Foliarze, kosmici, teorie spiskowe. „Bugonia” to najbardziej oczekiwana premiera jesieni

Bugonia.jpg
fot. kadr z filmu "Bugonia"

Wzmożona promocja filmu na LinkedIn. Przedpremierowy pokaz tylko dla widzów, którzy zgodzili się, by obecny na miejscu fryzjer ogolił im głowy. Marketing niestandardowy? Mało powiedziane, ale z drugiej strony to nowy film Yorgosa Lanthimosa, więc tu nie mogło być normalnie.

tekst sponsorowany przez UIP

Po jednej stronie szefowa farmaceutycznej korporacji, inkarnacja kapitalistycznych lęków i nienawiści klasy pracującej. Po drugiej – dwóch typów, którzy znaleźli błąd w systemie. Trzeba go naprawić, bo inaczej świat ulegnie zagładzie. Należy tylko założyć maski Jennifer Aniston, porwać panią dyrektor i przetrzymać ją w uwięzieniu tak długo, aż w końcu przyzna się, że jest kosmitką z plemienia Andromedan, które to plemię chce wypędzić ludzi z Ziemi.

To punkt wyjścia „Bugonii”, nowego filmu Yorgosa Lanthimosa. W zagranicznych mediach padają już zdania, że ogląda się to jak zaginiony epizod z „Rodzajów życzliwości”, poprzedniego hollywoodzkiego filmu Greka. Nie do końca – o ile absurd w „Rodzajach życzliwości” przenikał każdy element filmu, o tyle w „Bugonii” osadzono go przede wszystkim w warstwie dialogowej. Odpowiada za nie Will Tracy, współscenarzysta „Sukcesji” i to są te same szermierki słowne, jakie pamiętamy z kultowego już serialu. Zresztą fabuła opiera się głównie na nich – jakby nie patrzeć, spora część „Bugonii” jest oparta na klasycznej zasadzie jedności miejsca, czasu i akcji.

Foliarze, teorie spiskowe, polaryzacja świata. Jakby za 20 lat ktoś chciał poszukać emocji, jakimi żyła ludzkość w 2025 roku, może odkurzyć sobie „Bugonię”. O ile jeszcze ten świat będzie istniał, he, he. Yorgosowi Lanthimosowi udało się odtworzyć na ekranie nerw współczesności. Pokazuje, jak bardzo jesteśmy jako ludzkość niezdolni do dialogu. Jak silnie trzymają się nasze ideologiczne kagańce i… jak mocno pokazuje to, że tak naprawdę sami nie jesteśmy pewni, w co właściwie wierzymy. Parafrazując Kartezjusza: wątpię, więc jestem. U Lanthimosa wątpią wszyscy, ale nikt nie jest w stanie się do tego przyznać. A kiedy w końcu zrobi to jeden z bohaterów, uruchomi tym samym łańcuch zdarzeń jak z czarnych kryminałów braci Coen.

Prace nad „Bugonią” rozpoczęły się w 2020 roku. To amerykańska wersja południowokoreańskiego filmu „Save The Green Planet” z roku 2003, oryginalnego jak na tamte czasy science-fiction i… spektakularnej kasowej porażki. Ale okazało się, że był to film, który zwyczajnie wyprzedził swoje czasy. W pandemicznej rzeczywistości jego wymowa rezonowała wyjątkowo mocno, stąd pomysł na remake. Początkowo za kamerą miał stanąć reżyser oryginału, Jang Jooh-hwan, ale finalnie stery przejął Lanthimos. Do produkcji zaangażowano też Ariego Astera (reżyser m.in. „Midsommar”), który wpadł na pomysł zatrudnienia Willa Tracy’ego i… zamianę płci głównego bohatera „Save The Green Planet”, który w „Bugonii” stał się bohaterką. Zagrała ją Emma Stone, dla której była to już czwarta kolejna współpraca z Yorgosem Lanthimosem. Na ekranie partneruje jej inny aktorski ulubieniec Greka, Jesse Plemons.

I jeszcze jedno - kampania marketingowa. W Stanach, niedługo przed premierą, uruchomiono stronę internetową „Human Resistance HQ” z odniesieniem do profilu firmy Auxolith na LinkedIn – oczywiście to firma fikcyjna, której szefową jest w „Bugonii” bohaterka grana przez Emmę Stone. Co więcej, w Nowym Jorku i Los Angeles powstały (celowo zdewastowane) billboardy reklamujące Auxolith. A w jednym z kin, w którym odbył się pokaz przedpremierowy, zorganizowano specjalną akcję – oglądasz film za darmo jeśli przedtem dasz się ogolić na zero, co nawiązuje do scenariusza „Bugonii”. Chętnych nie brakowało.

Wy, bez strachu o fryzury, możecie wybrać się na „Bugonię” od piątku 7 listopada.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.