Gen Z oczami mediów: sprzeczności, stereotypy i wojna pokoleń

Gen Z

Roszczeniowe dzieciaki, homo smartphonus albo płatki śniegu – bywają nazywani w mediach. Skąd taki ton i co mówi o bieżących napięciach społecznych?

Republikanie kontra demokraci, prawica kontra lewica, konserwatyści kontra liberałowie. Na takich antagonizmach zasadzają się wojny kulturowe. Choć to dość nieostry, a przez to i generalizujący termin – militarna metafora całkiem trafnie opisuje starcia grup społecznych, które mają obecnie miejsce. Kurczy się w ich obliczu przestrzeń na merytoryczną debatę, wygrywają zerojedynkowe myślenie i nieczyste zagrywki retoryczne, brutalizuje się język.

Burzyciele świata albo egzotyczna ciekawostka

Fundamentem dychotomii są różnice światopoglądowe. Na to, jaką postawę przyjmujemy wobec równouprawnienia płci, władzy czy ekologii wpływa oczywiście wiele czynników. Szczególnie teraz – dwa miesiące przed wyborami parlamentarnymi – warto pochylić się nad tym spośród nich, który jest całkiem uniwersalny i przez to dobrze rozpoznany. Konflikt pokoleń (generation gap) nie kończy się na wyśmianiu memicznego Kiedyś to było albo copypasty Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze. Prawdziwy, głęboki podział przebiega dziś nie między zwolennikami rządu i opozycji, ale między starszymi a młodszymi Polkami i Polakami. To on wyznaczy przyszły kształt polskiej debaty publicznej – oceniał w ubiegłym roku Paweł Marczewski na łamach Tygodnika Powszechnego. Dużą rolę odegrały tu mainstreamowe media.

Jak w oczach starszych dziennikarzy wypada pokolenie Z? To pytanie jest swoją drogą o tyle znaczące, że urodzeni w latach 1995-2012 nie mają jeszcze dużej reprezentacji w tradycyjnych mediach. Według sporej grupy redaktorów zoomerzy burzą wartości, na których został zbudowany współczesny świat, doprowadzając do jego stopniowej degradacji. Dla tych, którzy nie są aż tak krytyczni, światopogląd młodszej generacji to egzotyczna ciekawostka; niegroźna odklejka, która przeminie jak każda moda. Obie te postawy wywołują lawiny wyświetleń i rezonują skrajnymi reakcjami.

Niechętni do pracy

Weźmy pierwszy temat z brzegu, czyli podejście do kariery zawodowej. Coraz częściej dyskutuje się o czterodniowym tygodniu pracy, zdalnym wykonywaniu obowiązków, a także o bezwarunkowym dochodzie podstawowym. Dla sporej części pokolenia Z etat nie jest sensem życia, tylko środkiem do samorealizacji na innych płaszczyznach. Stąd próby dyktowania warunków pracodawcom czy szukanie ofert, które są nie tylko atrakcyjne finansowo, ale też zgodne z systemem wartości. Co na to media?

Zetki idą do pracy: „Czy są w pracy piłkarzyki? Teraz to pracodawca powinien uważać, czy nie pali mostów – alarmuje nagłówek z Dużego Formatu, reporterskiego magazynu Gazety Wyborczej. Pracę zaczynają już na pierwszym roku studiów. Po dwóch latach zarabiają lepiej niż większość Polaków – informuje inny tekst w ramach cyklu Jak zarabiasz, Warszawo, którego wielkomiejska perspektywa jest zniekształcona od pierwszych akapitów. Jak trafnie zauważa jeden z komentatorów, historia pracownika hipsterskiej kawiarni na tyle niezależnego finansowo, żeby brać tylko trzy zmiany w tygodniu, nie należy do reprezentatywnych. Takie przykłady stanowią wodę na młyn rzekomych liderów opinii. Grażyna Kulczyk w jednym z wywiadów: Młodzi zerkają na zegarek, nie chcą pracować dłużej, niż przewiduje ustawa. Marcin Matczak: Wątpię, aby tacy ludzie byli gotowi pracować po 16 godzin na dobę, żeby osiągnąć sukces.

