Droga Lewandowskiego. Jak Riyad Mahrez z chłopaka opłakującego śmierć taty stał się gwiazdą światowej piłki

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
mahrez.jpg
fot. Lynne Cameron - Manchester City/Manchester City FC via Getty Images

Niewykluczone, że już latem PSG i Chelsea powalczą o Riyada Mahreza. Choć coraz głośniej słychać podbijany w tej sprawie bębenek, na razie Algierczyk gra dla Manchesteru City i nie wygląda z pewnością na kogoś, kto odrabia pańszczyznę na wygasającym w przyszłym roku kontrakcie. City nie udało się ściągnąć na Etihad Harry’ego Kane’a, a Sergio Aguero jest już pięknym wspomnieniem, ale Mahrez udowadnia, że futbol i gole wciąż sprawiają mu radość. I obok Kevina De Bruyne wyrósł na czołową postać w układance Pepa Guardioli.

Szesnaście lat temu życie Riyada Mahreza diametralnie się zmieniło. Zmarł jego tata, Ahmed, który kochał piłkę i przeniósł tę miłość na syna, dorastającego w Sarcelles. Ojciec był dumnym Algierczykiem, mama miała algierskie i marokańskie korzenie. Ahmed sam próbował szczęścia na boisku, ale sukcesów nie odniósł. Tym największym był syn. Wychudzony chłopak, który od rana do wieczora szukał na betonowych placach możliwości założenia rywalom „kanału”, czy jak kto woli „siatki”.

Przepuszczenie piłki między nogami przeciwnika było czymś, co pozwalało mu iść do domu spełnionym. Bardziej nawet niż gol.

Riyad nie wyglądał jak atleta, który za chwilę ma podbijać świat. Jego postura fizyczna mogła jednak zmylić każdego, bo umiejętności, jakimi dysponował, technika użytkowa, szybkość, drybling, były diamentowe, a głowa wytrzymywała presję. – Nie wiem czy po śmierci taty stałem się bardziej poważny, ale na pewno sprawy zaczęły mi się układać, ponieważ prawdopodobnie więcej chciałem, miałem to zakodowane w głowie”.

Manchester City v Burnley - Premier League. Riyad Mahrez
Fot. Laurence Griffiths/Getty Images

Stracił tatę w podobnym momencie życia, co Robert Lewandowski. Mahrez miał 15 lat. Ta złość na cały świat i chęć udowodnienia wszystkim wokoło, że można być najlepszym, zagrały koncertowo. I wciąż działają. Zawsze było to mocnym paliwem napędowym dla Algierczyka. Idealnym przykładem jest jego pobyt w Leicester. W momencie, w którym Mahrez zdobył z tym klubem mistrzostwo Anglii, będąc tam kluczowym zawodnikiem, poczuł, że musi wykonać kolejny krok. I uparł się na przejście do City, choć niektórzy mówili mu, że na King Power Stadium może zbudować swój pomnik na lata. W niedawnym meczu z Manchesterem United pokazał dobitnie, że miał rację – właśnie zmierza z Guardiolą po kolejne mistrzostwo, dokładając do tego ważne cegiełki, jak te dwa gole w derbach.

TYLKO NIE ANGLIA!

Do Leicester trafił w styczniu 2014 roku. Kosztował 450 tysięcy funtów i jest żywym dowodem na to, że tanio nigdy nie musi oznaczać gorzej. Historia jakich wiele. Oglądają jednego piłkarza, ale w oko wpada inny. Steve Walsh, pracujący jako skaut Lisów, pojechał, by zobaczyć w akcji Ryana Mendesa, z którym Mahrez grał w Le Havre. Mendes, o rok starszy o Algierczyka skrzydłowy z Republiki Zielonego Przylądka. Dla porządku przyjrzyjmy się jego karierze. Lille, Lille II, wypożyczenie do Nottingham Forest, tureckie Kayserispor, a dalej to już szkoda klawiatury.

Tymczasem Mahrez: trzy mistrzostwa Anglii, Puchar Anglii, trzy Puchary Ligi, zdobywca Pucharu Narodów Afryki, finalista Ligi Mistrzów i najlepszy piłkarz Afryki. A, no i jeszcze najlepszy piłkarz Premier League w mistrzowskim sezonie Leicester.

