudno o kontakt z bardziej wpływowym żyjącym muzykiem uprawiającym jazz fusion – podgatunek zdecydowanie najbliższy temu duetowi.

Pojedyncza stylistyczna łatka to jednak za mało by opisać NOT TiGHT, czyli debiutancki longplay DOMi i Beck-a. Szaleńcze tempo niemożliwych do przewidzenia perkusyjnych uderzeń oraz fortepianowe pasaże, które łączą atonalność ze zwiewną melodyką – mimo minimalizmu środków – tworzą środowisko pełne dźwiękowego przepychu. 45 minut podzielonych na 15 kompozycji kipi od pomysłów, które są równocześnie subtelne i bardzo odważne. To wydawnictwo bardziej przypomina producencki mixtape niż dzieło dwójki instrumentalistów – wydaje się postinternetową interpretacją ostatniego pół wieku historii jazzu.

Gdy ktoś nazywa tę parę jazzowym ekwiwalentem 100 gecs, nie myli się na płaszczyźnie formalnej. Można znaleźć mnóstwo paraleli pomiędzy oboma zespołami. Ale być może wypadałoby założyć, że całkiem naturalne jest, że będzie się pojawiać coraz więcej młodych osób, które nabyte umiejętności i naturalne dary będą łączyć z zabawą muzyczną materią. Jazz, jak to określił, w jednym z najlepszych odcinków Świata według Kiepskich, Marian Paździoch jest muzyką duszy. Ale jazz jest też czasem memem i zrozumienie, że można połączyć obie te rzeczy, by pchać ten gatunek do przodu, nie powinno być niczym szokującym. Liczba konwenansów, które narosły wokół dmuchania w saksofon i walenia w klawisze może być onieśmielająca. A DOMi i JD właśnie je burzą, by robić coś po swojemu. I bardzo dobrze im to wychodzi.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.
Komentarze 0