Frank Ocean powraca do koncertowania. Ale czy to musi oznaczać nowy album?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
Frank Ocean
fot. Jeff Kravitz/FilmMagic

Kariery i kalendarze wydawnicze mają swój zwyczajowy rytm. Ale Ocean przełamał go już na tyle dużo razy, że można się zastanawiać czy w ogóle jeszcze kiedykolwiek coś wyda.

Line-up tegorocznej Coachelli okazał się wyjątkowo polaryzujący. Odbywający się w Kalifornii festiwal od pierwszej edycji w 1999 roku nieustannie zmienia swój kształt i traktowany jest jako barometr całego rynku – przewiduje trendy na największych imprezach na świecie, a wielkością czcionki, którą dana nazwa lub dane nazwisko jest potraktowane na plakacie, ustala w danym sezonie hierarchię w przemyśle muzycznym. Headlinerzy w postaci króla reggaetonu, Bad Bunny’ego, oraz, pod nieobecność BTS, zajmujących k-popowy tron Blackpink to sygnał, że globalizacja całego rynku muzyki rozrywkowej stała się faktem. Tylko 1 z 3 głównych gwiazd imprezy śpiewa po angielsku, a subheadlinerką imprezy jest też hiszpanka Rosalía. Coachella odsunęła się więc aktywnie od gitar, ale także – co dość zaskakujące – od dominującego zeitgeist przez ostatnie lata rapu. Naturalne, że nie wszystkim się podoba ten kierunek wiatru. Akceptacja zmian zawsze jest trudna.

Ale kultowa impreza jest też od zawsze platformą dla dużych wydarzeń – prezentacji zupełnie premierowego materiału, zaskakujących reaktywacji i gwiazdorskich kolabów. Za event dużej klasy na pewno trzeba uznać pojawienie się w line-upie Jai Paula – tajemniczy artysta, który nigdy nie wydał oficjalnego longplaya, wystąpi na żywo po raz pierwszy w swojej karierze. To w oczywisty sposób rodzi dociekanie dotyczące nowego materiału artysty, który przez ostatnie 12 lat był jedną z najbardziej tajemniczych figur w muzyce. Ale na szalenie dyskutowanym plakacie jest jedno nazwisko, które wzbudza jest więcej domysłów.

Chodzi oczywiście o Franka Oceana. Jeden z najciekawszych innowatorów współczesnego R&B od kilku lat wymownie milczy. W marcu miną 3 lata od wydania Dear April i Cayendo, czyli jego ostatnich singli. Od jego gościnnych występów na longplayach A$AP Rocky’ego i Travisa Scotta upłynie w tym roku pół dekady. Od ostatnich występów na żywo – 7 lat. Frank miał być headlinerem Coachelli już w 2020 roku. Festiwal nie odbył się z zupełnie zrozumiałych powodów. Rok później nie poznaliśmy nawet planowanego line-upu. Po dwuletniej przerwie – gdy impreza powróciła w 2022 roku, największym fontem zostali wyróżnieni Harry Styles, Billie Elisih oraz Ye (który następnie został zastąpiony przez wspólny występ Swedish House Mafii i The Weeknd). Organizatorzy zapowiedzieli, że Ocean powróci do Kalifornii w 2023 roku. Biorąc pod uwagę brak jakichkolwiek jednoznacznych działań zwiastujących premierowy materiał, można się było zastanawiać czy ta obietnica faktycznie zostanie spełniona.

Bo łatwo jest zwątpić w to, czy autor Pyramids w ogóle wyda jeszcze cokolwiek. Status Blonde niezwykle dynamicznie poszybował w górę. Bardzo pozytywnie przyjęta płyta zyskała niemal legendarny status – stała się prawdziwym emocjonalnym balsamem dla ogromnej liczby słuchaczek i słuchaczy. Wydane ponownie Endless (które pierwotnie poprzedziło ukazanie się Blonde) także zyskało mnóstwo w zbiorowej percepcji. Z każdym mijającym miesiącem ewentualny nowy album Franka musi w teorii zaspokoić cały czas rosnące oczekiwania. To presja, którą niełatwo jest okiełznać. I można się zastanawiać czy w ogóle trzeba.

W 2020 roku dowiedzieliśmy się także o tragicznej śmierci Ryana Breaux – 18-letniego brata byłego członka Odd Future. Spekulacje odnośnie wpływu tego wydarzenia na proces kreatywny Oceana są całkiem niesmaczne. Najlepiej więc stwierdzić, że z dużą pewnością był to czynnik, który wpłynął na dalsze poczynania artysty.

Można sobie wyobrazić, że występ na Coachelli będzie celebracją ostatnich kilkunastu kariery wizjonera gatunku. Stosunkowo niewiele osób było w stanie bowiem zobaczyć jeden z ledwie kilkudziesięciu jego występów (Ocean ma długą historię odwoływania całych tras). Nikt nie będzie miał mu raczej za złe, że po prostu się pokaże i wykona na żywo utwory, które znamy głównie ze studyjnych wersji. Może nawet taka formuła miałaby więcej sensu. Może Ocean potrzebuje impulsu w postaci żywiołowych i emocjonalnych reakcji na Nights czy Ivy, by ponownie w siebie uwierzyć. To jest czysta spekulacja. Nowe piosenki mogą być już nagrane i gotowe do wydania w każdej chwili. Ekscytujące jest jednak to, że w dobie przebodźcowania, ekspozycji na zbyt dużą ilość informacji, mamy powody do odczuwania podniecającej wręcz niepewności. Naprawdę miło jest czegoś nie wiedzieć.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.
Komentarze 0