Przepuszczenie piłki między nogami przeciwnika było czymś, co pozwalało mu iść do domu spełnionym. Bardziej nawet niż gol.

Miał więc nosa Walsh, angażując nie tego zawodnika, którego początkowo chciał zatrudnić. Pozostało jeszcze tylko wytłumaczenie Algierczykowi, że w Leicester naprawdę istnieje klub piłkarski (nie wiedział o tym) i podpisanie stosownych dokumentów. W powodzenie misji nie wierzyła nawet rodzina piłkarza. – Po co się pchasz do Anglii, twój sposób grania to Hiszpania – słyszał niemal każdego dnia. Uparł się jednak, by postaw

Mahrez miał za sobą wyspiarską przygodę, o czym niewiele osób dzisiaj pamięta. W 2004 roku testowany był przez szkocki St. Mirren, jednak po dwóch miesiącach koszmaru związanego z beznadziejną pogodą, odpuścił.

CO TO ZA GRANIE?

Anglia okazała się jednak dobrym wyborem. Zresztą, analizując karierę tego zawodnika, pierwsze co rzuca się w oczy, to szczęście. Do ludzi, miejsc i decyzji. Ale też asertywność i głośne mówienie o tym, czego się chce.

Na przykład wtedy, gdy skrytykował styl gry na zapleczu francuskiej elity, twierdził wprost, że drużynom Ligue 2 zależy na kurczowym trzymaniu się zadań defensywnych i zadowala je wynik 0:0. Co to za granie? On chciał poszaleć! Kiwka, „kanał”, strzał w okienko, przerzut na trzydzieści metrów – taki futbol pasował mu najbardziej.

Wcześniej nie bał się odrzucić ofert z PSG czy Marsylii, to było jeszcze zanim trafił do Le Havre w 2010 roku z niewielkiego Quimper. I choć początek w nowym miejscu nie był obiecujący – występował w drużynie rezerw – konsekwentnie realizował cel, jakim było wyważenie drzwi do świata dużej piłki.

Umożliwił mu to Nigel Pearson. Menedżer Leicester City bardzo spokojnie wprowadzał giętkiego jak trzcina skrzydłowego do gry na najwyższych obrotach. Po kilku meczach w roli wchodzącego z ławki rezerwowych, w których Algierczyk dał próbki swoich umiejętności, Pearson oznajmił: – Jest gotów.

mahrez wasilewski.jpg
Riyad Mahrez i Marcin Wasilewski w biegowym pojedynku na treningu w Leicester, rok 2015. (Fot. Plumb Images/Leicester City FC via Getty Images)

Bez Mahreza nigdy nie powstałaby wspaniała ekipa, która najpierw awansowała do elity z Championship, potem utrzymała się dzięki heroicznej walce w Premier League, by ostatecznie sięgnąć po złoto. W czasie „Great Escape” w 2015 roku Mahrez nie wykręcał jeszcze tak szalonych liczb jak dziś, w Man City, ale widać było gołym okiem, że tych 450 tysięcy funtów to jedna z najlepiej zainwestowanych kwot w historii angielskiej piłki.

Widziano to oczywiście także na King Power Stadium. Droga jaką przeszedł z paryskiego przedmieścia do Anglii, była długa, ale warta widoków. Mahrez stawał się poważnym piłkarzem, takim, o którego za chwilę miały pytać największe kluby. Jednak dyskusje o potencjalnym transferze zamknęły dwa fakty – najpierw przedłużenie kontraktu o cztery lata, a następnie fenomenalny show zawodników Claudio Ranieriego i mistrzostwo kraju. Wes Morgan, kapitan drużyny, mawiał o Mahrezie „Match Winner” i chyba nie trzeba wyjaśniać, o co chodzi.

SEZON ŻYCIA

Jeśli ktokolwiek nie rozumiał ruchu w postaci przenosin z King Power Stadium na Etihad, to pewnie dlatego, że brał pod uwagę ryzyko zostania jedną z wielu gwiazd City. Dziś brzmi to dość zabawnie – bramki zdobyte przez Mahreza w starciu z United były trafieniami numer 20. i 21. w obecnym sezonie ligowo-pucharowym. 31-latek nie tylko przerwał swoją kiepską serię z tym przeciwnikiem (w jedenastu spotkaniach przeciwko United na poziomie Premier League nie miał gola), ale również dowodem na to, że na Mahrezie można polegać. Jest nie tylko najlepszym snajperem City we wszystkich rozgrywkach, ale też pobił osobisty rekord, z sezonu, w którym sięgał po tytuł z Leicester. Zdobył wówczas łącznie 18 bramek.

