Im dłużej ciemne chmury zbierają się nad głową Deshauna Watsona, tym więcej wskazuje na to, że w przyszłym sezonie nie zobaczymy go na boiskach NFL. To znacznie komplikuje plany jego nowej drużyny Cleveland Browns, a opinia publiczna coraz mocniej krytykuje nie tylko zawodnika, ale i klub. Rzecz jednak w tym, że Browns sami sprowadzili te problemy na siebie.
Nowe nabytki, niezależnie od dyscypliny sportu, zwykle u kibiców danego zespołu wywołują ekscytację. To jednak zupełnie inny przypadek. Po tym jak Cleveland Browns pozyskali w marcu Deshauna Watsona w najgłośniejszym i jednym z największych transferów w historii NFL, są nawet fani tej drużyny, którzy deklarują, że już nie będą trzymać za nią kciuków. Pozyskanie młodego i wybitnie uzdolnionego rozgrywającego sprawiło, że klub ze stanu Ohio znalazł się w największym wizerunkowym kryzysie od lat, co jest w tym wypadku ogromną sztuką – w końcu mowa o zespole, który przez 25 lat wygrał tylko jeden mecz w play-offach, a po drodze miał nawet sezon bez ani jednej wygranej. Mija półtora roku odkąd saga dotycząca Watsona zaczęła nabierać rozgłosu i końca widać. Jeśli cokolwiek jawi się na horyzoncie, to perspektywa tego, że 26-latek opuści kolejny sezon NFL.
LICYTACJA MIMO PROBLEMÓW Z PRAWEM
Zacznijmy jednak od początku. O problemach Watsona z prawem mogliście już czytać w newonce.sport, gdy oskarżeń wobec rozgrywającego wówczas jeszcze Houston Texans przybywało w szybkim tempie wiosną 2021 roku. Wtedy wyszło na jaw, że zawodnik miał dopuszczać się molestowania seksualnego na masażystkach, z którymi nawiązywał regularne kontakty i ich lista rosła z dnia na dzień. Zaczęło się od dwóch kobiet, potem pozwy cywilne złożyło siedem, następnie ich liczba wzrosła do czternastu, by już w kwietniu 2021 roku zrobiło się ich 22.
Wydawało się wtedy, że tematem Watsona będziemy żyć przez całą przerwę między sezonami, ale z innych powodów. Rozgrywający chciał odejść z Texans i ci szukali partnerów do wymiany, jednak w tym samym czasie zaczęły pojawiać się kolejne pozwy i temat utknął w martwym punkcie. W efekcie w sezonie 2021 Watson nadal był graczem drużyny z Houston, ale nie było wiadomo, czy nie zostanie przez ligę zawieszony. Na wszelki wypadek Texans więc go nie wystawiali, on po cichu otrzymywał od nich pensję i pracował nad obroną ze swoim adwokatem, a na boisku się nie pojawił.
Mimo straconego roku i wiszącymi nad głową sprawami sądowymi, temat transferu powrócił. Watson był przekonany, że wszystkie sprawy uda się zakończyć i cały czas podkreślał, że jest niewinny, dlatego drużyny ponownie zgłosiły się do Texans w sprawie wymiany. I choć tym razem chodziło o gracza, który nie grał przez cały rok i ma nad głową ponad 20 procesów, to pokusa sprowadzenia jednego z najbardziej uzdolnionych rozgrywających w lidze była większa niż potencjalne problemy wizerunkowe, jakie by się z tym wiązały.
Koniec końców Watson postawił na swoim, i to w spektakularny sposób. Dowiadywaliśmy się, że chętne kluby (a najgłośniej było o czterech: New Orleans Saints, Atlanta Falcons, Carolina Panthers i Cleveland Browns) musiały jednocześnie dogadywać się z Texans w sprawie zwrotu, jaki ci mają otrzymać za swoją największą gwiazdę, a jednocześnie rozmawiać z zawodnikiem w sprawie nowej umowy. Z raportów wyłaniał się obraz Watsona, który niczym jak na audiencję miał przyjmować kolejne delegacje i słuchać obietnic, by ostatecznie wybrać najlepszą opcję.
