Dwugłos: czy Barto’cut12 nagrał najlepszą rapową płytę tego roku w Polsce?

Bartocut.png

Wbrew tradycyjnym zasadom newonce’owych Dwugłosów – nasi redaktorzy są jednogłośni jak rzadko kiedy. Okazja ku temu jest jednak niebagatelna, ponieważ Sztuczne Kwiaty mają szansę stać się pierwszym klasykiem polskiego hip-hopu lat dwudziestych. Barto’cut12 przygotował materiał, który nie powinien przejść bez echa - nawet pomimo niekorzystnych okoliczności premiery.

1
Krzysiek Nowak

Cyfrowe czasy każą na nowo zastanowić się nad definicją niedocenienia w muzyce, dotąd i tak niezbyt ostrą albo precyzyjniej mówiąc: dojmująco rozmytą. Są jednak – nieliczne, ale jednak – przykłady tak jaskrawe, że nie ma choćby szczątkowej potrzeby dostrajania się do encyklopedycznego tonu.

Jeden z najświeższych to Barto'cut12, cierpiący na nadpodaż talentu i niedobór uznania. A wszystko to mimo modelowej, kilkuletniej próby osadzenia się w rapowych realiach. Wydanie albumu w Lekter Records, niegdyś inkubatorze talentów? Check. Więcej niż sensowny udział w Młodych Wilkach Popkillera? Check. Producencka, ultra jakościowa współpraca z jednym z najbardziej charakterystycznych raperów w grze? Check.

Portfel puchnie od tych czeków, a uwagi, na jaką zasługuje jego posiadacz, raptem ułamek. Chciałbym więc wierzyć, że Sztuczne Kwiaty będą gamechangerem, bo to byłaby piękna, spójna historia o mozolnym przebijaniu się, stawaniu okoniem wobec branżowych trendów, wizjonerstwu bez zadufania i wreszcie niczym nieskrępowanej miłości do muzyki. Chciałbym, ale nie wierzę, sorry. Za to żywię przekonanie, że za pięć lat ten materiał będzie uznawany za kanoniczny dla kolejnej fali, która w poszukiwaniu tożsamości, po latach hegemonii mniejszego lub większego typebeatu, będzie musiała rapować ponadgatunkowo, poruszając się po podkładach dużo rzadziej wpisujących się w popizację.

Emocjonujące. Takie właśnie jest dla mnie słuchanie tego albumu, bo to rozciągnięta na godzinę, udana próba gubienia tropów, prowadząca do eklektycznej całości. To ten przypadek, w którym gospodarz – będący i MC, i producentem – nie musi uciekać się do braggi, bo każdy jego ruch kompozycyjny znaczy więcej niż najlepiej wymyślona, podana rzutkim wokalem przechwałka. Barto chyba zresztą sam o tym wie, bo króciutka, brzmiąca jak etnopuszcza OYA eksponuje nie tylko jego wadę wymowy, ale też litanię prześmiewczych wersów, a Lumpy to już szerzej rozpisany zamach śmiechem na zbytkowe, grandecojonesowe nawijki.

Duch DIY na sterydach i antymaterialistyczne, zawiesiste teksty rządzą tu wszystkim. Ba, zakusy sprowadzenia płyty do jakichś mianowników nie wytrzymują próby – nomen omen – materii. Można, a nawet trzeba mówić wyłącznie o sugestiach inspiracyjnych, które kierują kolejnymi kawałkami: awangardowym, acz nośnym, parkietowym feelingu Kwiaty kwitną w północ, westernowo-futurystycznym sznycie Miodu i Mleka oraz Jackpota, który pojawiał się choćby na COMBO Hadesa, mrowiu narkotycznych, przestrzennych synthów, zagarniających niektóre tracki... To rap nowej ery, wykorzystujący cały możliwy inwentarz, godzący ze sobą cuty, skrecze i analog z glitchem, pitchem i robotycznym flow. Just wow.