Wes Morgan, kapitan drużyny, mawiał o Mahrezie „Match Winner” i chyba nie trzeba wyjaśniać, o co chodzi.

Guardiola jest znany z tego, że rozwija piłkarzy, ale kiedy dostał pytanie o poprawianie Mahreza, wzdrygnął się tylko. – Ludzie, przecież on przyszedł do nas po tym jak został najlepszym graczem ligi – odparł Katalończyk.

A jednak powyższe liczby pokazują, że cały czas można ewoluować. Na dodatek Mahrez jest zawodnikiem, który nie boi się brać na siebie odpowiedzialności w trudnych momentach. Pamiętacie z pewnością dramatyczną końcówkę meczu przeciwko Tottenhamowi, gdy doprowadził do wyrównania, wtedy jeszcze zdawało się na wagę punktu, po efektownym strzale z rzutu karnego. Guardiola często zostawia swoim zawodnikom wybór. W takich chwilach do jedenastek podchodzą najmocniejsi psychicznie piłkarze i Mahrez pokazał, że do takich należy. – To kwestia głowy. Riyad nie trenuje jakoś szczególnie karnych. Zostaje po zajęciach, ale tylko wtedy, gdy jest ładna pogoda, a tutaj, w Manchesterze, to rzadkość – śmiał się Guardiola. Trzeba jednak pamiętać, że skrzydłowemu zdarzyło się w przeszłości zmarnować kilka jedenastek. Natomiast szybko kasuje te niepowodzenia z głowy i w kolejnym spotkaniu jest gotów podjąć kolejną próbę.

WYCIECZKI DO FRYZJERA

W tym sezonie spisuje się naprawdę świetnie. Zagrał w trzydziestu trzech meczach, w których miał udział w dwudziestu ośmiu golach. Trafia, asystuje, pracuje ciężko dla zespołu. Od kilkunastu tygodni ma znakomity czas – 13 występów i trzynaście goli. Nie, City naprawdę nie potrzebuje napastnika.

W Premier League dużo mówi się o dwóch innych afrykańskich graczach – Sadio Mane i Mohamedzie Salaha, szczególnie w tym roku, bo przecież ich reprezentacje, Senegalu i Egiptu, spotkały się w finale Pucharu Narodów Afryki, który tym samym stał się wewnętrzną rozgrywką Liverpoolu. Ale na koniec ligowego sezonu to Mahrez może być górą. City szykuje się również do ponownej próby podbicia Ligi Mistrzów. Z taką dyspozycją Mahreza czy KDB ma prawo o tym marzyć.

Riyad Mahrez. Paris Saint-Germain v Manchester City  - UEFA Champions League Semi Final: Leg One
Fot. Xavier Laine/Getty Images

Kiedy Riyad grał jeszcze w Leicester City, klub stał się tak popularny w jego ojczyźnie, że miał tam na Facebooku trzy razy więcej fanów niż w Anglii. Kibice z całej Europy przyjeżdżali do jego pierwszego fryzjera w Sarcelles, żeby ostrzygł ich tak jak nowego króla Premier League. 60 milionów funtów, jakie zapłacono za niego Lisom, to bardzo dobrze spożytkowana kasa przez The Citizens. Ten transfer rodził się w bólach, jeszcze kiedy nie udało się wyciągnąć Mahreza z Etihad, piłkarz zareagował bardzo nerwowo. Nie pojawił się na treningach. Kibice czuli, że to już koniec tej pięknej historii.

W 2023 roku kończy się obecny kontrakt Algierczyka na Etihad i już tego lata nadejdzie czas decyzji – dołożyć kilka trofeów do kolekcji, czy spróbować szansy gdzieś indziej. Na przykład spiąć karierę klamrą i wrócić do Paryża?

Zapytany całkiem niedawno przez dziennikarza, czy chciałby wciąż iść wyżej, Mahrez odparł: – Wyżej niż City? Nie widzę takiego miejsca.

Kibice tego klubu na razie muszą się trzymać tego zdania.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.