To jest jedna z mocniejszych filmowych premier roku. Zanim jednak wybierzemy się na Panterę do kina (premiera: 14 lutego), możemy już zapoznać się z jej warstwą muzyczną.
Głównym producentem ścieżki dźwiękowej jest Kendrick, a wiecie, że to typ znany z sympatii do wizualizowania dźwięków. Ale Black Panther The Album Music From And Inspired By... ma swoje lepsze i gorsze momenty, kilka zwrotów akcji i odrobinę zbyt oczywistych wątków. Jak na prawdziwy film przystało.
Cały krążek brzmi jak wydawnictwo Kendrick Lamar i Przyjaciele, na szczęście wszystkie utwory z jego udziałem zostały rozmieszczone na początku, w połowie i na końcu albumu, co trochę chroni nas przed monotonią. Co na plus? I Am od Jorji Smith to stylowy i pełen gracji soul The Ways Khalida i Swae Lee buja pięknie, z tym, że reprezentant Rae Sremmurd brzmi dla nas jak połączenie Justina Biebera i Post Malone'a. X od ScHoolboy'a Q, 2 Chainza i Saudi wydaje nam się brzmieć jak hidden track na najnowszym albumie Kendricka, natomiast Vince Staples i Yugen Blakrok bardzo pozytywnie zaskoczyli nas panującym na Opps, Yeezusowym vibe'em. Niestety Kenny, Travis Scott i etniczne fleciki w Big Shot trochę przynudzają, a już najbardziej zawiedliśmy się na Bloody Waters. Ab-Soul, Anderson .Paak i James Blake w jednym utworze? Niby super, a szczerze mówiąc - zapomnieliśmy już, jak ten kawałek brzmi. Na pocieszenie mocno afrykańskie Redemption i Seasons: takie taneczno-nostalgiczne etno wjeżdża jak złoto i już nie możemy doczekać się, jak zabrzmi w filmie. No i w których momentach!
Pełen soundtrack znajdziecie od północy na większości platform streamingowych, w tym Spotify, Apple Music i Tidal. Dajcie znać, jak wam siedzi - czekamy na opinie w komentarzach.