Smartfon zamiast religii

Kolejnym problemem, z którym według starszych ekspertów mierzy się pokolenie Z, jest uzależnienie od technologii. Są bogaci, ale samotni i słabi psychicznie, niezadowoleni z życia, zwróceni na lewo i zapatrzeni w ekrany smartfonów – mówi cytowany przez rozmaite konserwatywne media prof. Krzysztof Koseła, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Oparcie edukacji na technologiach cyfrowych przyniosło wiele negatywnych skutków – ostrzega Grzegorz Górny z Sieci, nazywając zoomerów niespełnioną, uzależnioną i podatną na destrukcyjne ideologie generacją. Adam Zych z Klubu Jagiellońskiego uznaje, że wzrost liczby homo smartphonus potencjalnie doprowadzi do zahamowania gospodarki. Inni perorują, że konsekwencją przylepienia do ekranów już teraz staje się odejście od religii. Pokolenie iGen dorasta w czasach, kiedy rodzice tych dzieci rzadziej chodzą do świątyń i identyfikują się z wiarą, ponieważ przyznawanie się do bycia niewierzącym jest bardziej akceptowane społecznie – smuci się Piotr Kwiatek z Sądeczanina.

Zarzuty dotyczące gen Z dotyczą też ich emocji. W tym wrażliwości oraz nastawienia do innych ludzi. To nie pokolenie, tylko narcyzm i zamordyzm (...) Domagają się dla siebie szacunku i szerokiej agory, jednocześnie stosując nagonki i żądając cenzury – ocenia Bartosz Oszczepalski z TVP. Są indywidualistami niezaradnymi życiowo, ale to nie wszystko – wtóruje mu Katarzyna Gudel z Gazeta.pl i dodaje, że wyróżnia ich nieumiejętność przyjmowania krytyki oraz przekonanie o własnej wyjątkowości. Z tym ostatnim często wiąże się określenie płatków śniegu, którego po raz pierwszy w książce Podziemny krąg użył Chuck Palahniuk. Najpierw rujnują własne życie, a potem zrujnują życie całych społeczeństw – przekonuje Stanisław Janicki z wPolityki.pl. Jeśli coś nie idzie po ich myśli, rodzi się dramat – przeczytamy na portalu Opoka. Płatki śniegu w opinii anonimowego autora są pierwsi do wytykania innym błędów, ale sami bezkrytycznie wierzą w nieistniejące ideały. Żądają niemożliwego, a przyparci do muru płaczą na rozmowach rekrutacyjnych. Hołdują progresywnym wartościom, chociaż często kończy się to jedynie na deklaracjach. To polityczni analfabeci. Nie znają partii, nie chodzą na wybory, o wynikach dowiadują się po kilku dniach – rozpoczyna swój tekst Katarzyna Zuchowicz z naTemat.pl.

Przyczyny leżą gdzie indziej

Części z tych rozpoznań nie da się zupełnie zignorować. Zawarte w nich wnioski powinny otworzyć debatę na temat przyszłości społeczeństwa obywatelskiego albo rynku pracy. Sęk w tym, żeby wyniki wiarygodnych, przekrojowych badań oddzielić od alarmistycznych, subiektywnych komentarzy. W mediach głównego nurtu często operujących krzykliwymi, clickbaitowymi nagłówkami brakuje przestrzeni na takie analizy. W rezultacie odbiorcy mierzą się z generalizacją albo wewnętrznymi sprzecznościami. Gdy do kilka lat młodszej ode mnie koleżanki powiedziałam, że jest „zetką”, poczuła się urażona. Niemal obraziła się na mnie. Podczas innej rozmowy nauczyciel zbliżający się do emerytury z dumą stwierdził, że ma cechy typowe dla „zetek”. Te sytuacje dobrze przedstawiają obraz pokolenia Z, jaki często jest prezentowany. Z jednej strony słyszymy, że te osoby są wrażliwe, mało odporne psychicznie, więc trzeba ich bronić. Z drugiej, że są roszczeniowe, zapatrzone w siebie, nieodpowiedzialne – tłumaczy w rozmowie ze mną Aleksandra Pucułek, dziennikarka RadioZET.pl zajmująca się edukacją.

