Brzmi to jak zapowiedź walentynkowej komedii romantycznej, w której pary po raz pierwszy spotykają się na wspólnym obiedzie. Ale nie - po prostu sypnęło nam dziś śniegiem i nowymi singlami.
A w tym przypadku - nowym klipem. Numer End Game znacie już z albumu Reputation, ostatniego studyjnego krążka Taylor Swift. Naszym zdaniem to jeden z najmocniejszych punktów tej płyty (świetny, ejtisowy klawisz i mocny beat + epickie featy), tym lepiej, że to akurat to niego powstał obrazek. Sytuacja jest poważna, no bo mówimy tu o postaciach z samego szczytu światowego popu i rapu. W jednym numerze. Na jednym klipie. Wideo pokazuje, jak też Taylor, Future i Ed imprezują na trzech krańcach świata: w Miami, Tokio i Londynie. Gospodyni wygląda super, Future zawodowo buja się przez miasto furą i tylko trochę szkoda nam Eda, który na tej imprezie wygląda, jakby przyszedł z siostrą i nie do końca się tam odnalazł.
Lecimy dalej. Swój nowy numer After The Storm wypuściła też kolumbijsko - amerykańska nadzieja popu, Kali Uchis. Z ręką na sercu - to jest po prostu świetne! Brudne, analogowe brzmienia, sprawiające, że słucha się tego tak, jakby Kali puszczała swój numer na starym radioodbiorniku. Trochę z vintage'owego soulu, trochę z niszowego popu a'la Nite Jewel, na featach (co prawda bardzo oszczędnych) doskonale odnajdują się Tyler, The Creator oraz żywa legenda funku, Bootsy Collins. Całość brzmi jak zaginiony pomost pomiędzy Speakerboxxx/The Love Below a ostatnimi numerami od The Internet. Jaramy się jak dzicy.
Czas na reprezentantów Wielkiej Brytanii. Jorja Smith mówi, że numer Let Me Down był inspirowany filmami z Jamesem Bondem oraz - zwłaszcza - soundtrackami do nich; Jorja często wizualizuje sobie konkretne video ze swoim udziałem podczas realizacji kawałka. Faktycznie, jest mocno bondowsko, nostalgicznie i raczej smutno. Natomiast jeden zgrzyt - za nic nie pasuje nam tu Stormzy i jego głębokie flow.