„Dzień matki” jednym z najpopularniejszych polskich filmów w historii Netfliksa!

Zobacz również:"Elegia dla bidoków", czyli jak Hollywood wyobraża sobie wyborców Trumpa (RECENZJA)
dzien matki.jpeg
fot. Netflix

Napisalibyśmy, że jaki kraj, taki John Wick, ale akurat na Dniu matki bawiliśmy się naprawdę przednio. Jak widać – nie tylko my.

Nie ma się co dziwić tym, którzy hejtują Dzień matki – twórcy pewnie zdawali sobie sprawę z tego, że jak się leci po bandzie, to później trzeba zbierać razy. A film Mateusza Rakowicza nie bierze jeńców. Dzień matki to pastisz kina sensacyjnego, jakiego w tym kraju jeszcze nie było; John Wick wyglądający tak, jakby realizowano go w latach 90., pełen cudownie absurdalnych scen i dystansu do samego siebie. I tak też trzeba film Rakowicza odbierać – kto podejdzie do Dnia matki na poważnie, ten przegra.

Nie wiemy, czy zagraniczni widzowie kupili konwencję Rakowicza, za to na pewno zainteresował ich sam film. I to jak! Polska produkcja jest od paru dni numerem jeden w ponad 20 krajach świata, między innymi w Niemczech, Francji, Włoszech i Hiszpanii, a w USA dotarła do drugiego miejsca najpopularniejszych filmów. A przecież to największe, najważniejsze rynki dla Netfliksa. Ciekawe, na ile ten sukces okaże się przepustką dla reżysera Dnia matki do realizacji rzeczy za granicą.

Przypomnijmy: bohaterką Dnia matki jest Nina, bohaterka po przejściach, która lata temu porzuciła rodzinę dla kariery. Ale kiedy gangsterzy porywają jej syna, musi wypełnić ostatnią akcję i skorzystać ze wszystkich umiejętności rozprawiania się z wrogami, jakie posiada. A posiada naprawdę sporo. Premiera na Netfliksie odbyła się w zeszłą środę.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0