NIESMAK TYLKO ROŚNIE
Decyzja zapadła w połowie marca. Watson, wbrew początkowym przeciekom, wybrał ofertę Browns, a z Cleveland do Houston powędrowała spora paczka transferowa. Za pozyskanie zdolnego rozgrywającego trzeba było oddać wybory z pierwszej rundy trzech kolejnych draftów (2022, 2023 i 2024), wybór z trzeciej rundy w 2023 roku oraz wybory z drugich rund draftów 2022 i 2024. Słowem: niemal wszystkie najcenniejsze draftowe picki na trzy kolejne lata. Wszystko to w oparach kontrowersji i wobec kolejnych zarzutów, jakie pojawiały się w stosunku do Watsona. Gdy transfer dochodził do skutku, lista kobiet, które złożyły przeciw niemu proces urosła już do 23. A to był dopiero początek.
Opinia publiczna szybko zaczęła domagać się odpowiedzi na pytania o to, czy zainteresowane kluby wnikliwie przebadały przeszłość zawodnika. Browns oczywiście zapewniali, że to zrobili, Watson zapewniał wszystkich o swojej niewinności i transfer mógł dojść do skutku. Nasilać się jednak zaczęły głosy, że 26-latek już dawno powinien być zawieszony przez NFL i nigdzie się nie powinien ruszać. Warto bowiem zaznaczyć, że w przypadku różnych pozwów, liga nie musi czekać na ukaranie zawodnika np. odsunięciem od danej liczby meczów. Wystarczy, że uzna, że zarzuty wobec niego szkodzą wizerunkowi sportu i że dopóki sprawy sądowe się nie zakończą, to taki gracz nie może występować.
W przypadku Watsona nic takiego się jeszcze nie wydarzyło, ale za chwilę coś się w tej sprawie powinno zmienić. Wygląda bowiem na to, że Browns liczyli, że najgorsze już za nim, a problemów tylko przybywa. Kilka tygodni po transferze doszedł 24. pozew, a do mediów przebijało się coraz więcej szczegółów dotyczących zachowań oraz zeznań Watsona.
Wyszło m.in. na jaw, że w ciągu 17 miesięcy korzystał z usług 66 masażystek, do których zwykle odzywał się za pośrednictwem Instagrama. Części z nich miał składać niemoralne propozycje albo oferować napiwek, jeżeli podczas zabiegu zgodzą się na czynności seksualne. W innych przypadkach miał je do tego nakłaniać już podczas spotkania, a w zeznaniach poszkodowanych pojawiają się zarzyt, jakoby miał obnażać się przed nimi w trakcie masażów albo dopuszczać się do molestowania wbrew ich woli. W momencie pisania tego tekstu nad Watsonem wiszą pozwy od 26 kobiet i niewykluczone, że jeszcze ich przybędzie. Szczególnie, jeśli łącznie było aż 66 masażystek, a ponadto oliwy do ognia dolał niedawno prawnik zawodnika, który w radiu mówił, że „masaże ze 'szczęśliwym zakończeniem' nie są niczym zabronionym”. To właśnie po tych słowach pojawiły się trzy ostatnie pozwy.
NFL NIE MA WYJŚCIA?
Jeszcze większy niesmak powstaje, gdy przeczytamy zeznania Watsona oraz gdy przeanalizujemy jego umowę. Sam zawodnik pytany podczas procesu o to, dlaczego kontaktował się z 20-letnią masażystką bez doświadczenia, skoro jako zawodowy sportowiec raczej szukałby tego typu wizyt u wykwalifikowanych specjalistów, odpowiadał, że „umiejętności i doświadczenie nie były rzeczami, którymi kierował się przy wyborze terapeutki”. Pytany o to, co wobec tego było istotnym kryterium, zaczynał gubić się we własnych słowach i powtarzać, że nie szukał na podstawie doświadczenia.
Równie koślawo wypadają jego wypowiedzi na konferencjach prasowych. Pierwszą Browns zwołali tuż po ogłoszeniu transferu i w niczym nie przypominała tradycyjnego przywitania gracza w nowych barwach. Grobowa atmosfera, wyczuwalne napięcie, trudne pytania, Watson uciekający wzrokiem i zapewniający o swojej niewinności... Wyglądało to wszystko bardziej jak stypa niż ogłoszenie głośnego transferu. Drugi raz z dziennikarzami Watson spotkał się niedawno, już po tym jak lista pozwów wydłużyła się do 26 i znów przepraszał oraz podtrzymywał, że nigdy nikogo nie molestował i że zamierza oczyścić swoje dobre imię.