Według dr. Mikołaja Marceli, wykładowcy akademickiego i autora bestsellerowych poradników (Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku, Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwo i świat) błędnie definiujemy źródła problemu. Pisarz wyjaśnia to na przykładzie rynku pracy. To nie młode pokolenie jest leniwe i roszczeniowe. To późny kapitalizm i – połączone z nim w polskich warunkach – „pańszczyźniane” podejście do relacji pracodawca-pracownik stały się wyjątkowo wrogim i wyniszczającym dla ludzi środowiskiem. Pokolenie Z obserwowało to przez niemal całe swoje życie na przykładzie opiekunów i dorosłych wokół siebie, więc nic dziwnego, że odmawia – przynajmniej w bardzo wielu przypadkach, bo przecież to nie dotyczy wszystkich przedstawicieli tej generacji – udziału w rynku pracy na dotychczasowych warunkach – tłumaczy.

W podobny sposób można podejść do problemu uzależnień od smartfonów. Jasne, mają swoje ciemne strony i niewątpliwie mogą wpływać na stan zdrowia psychicznego młodego pokolenia, na przykład konfrontując młode kobiety z wizjami nieosiągalnego ideału piękna rodem z Instagrama. Gdy jednak staramy się wszystko sprowadzić do „złego wpływu mediów cyfrowych”, umyka nam cały szereg czynników, które według mnie o wiele bardziej oddziałują na młode pokolenie – wyjaśnia Marcela, wskazując, że to patologie w systemie edukacji głównie pogarszają stan psychiczny młodzieży. Wiele mówił o tym głośny raport Młode Głowy Fundacji UNAWEZA.

Imprezy bez alkoholu i wegetarianizm

Generalizacja idzie w parze z upraszczającymi stereotypami. Choć Kasia Czekaj, content creatorka i specjalistka od nowych mediów, uważa, że nie zawsze muszą one wiązać się z nadawaniem zetkom negatywnych cech. Jako bohaterowie są również przypisani do konkretnych tematów, najczęściej dotyczących kryzysu mieszkaniowego, klimatu czy zdrowia psychicznego. Pokazuje to, że nawet nowe media skierowane do młodszych odbiorców są schematyczne w myśleniu o nich. Gdy powstają artykuły na temat Billie Eilish, często podkreślana jest jej przynależność do pokolenia Z ze względu na tematykę twórczości oraz wypowiedzi dotyczące zdrowia psychicznego, weganizmu lub odejścia od standardowego kanonu gwiazdy pop – wyjaśnia.

Jej zdaniem strategię dobierania przykładów pod ustanowioną wcześniej tezę dobrze ukazuje materiał What It’s Like To Be A 16-Year-Old In New York Today zrealizowany przez magazyn i-D. Po opublikowaniu filmiku pojawiło się wiele negatywnych komentarzy oskarżających twórców o cherry picking bohaterów, którzy mieliby pasować do estetyki i DNA kanału – tłumaczy Czekaj. Mikołaj Marcela zwraca uwagę na to, że w podobne rejestry uderzają artykuły prezentujące jako formę ciekawostki nowe zjawiska: dobrowolną abstynencję albo organizację wegetariańskiego wesela.

