Nie widzieliśmy go na YouTube, bo Frank i Coachella zadbali o to, żeby ten tydzień zaczął się od rozczarowania.
Wszyscy, którzy nastawili budzik na 6.55 rano, żeby tylko zobaczyć livestream z koncertu Franka, zamykającego pierwszy weekend Coachelli, mają to samo. Parę godzin przed jego rozpoczęciem okazało się, że występ nie będzie transmitowany na YouTube na żywo. Powodów takiej decyzji jeszcze nie znamy, ale to wystarczyło, żeby zasmucić ludzi o poranku.
Tymczasem 10 tysięcy kilometrów od Polski – i z godzinnym opóźnieniem – Frank Ocean rozpoczął swój pierwszy od sześciu lat koncert nową wersją Novacane. For this being his huge debut after close to half a decade away, this is a really halting start and its hard to even know where he is on stage or what’s happening around him. Is it sound issues again? Nerves? A confusing stage plot? – pytał w relacji na żywo recenzent L.A. Times. Namiastką tego, czego spodziewaliśmy się od streamu na YouTube okazały się relacje live na TikToku. Set dzielił się na trzy części: pierwsza, składająca się z dziesięciu utworów, zawierała m.in. akustyczne Pink+White, nową wersję Solo czy zagrane po raz pierwszy na żywo Come On World, You Can't Go, Impietas + Deathwish (ASR), White Ferrari i Florida. Druga była didżejskim, jersey clubowym setem, gdzie pojawił się choćby mashup No Church In The Wild z Pyramids oraz Lost przecięte z... Born Slippy Underworld. A podczas trzeciej Frank wykonał live Godspeed, Wise Man, Self Control, Nikes, Nights i At Your Best (You Are Love) oraz Night Life, cover z repertuaru Arethy Franklin.
Był też speech, gdzie Frank wspominał swojego zmarłego brata Ryana, który zginął w wypadku latem 2020 roku; Ocean opowiedział o tym, że brat wielokrotnie przyjeżdżał z nim na Coachellę jako widz. Między słowami zasugerował też, że nowy materiał jest już w drodze. Cytat dosłowny: I want to talk about why I’m here, because it’s not because of the new album. Not that there’s not a new album, but there’s not right now. It’s not right now.
Pierwsze opinie są niestety nie najlepsze. Ludzie są zawiedzeni tym, że Ocean nie zagrał nowych numerów, że koncert był krótki i spóźniony o godzinę, a część utworów Frank nie zaśpiewał w całości. Za tydzień, podczas drugiego weekendu Coachelli będzie powtórka – lepsza?
To był pierwszy występ Franka Oceana od 13 sierpnia 2017 roku; wystąpił wówczas na helsińskim Flow Festival. Wiadomo, że niełatwo go złapać live; podczas całej solowej kariery zagrał niespełna 50 koncertów. Na ewentualną trasę przyjdzie pewnie poczekać, podobnie jak na ewentualny nowy album.