Monumentalna produkcja, górnolotne słowa, pompatyczne aranże. Nie, ten opis nie dotyczy The Life of Pablo czy MBDTF, a debiutanckiego albumu Lanka aspirującego do statusu wielkich dokonań jeen-yuhsa.
Extravaganza oznacza – za Wikipedią – rodzaj widowiska słowno-muzycznego zawierający elementy rewii, pantomimy, baletu a nawet cyrku, zapowiadający nadejście musicalu. O ile baletu czy pantomimy na debiucie filaru SBM raczej nie doświadczymy, o tyle elementy musicalowe już prędzej. Głównie w oprawie dźwiękowej, aranżacjach czy śpiewach chóru towarzyszącego Lankowi i pozostałym raperom. W końcu miłość polskiego producenta do Kanye’ego Westa to żadna tajemnica. Właśnie ten artysta odcisnął największe piętno na jego pierwszej płycie. Po kilkunastu odsłuchach nie ma wątpliwości, że na solowym longplayu Lanka zmaterializowała się sytuacja z mema. Mamo, możemy mieć Kanye w domu? Przecież mamy już Kanye w domu. Kanye w domu:
No więc ambitna EXTRAVAGANZA jest pełna przepychu, który często wymyka się spod kontroli oraz odważnych eksperymentów z gatunkami – mniej lub bardziej udanych. Zupełnie jak w musicalowym spektaklu, Lanek operuje różnymi moodami, nierzadko zmieniając ton w drastyczny sposób. Ze zmiennym szczęściem. Od podniosłych obietnic i przaśnych zaśpiewów w POWIEMY CI TO W TWARZ poprzez BAKTERIĘ, która mogłaby być hymnem Męskiego Grania po bondowską dramaturgię w NOWYM ŚWIECIE. Z kolei w ZEMŚCIE DZIKUSA Lanek w udany sposób urządza reanimację Yeezusa. Inna sprawa, że sound z wielkiego eksperymentu Ye został zmiksowany z wajbem Sweet Noise – patrz: refren – z czasów numeru Jeden taki dzień.
Dużo mówi się też o konceptualności materiału współautora Rewolucji Romantycznej. W jednym ze storyline’ów zamieszczonych na Spotify Lanek napisał, że „EXTRAVAGANZA” jako album jest przede wszystkim odpowiedzią na moje własne potrzeby. I spoko, jako artysta o określonym statusie może przecież robić wszystko, na co tylko ma ochotę. Inna sprawa, że debiutancki album średnio spełnia spore oczekiwania. Elementy rozrywkowe łączą się tutaj z bardziej zaangażowanymi, ale w mało naturalny, a momentami wręcz wymuszony sposób. Zupełnie nie kupuję quasi-coacherskiego klimatu (Nachodzi wiatr wielkich zmian, jutro naprawimy świat czy Masz pod stopami świat, nawet jak skrzydeł brak/Bo masz waleczne serce i powiedz im to w twarz), jaki da się często wyczuć w tekstach. Odkrywanie banalnie przedstawionych trudów rzeczywistości, średnio wiarygodna krytyka konsumpcjonizmu czy mocno uogólnione wnioski z podróży na inne kontynenty są mało wciągające. Podobnie jak wiele oczywistości zahaczających o grafomanię.
Wracając do muzyki: trudno nie zauważyć, że EXTRAVAGANZA wyróżnia się w utworach z gościnnym udziałem raperów SBM-u. I wypada gorzej tam, gdzie Lanek śpiewa w opcji solo, nie zawsze dźwigając temat. Zdecydowanie odstają od reszty utwór tytułowy i MILION GWIAZD z Fukajem, gdzie Lanek próbuje oprzeć całość na szybkim bicie, któremu stylistyczne najbliżej do dub techno z okolic Basic Channel czy Rhythm & Sound. Niestety, wykonanie pozostawia wiele do życzenia i brzmi jak generyczne kompozycje z berlińskiej taśmy produkcyjnej. Niespecjalnie porywa nudnawy CUDI czy groteskowy 5K, które momentami brzmi, jakby do mikrofonu dorwał się Billy Ray Cyrus. Łączenie country z hip-hopem to jednak stąpanie po grząskim gruncie – nie każdemu udaje się to z gracją Lil Nas X-a.
Odważne – i zarazem najciekawsze – rzeczy dzieją się w tracku ŚWIĘCI SĄ NIESPRAWIEDLIWI. Kompozycja wyróżnia się na tle pozostałych hipnotyzującym, surrealistycznym bitem; nieprzypałową sekcją smyczkową i dość unikalną przekminą w wokalnych efektach. Wspólne nagranie Lanka i Białasa odwołuje się do jakości bitowych klasyków z portfolio pierwszego z nich. Doskonale pamiętamy efemeryczny Chrome Hearts; totalnie zwariowaną Burzę Sokoła i ZIP Składu oraz zaangażowane Polskie Tango Taco Hemingwaya. We wszystkich tych numerach muzyk wznosił się na wyżyny własnych umiejętności. Przyzwoicie jest również w upliftingowym, hedonistycznym UPIORZE i w AFRYCE o drillowym zabarwieniu. Bedoes nie tylko zamartwia się przyszłością najbliższych, ale też popisuje technicznymi skillami i wjeżdża na autotjunie z pełną gracją. Zastanawiające jest natomiast flow Solara w GŁOŚNO JAK STU, gdzie ewidentnie słychać zbyt dużą inspirację wokalem Maty. Dziwny flex, ale okej.
Umówmy się, pierwszy kwartał 2022 roku był w polskim mainstreamie taki sobie, a EXTRAVAGANZA nie przyniosła nagłej poprawy. Debiutancki album Lanka to bowiem nierówny materiał, który ugiął się pod ciężarem własnych ambicji. Ambicji na poziomie rozbuchanych produkcji Mike’a Deana i niepodrabialnej wszechstronności Kanye’ego Westa. Miksu charakterystycznych gitarowych riffów, niuskulowych rapowych patentów i przeszarżowanych eksperymentów z elektroniką. Nadchodzi wiatr wielkich zmian? Raczej delikatny zefir grania na oklepanych patentach. Inna sprawa, że mogło być znacznie gorzej, a Lanek wciąż ma w głowie masę intrygujących pomysłów, którym brakuje jednak odpowiedniej reżyserii i wypracowania ostatecznego sznytu. Potencjał i warsztat są, pozostaje kwestia wyciągnięcia wniosków. Jak to szło, powiemy ci to w twarz, na pewno radę dasz?