Evan Spiegel miał 21 lat, gdy wpadł na pomysł stworzenia aplikacji, która wysyłałaby znikające po chwili zdjęcia lub wideo. Snapchat miał być projektem na zaliczenie zajęć z projektowania, ale Spiegel został wyśmiany - wszyscy twierdzili, że będą z niego korzystać tylko ci, którzy wysyłają nudesy.
Ale ten nie porzucił swojego pomysłu. Przeciwnie, zaczął go rozwijać. Tylko w jakim momencie swojej historii jest teraz Snapchat?
Snapchat powstał pod koniec 2011 roku, a jego lata świetności zahaczały o początek Vine’a i boom na Musical.ly. Aplikacja zaliczyła dobry start; młodsi userzy masowo zakładali konta na ładnym Instagramie i bardziej spontanicznym Snapie, coraz mniej angażując się w boomerskiego Facebooka. Jak bardzo masowo? Dla porównania: Facebook powstał w lutym 2004 roku i po dwóch latach przekroczył pułap 5,5 miliona użytkowników, Snapchat wystartował we wrześniu 2011 roku i po 2,5 roku miał ich już ponad 30 milionów. Serwis społecznościowy oferował wykupienie startupu za kwotę 3 miliardów dolarów, ofertę próbował przebić Google, ale obie propozycje zostały odrzucone.
Czym Snapchat różnił się od swoich poprzedników? Początkowo przede wszystkim ograniczonym czasem na wyświetlenie zdjęć i filmów: od 1 do 10 sekund. W 2011 roku to był absolutny gamechanger. Apka okazała się trafnym pomysłem dla tych, którzy chcą wysłać fotkę swoim znajomym, a kiedy ci ją zobaczą, post zostanie automatycznie usunięty - zarówno z urządzenia, jak i serwera Snapchata, więc znacznie skróciła się żywotność posta. Jeśli jednak ktoś z naszych znajomych zrobi screena, będziemy o tym wiedzieli. To też platforma, która nie wymagała stworzenia rozbudowanego profilu z informacjami o sobie i dopracowanymi zdjęciami. Liczą się tylko te, które chcesz wysłać w danym momencie.
Stosunkowo szybko świeża platforma ugięła się pod ciężarem własnego sukcesu. Włodarze komunikatora bezbłędnie trafili w wymagania młodych userów, ale postanowili rozszerzyć grupę odbiorców, wprowadzając serię urozmaiceń. W 2015 roku dodano opcję filtrów, które szybko podłapały kolejne serwisy - z Instagramem na czele. Podobnie było ze storiesami i relacjami, które znikają po 24 godzinach. A ludzie chętniej korzystali z tych opcji na Instagramie, bo był popularniejszy i łatwiej można było trafić na kogoś znajomego.
Szybko okazało się też, że aplikacja ze znikającymi wiadomościami może być kolejnym miejscem do nadużyć - zwłaszcza wśród niepełnoletnich użytkowników, którzy wykorzystywali Snapchat jako narzędzia do kupowania narkotyków lub niechcianego sextingu. A po tym okazało się, że to wcale nie jest najbezpieczniejsza opcja do komunikacji, kiedy w 2014 roku doszło do gigantycznego wycieku prywatnych zdjęć userów.
Ostatecznym ciosem miało być jednak przeprojektowanie, które połączyło Snapchat Stories naszych znajomych ze snapami influencerów i marek, a kolejność ich wyświetlania była zależna od tego, z kim mamy najczęstszy kontakt - nie od chronologii ich udostępniania. W kolejnej aktualizacji pojawiło się wiele błędów, zgłaszanych zwłaszcza przez użytkowników Androida. Oraz… gwiazdy. Po jednym tweecie, w którym Kylie Jenner przyznała, że po redesignie już nie korzysta z aplikacji, wartość giełdowa Snapchata spadła o 1,7 miliarda dolarów, a wraz z nią zmniejszyła się liczba aktywnych użytkowników. Gwóźdź do trumny? Nie do końca. Bo choć aplikacja kulała, a najwięksi rywale kopiowali dobrze przyjęte rozwiązania platformy, w maju 2018 roku Evan Spiegel trafił na listę najlepiej opłacanych prezesów świata. 27-letni założyciel Snapchata był wówczas wart prawie dwa i pół miliarda dolarów, a tylko w 2017 roku zarobił ponad 500 milionów dolarów. Sam przyznał, że chwilowy kryzys może wpłynąć na stabilizację wśród użytkowników. Tak się jednak nie stało, więc ostatecznie posłuchano głosów krytyki i zrezygnowano z niektórych zmian.
Nie oznacza to jednak, że żyjemy w czasach powolnej śmierci Snapchata. Według Pew Research Center, od początku tego roku z aplikacji nadal korzysta około 65% 18-29-latków ze Stanów Zjednoczonych. Od stycznia 2020 roku Snap miał 360 milionów aktywnych użytkowników, co czyni ją 12. najczęściej używaną platformą w świecie mediów społecznościowych. Co więcej, według zeszłorocznych statystyk od 2014 roku niemal co kwartał jego oglądalność wzrasta - w czwartym kwartale 2020 roku Snapchat miał 265 milionów użytkowników dziennie. W tym roku aplikacja zaliczyła wzrost użytkowników o aż 22% względem podobnego okresu poprzedniego. Zgodnie z danymi platformy użytkownicy codziennie otwierają aplikację średnio 30 razy. I spędzają na niej ponad pół godziny.
Pogłoski o śmierci Snapchata mogą być mocno przesadzone między innymi dlatego, że nie jest on typowym pożeraczem czasu. W przeciwieństwie do TikToka, Twittera czy Instagrama to aplikacja, na którą łatwo wskoczyć i wyskoczyć. To platforma, na której sprawdzamy, co nowego u naszych bliskich znajomych, odpowiadamy szybkim selfie ze śmiesznym filtrem, sprawdzamy Wspomnienia z czasów, kiedy jeszcze wrzucało się filmy z imprez lub wakacji na Story i wychodzimy. Snapchat jest kameralnym komunikatorem, gdzie nie ma potrzeby śledzenia gwiazd. Być może pokończyły się Snappassy z najbliższymi przyjaciółmi, większość znajomych wyłączyło opcję śledzenia na mapach, przez co nie możemy sprawdzać, gdzie akurat jest nasz były, a pustkami świecą już grupowe czaty. Ale Snapchat pozostał, pomimo tego, że krajobraz serwisów społecznościowych przez te kilka ostatnich lat mocno się zmienił.