Gdyby te produkcje dostał w tym momencie któryś z wyhajpowanych, umiejących wielopoziomowo rozpykać kawałki raperów, gość musiałby właśnie wziąć pożyczkę na biuro producenckie, dbając w pierwszej kolejności o ogarnięcie sobie bardzo przepustowych drzwi obrotowych. A jeśli o jakimś wydawnictwie można powiedzieć, że szkoda go i na ten moment dziejowy, i zarazem na polski rynek, to właśnie o tym.

2
Marek Fall

Z końcem ubiegłej dekady Barto'cut12 mocno zasygnalizował swoją obecność na scenie jako autor debiutanckiego Rookie, Młody Wilk 2018 czy natchniony producent COMBO Hadesa, którym zachwycaliśmy się w listopadzie. A przy tym trudno było nie ulec wrażeniu, że dwudziestoparolatek wciąż stoi w przejściu - jak kiedyś Sokół czy Pan Wankz. To ma szansę zmienić się za sprawą Sztucznych Kwiatów, czyli epickiego materiału, nad którym pracował od trzech lat. Jeżeli talenciak z Jastrzębia-Zdroju ma kiedykolwiek zaświecić pełnym blaskiem, to właśnie przyszedł na to czas.

Ostatnio z dużym natężeniem zaczęły pojawiać się w rodzimym rapie wątki dystopiczne. Naznaczyły one twórczość m.in. PRO8L3Mu i Pei. W ten nurt wpisują się niejako Sztuczne Kwiaty, choć Barto'cut12 nie kreśli futurystycznych wizji rodem z prozy Williama Gibsona, a prędzej odnotowuje symptomy upadku cywilizacji na wzór Oswalda Spenglera w Zmierzchu Zachodu. Bartek jest poważny jak nigdy dotąd, snując kosmologiczne rozważania (Absta) czy wskazując zagrożenia związane z rozwojem technologii (Motherlode), ale - przede wszystkim - stanowi dywersyjny głos rozsądku w obrębie popkulturowego nurtu, w którym tak wyraźne odbicie znajduje galopujący hiperkonsumpcjonizm współczesnego Cesarstwa Rzymskiego. - Zawsze chciałem być skaterem - nigdy, nigdy sneakerheadem - rozpoczyna symbolicznie swoją zwrotkę w Hypebbbumpy, by kilka numerów później zadeklarować bez pardonu Nie jestem fajny, nie jestem icy, nie jestem super i wyrazić przywiązanie do staroszkolnych zasad (ICY). Równocześnie nie ma oporów, żeby przyznać w Persyflażuże polubił trap. O to w gruncie rzeczy w Sztucznych Kwiatach chodzi; o wszechstronność, ponadgeneracyjny eklektyzm i porozumienie ponad podziałami.

Ta płyta chwilami wręcz zachwyca różnorodnością. Najbardziej efektownym przykładem jest przejście od drum'n'bassu do big bitu w finale ICY, ale można tak wymieniać w nieskończoność. Beatu do Miód i mleko nie odrzuciłby Travis, Jackpot brzmi jak wczesny Noon, nie brakuje nawiązań do brytyjskiej muzyki basowej, a trawestacja niezapomnianego I Love Kanye w OYA poprzedza klasyczny sampling Warsztatu MoralnegoCo najbardziej zaskakuje - jakimś cudem Sztuczne Kwiaty zachowują niemal spójność albumu konceptualnego. Może chodzi zwyczajnie o mikrofonowy charyzmat samego Bartka, którego - w przeciwieństwie do większej części młodych reprezentantów sceny - nie da się pomylić z nikim innym? Ucinając w tym miejscu żarty - nie, nie mam na myśli wady wymowy, którą raper jeszcze bezczelnie eksponuje na modłę Rabarbaru, zamiast kitrać ją w stylu wczesnego Michała Hoffmanna.

W weekend wymieniłem z Barto'cutem kilka wiadomości. Wspomniał mi wówczas, że wkrótce wybiera się na pocztę ze Sztucznymi Kwiatami. Biorąc pod uwagę rozmach tego projektu - to może być końcówka samodzielnego śmigania z paczkami. W życiu każdego überutalentowanego piłkarza przychodzi taki moment, kiedy nie musi już targać piłek za starszyznę.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.