Coraz więcej wskazuje na to, że liga nie zamiecie tematu pod dywan. Gdy pojawiały się kolejne zarzuty, chyba w każdym, kto śledzi NFL, budził się wewnętrzny cynik. Komisarz Rodger Goodell słynie bowiem z tego, że w przeszłości przyznawał łagodne zawieszenia za poważne przewinienia, za to potrafił przykładnie karać za drobnostki. Fani początkowo mieli przeświadczenie, że w przypadku Watsona też skończy się na paru meczach, grzywnie i zaraz wszyscy o temacie zapomną. Rzecz jednak w tym, że z miesiąca na miesiąc pozwów przybywa i sprawa jest rozwojowa. Niedawne przecieki sugerują więc, że Goodell zawiesi Watsona na cały sezon. To oznaczałoby, że byłby poza grą przez dwa pełne lata.
AFERA POZA BOISKIEM I W SZATNI
W tym wszystkim źle wyglądają też sami Browns. Przez lata wielu fanów NFL zwyczajnie im współczuło, bo mowa o drużynie, która od dawna nie odnosiła sukcesów, aż w końcu w ostatnich latach wyszła na prostą. Po tym jak w sezonie 2017 miała bilans 0-17 nastąpiła tam gruntowna przebudowa. Z numerem 1 draftu 2018 wybrano rozgrywającego Bakera Mayfielda, dwa lata później dołączył trener Kevin Stefanski, zarząd zaczęli tworzyć ludzie młodsi i z podejściem analitycznym i w efekcie Browns w końcu udało się wygrać mecz w play-offach, na co czekali od połowy lat 90. Wszystko szło w dobrą stronę.
Gdyby nie sprawy pozasportowe, dołożenie Watsona w takich okolicznościach byłoby ruchem, który pozwoliłby Browns wskoczyć na jeszcze wyższy poziom i walczyć o tytuł. Zamiast tego jest jednak smród i fani, którzy odwracają się od drużyny. Ironią losu jest to, że klub puszczał w świat informacje, że chce się pożegnać z Mayfieldem, bo ten jest niedojrzały, by następnie zastąpić go kimś, nad kim wisi 26 pozwów cywilnych w sprawie molestowania seksualnego. Mayfield tymczasem jeszcze przed pozyskaniem Watsona zażądał transferu, klub się na to nie zgodził, po czym został z graczem, który czuje się w tej całej aferze niesłusznie potraktowany i nie może odejść. A taki rozłam szkodzi szatni.
Oddanie Mayfielda może być jednak konieczne z uwagi na finanse. W kwestii Watsona w Cleveland oburzający bowiem jest nawet nie sam fakt, że Browns sięgnęli po kogoś z takimi problemami prawnymi, ale to, jak skonstruowali umowę. 26-latek, mimo że opuścił zeszły sezon i mimo tylu pozwów, otrzymał od nowego klubu pięcioletni kontrakt na 230 milionów dolarów i cała kwota jest gwarantowana. To czyni go najlepiej zarabiającym zawodnikiem w lidze.
MOGĄ ZOSTAĆ Z NICZYM
Ale to nie koniec. Browns bowiem zabezpieczyli się na wypadek tego, że Watson będzie zawieszony w sezonie 2022 i konstrukcja tej umowy jest taka, że za pierwszy rok rozgrywający ma zarobić tylko... milion dolarów. To od tej kwoty liga będzie odejmować pieniądze, które straci zawodnik w przypadku zawieszenia, dlatego mówiąc wprost, nowi pracodawcy poszli mu tak bardzo na rękę, jak tylko się dało.
Mayfield tymczasem ma nadal ważny kontrakt, w ramach którego w tym sezonie Browns muszą wypłacić mu prawie 19 mln dolarów i choć w klubie pewnie łudzili się, że pod nieobecność Watsona ich dawny wybór nr 1 wróci na boisko i po prostu załata dziurę na rozegranie, to taki scenariusz szybko okazał się nierealny. Za chwilę Browns mogą więc zostać bez Mayfielda (poważnie zainteresowani mają być Panthers) oraz bez zawodnika, po którego stanęli na głowie, by Mayfielda zastąpił.
