Można być uprzywilejowanym, bogatym dzieciakiem i robić drill? Lil Mabu udowadnia, że można

Zobacz również:Zakryj swoją twarz, a powiem ci, kim jesteś. Kilka słów o anonimowości w rapie
Fot. Lil Mabu x Dusty Locane - NO SNITCHING

Jak drillowiec z prywatnej szkoły staje się coraz ważniejszym graczem na nowojorskiej scenie.

Nigdy nie donoszę (...) Wyjmuję broń (...) Nie pudłuję. Zarabiam nawet, gdy sikam – rapuje Lil Mabu. I nie byłoby w tych słowach nic dziwnego, gdyby nie to, że nawija je 17-letni absolwent prywatnej szkoły, który większość życia spędził w willach i na zamkniętych osiedlach a nie na ulicy. Gdy jego koledzy z branży ledwo wiązali koniec z końcem, traktując rap jako sposób na ucieczkę z biedy, Matthew Peter DeLuca, znany jako Lil Mabu, przygotowywał się do szkolnych egzaminów, patrząc na muzykę jak na hobby.

Nie ma street creditu, ale ludzie go szanują, bo wiedzą, że ma talent – mówił Sha Ek, który jako jeden z pierwszych raperów zdecydował się na współpracę z Lil Mabu. Tak samo jak Tory Lanez, Dusty Locane czy PNB Rock Sha Ek nie patrzyli na pochodzenie Matthew; liczył się skill i zajawa, a nie pochodzenie i status społeczny. Które w przypadku Lil Mabu nie pasują do obrazu typowego drillowca.

Wystarczy powiedzieć, że Matthew DeLuca jest synem nowojorskiego biznesmena, którego nieruchomości wyceniono na ponad 12 milionów dolarów. Chodził do prywatnej szkoły, gdzie zresztą osiągał ponadprzeciętne wyniki i zgarniał nagrody naukowe. Jednak kiedy dorósł nie został prawnikiem ani lekarzem, tylko postawił na muzykę i marketing.

Od początku jego kariery obie te rzeczy szły w parze. W ciągu dnia Matthew zajmuje się internetową agencją marketingową, a wieczorami rapuje: o gangsterskim życiu, napadach na policję, okradaniu sklepów jubilerskich czy walce na noże – czyli o tematach, które zna co najwyżej z filmów i książek.

Swoją autentyczność zbudował jednak nie na samej treści (którą dostosował do panującyh trendów i charakterystyki gatunku), a sposobie budowania kariery. Nigdy nie podpisał umowy z wytwórnią; od początku promował się sam, korzystając z social mediów i znajomości, które przyniosła mu praca w agencji.

To właśnie dzięki niej poznał PNB Rocka czy Lil Moseya, którzy później pomagali mu w budowaniu pozycji na scenie. Sukces komercyjny przyszedł bardzo szybko. Już po roku jego utwory zaczęły przebijać milion wyświetleń na YouTube. Dziś, niecałe trzy lata po premierze pierwszego drillowego kawałka, Lil Mabu ma ponad 7,5 miliona miesięcznych słuchaczy na Spotify, na Instagramie obserwuje go 850 tysięcy osób, a na Tik Toku ponad 3,5 miliona.

I choć noże w jego klipach nadal wyglądają komicznie, a w wersy o walkach z policjantami nikt już nie wierzy – to Lil Mabu stał się czołowym drillowcem w Nowym Jorku. Mabu get money, while he pee. Shout out my label, that’s me. I’m the king of NYC – podsumowuje w wydanym niedawno singlu Mathematical Disrespect. A zaraz później dorzuca: To all my competition, dig a grave. I invested money in myself and it paid. I can’t take a break ‘til Mabu is a houshold name. Co myślimy?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Jędrzej, choć częściej występuje jako Jj. Najlepiej opisuje go hasło: londyński sound, warszawski vibe. W Drugim Śniadaniu regularnie miesza polskie brzmienia z tym, co dzieje się na Wyspach, dorzucając również utwory z amerykańskiej nowej szkoły. Afrowave, drill, trap - słyszymy się!