Nowa porcja muzyki od jednego z naszych ulubionych polskich raperów? Nie mamy nic przeciwko.
Gedz, czy to w rapie, czy w produkcji, od samego początku zdradzał fascynacje nową szkołą. Zresztą ten podział na starą i nową szkołę nie zawsze jest adekwatny, bo jest grupa odbiorców i artystów, dla których to jest po prostu jedna muzyka i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w równym zachwycie słuchać i Nasa, i Future’a - pisał Paweł Klimczak w sylwetce malborskiego rapera.
O wydanym w listopadzie ubiegłego roku albumie Stamina rozpisywaliśmy się szerzej w naszej recenzji: Po szalonej, eksperymentalnej i piekielnie angażującej Bohemie, Gedz przysiada na odpoczynek. Druga część trylogii, czyli Stamina, to album spokojniejszy i bardziej zachowawczy. Jego bohater mocno odsłania swoją wrażliwą stronę i choć całość to porządny odsłuch, chyba lepiej mu szło, kiedy opętany biegał w przebraniu kosmity. Przypomnijmy, że poza solowymi dokonaniami, w ostatnich miesiącach Gedz udzielał się m.in. na wydawnictwach Palucha, OKI-ego, duetu Płomień 81 czy Hodaka i 2K.
Po płycie, która ukazała się nakładem NNJL, Gedz postanowił - podobnie jak w przypadku Bohemy - wypuścić materiał stanowiący suplement do wydanego wcześniej longplaya. Na najnowszym mini-albumie 30-letni raper wypuścił pięć remiksów i jeden zupełnie premierowy track. W Panamerze gościnne występy zaliczyli OKI, Kizo i CatchUp, w Trybie Samolotowym usłyszymy dodatkowo Tony’ego Yoru, a w dwóch remiksach Yin Yang pojawiają się producenci P.A.F.F. oraz Karbid. No i fajnie!