Nawet jeśli sezon 2022 będzie spisany na straty, to temat nie ucichnie. Umowa Watsona w tym kształcie sprawia bowiem, że tak naprawdę dostanie 229 milionów dolarów za cztery lata gry, więc średnia zarobków jest w tym przypadku ogromna. To 57.5 mln dolarów, w pełni gwarantowanych, co na tle innych najlepiej zarabiających rozgrywających jest ogromną przewagą.
Rówieśnicy Watsona, jak Patrick Mahomes czy Josh Allen, mają średnie zarobki rzędu 40-45 mln dolarów rocznie, a za chwilę po nowe kontrakty ustawią się Justin Herbert czy Joe Burrow. Ich agenci mogą w negocjacjach grać kartą, że oto Browns zapłacili komuś, kto mógł dopuścić się do ponad 20 przypadków molestowania seksualnego tak wielkich pieniędzy, wiec ich klienci, którzy zachowują się jak przykładni obywatele, a dodatkowo świetnie grają w futbol, powinni dostać więcej. Nieprzypadkowo jedną z pierwszych reakcji, jakie pojawiły się w sportowych mediach w Ameryce była taka, że Browns ruchem po Watsona całkowicie zepsuli rynek.
BAGNO NA WŁASNE ŻYCZENIE
Na razie jednak musimy czekać. Transferu nie da się już cofnąć, więc Browns muszą przełknąć tę żabę i opanować gigantyczny kryzys wizerunkowy. Za chwilę może się okazać, że w sezonie 2022 zostaną z pustymi rękami, jednak to, w jaki sposób dogadali się z Watsonem, sugeruje, że byli na to gotowi. Drużyna na własne życzenie wdepnęła w potężne bagno i nawet zakładając scenariusz, że Watson wróci na sezon 2023, to oznaczać to będzie, że w Cleveland mają do spłacenia 229 mln dolarów komuś, kto przez dwa wcześniejsze lata nie grał w futbol. Niewiele jest w historii przypadków, by ktoś miał tak długą przerwę, a potem wrócił i prezentował dawny poziom. Tutaj jednak trudno cokolwiek przewidzieć, skoro mowa o rozgrywającym, który dopiero wkracza w najlepszy wiek i wcześniej grał naprawdę znakomicie.
Cała ta historia jest smutna z każdej perspektywy. Jeżeli zarzuty wobec Watsona są prawdziwe, należy przede wszystkim współczuć kobietom, które molestował. Część z nich oznajmiło, że napaść ze strony zawodnika wywołała taką traumę, że porzuciły pracę jako masażystki i ich zeznania są bulwersujące. Sam zawodnik może tymczasem zaprzepaścić szansę na wielką karierę i zniszczyć swój wizerunek, który wcześniej był bardzo pozytywny. Watson zresztą często broni się w ten sposób, tłumacząc, że nigdy nie brał udziału w aferach i szanuje kobiety, bo w wielkiej biedzie wychowały go samotna matka i dwie ciotki. Tracą też Browns, którzy ściągnęli na siebie całą aferę i mają na głowie problem z Watsonem oraz z Mayfieldem, który czuje się w tej sytuacji upokorzony.
Trudno przewidywać, jak cała sprawa się zakończy. Wiadomo tyle, że Watson zamierza sądzić się ze wszystkimi kobietami, bo wyszło na jaw, że już rok temu miał możliwość podpisania ugody w 18 przypadkach. Każda z pokrzywdzonych miała dostać po 100 tysięcy dolarów, ale zawodnik uznał, że albo zgodzą się (wówczas) 22 kobiety, albo żadna. Półśrodki i procesowanie się z czterema z nich nie wchodziło w grę. Dziś nie dość, że lista urosła, to jeszcze z uwagi na rozgłos i gigantyczny nowy kontrakt ewentualne ugody będą znacznie droższe. Ale skoro Watson zamierza bronić się przed sądem, to trudno sobie wyobrazić, że zagra w sezonie 2022 w NFL.
26-latek w końcu wróci na boisko, chociaż nie wiadomo kiedy, chyba że nagle sprawy cywilne zmienią się w śledztwo kryminalne. Jeżeli wówczas okaże się winny, trafi do więzienia i to będzie koniec jego kariery w NFL. Tego nie chcieliby ani Watson, ani Browns, dlatego szybka reakcja komisarza może sprawić, że proces potoczy się sprawniej, jednak już sam fakt, że trzeba dziś brać pod uwagę taki scenariusz świadczy bardzo źle o zawodniku i jego nowym pracodawcy.
Komentarze 0