Każde pokolenie ma własny czas

Nie da się w tym wszystkim zignorować odwiecznego konfliktu pokoleń. Choć termin ten został ukuty dopiero w latach 60. przez Johna Poppy’ego, tarcia między generacjami były obecne właściwie od zawsze. Zapominamy o tym, że każde pokolenie ma pewne charakterystyczne cechy i niemal każde nie zgadzało się z czymś, co prezentowały starsze roczniki; rodzice czy dziadkowie. To nic nowego, że „zetki” buntują się przeciwko niektórym zachowaniom dorosłych. Jedyną różnicą jest to, że zmiany zachodzące w niemal każdym aspekcie życia ogromnie przyspieszyły. Spowodowało to większą lukę między starszymi a młodszymi pokoleniami – uznaje Aleksandra Pucułek. Katarzyna Czekaj sądzi, że uprzedzenia względem zoomerów są udokumentowanym naukowo zjawiskiem. Dowodzi temu badanie Johna Protzko dotyczące wyników testu dzieci w zakresie pomiaru cierpliwości i opóźniania gratyfikacji, znanego jako test marshmallow. Po samodzielnej analizie danych z sześciu dekad badacz poprosił 260 psychologów o dokonanie prognozy wyników. Okazało się, że aż 84% przewidywała, że dzieci będą się pogarszać z czasem lub ich rezultaty pozostaną takie same, ale była w błędzie. Protzko zauważył, że nawet eksperci mają tendencję do negatywnego myślenia na temat młodszych pokoleń – wyjaśnia content creatorka.

Mikołaj Marcela wtóruje tym opiniom i dodaje, że część napięć bierze się z nieprzystawalności doświadczeń obu grup. Sam jestem millenialsem, który dorastał, grając na komputerze, korzystając z Internetu i komunikując się z ludźmi na całym świecie na przykład za pomocą mIRC. To sprawiło, że uczę się, rozwijam i funkcjonuję na co dzień zupełnie inaczej niż wiele osób jedynie nieco starszych ode mnie. Doświadczenia pokolenia Z są jeszcze bardziej odległe od pokolenia X czy boomerów. To ludzie od urodzenia dorastający w zglobalizowanym świecie, popkulturze swobodnie podejmującej do tej pory przemilczane tematy (przede wszystkim dotyczące orientacji i tożsamości seksualnej, płciowości itd.), ze znacznie większym dostępem do informacji i zasobów wiedzy niż jakiegokolwiek pokolenie wcześniej. Dla wielu 50-, 60- czy 70-latków to coś absolutnie niezrozumiałego, jeśli na co dzień nie rozmawiają otwarcie z młodą generacją – mówi. Oprócz tego Czekaj przypomina, że w międzyczasie Polska przeżyła zmianę systemu polityczno-gospodarczego. Pokolenie Z wychowało się w czasach kapitalizmu. Nie doświadczyło transformacji ustrojowej ani PRL-u. Nie znają innej rzeczywistości i trudno ich winić za to, że mają inne podejście do świata – podkreśla.

Spojrzeć na świat oczami młodych

Przyczyn stojących za antagonizmami najwyraźniej więc nie brakuje. Do rozstrzygnięcia pozostaje tylko kwestia, w jaki sposób zakopać pokoleniowy topór wojenny. Według Katarzyny Czekaj potencjalnym remedium mogłoby być zwiększenie widzialności pokolenia Z w mediach, choć Aleksandra Pucułek jest innego zdania. W mediach internetowych i społecznościowych „zetki” jako młodzi dziennikarze są obecni. Nie zapominajmy, że to osoby po studiach, przed 30. rokiem życia. Czasem więc nawet nie zdajemy sobie sprawy, że nasza koleżanka albo kolega z pracy to „zetka”. Pytanie raczej, jak długo w tej pracy zostają. Jeśli zaś chodzi o tematy poświęcone pokoleniu Z, według mnie wcale ich nie brakuje. Ale zajmuję się tematyką edukacyjną, więc pewnie jestem w bańce – mówi. Mikołaj Marcela czuje natomiast, że obecne tarcia, gdy tylko wymkną się spod kontroli, przerodzą się w większe starcie pokoleń. Będzie to coś na miarę końcówki lat sześćdziesiątych, co może się zakończyć zupełnym przewartościowaniem systemu, w którym na ten moment wszyscy funkcjonujemy – spekuluje.

Jak złagodzić ten proces? Jeśli chcemy przyglądać się młodemu pokoleniu, spróbujmy się nieco wysilić i dostrzec nie tylko to, co na powierzchni. Wykażmy się też odrobiną empatii i postarajmy się spojrzeć na rzeczywistość ich oczami. Wtedy okaże się, że młode pokolenie nierzadko jest dużo bardziej racjonalne niż generacja X czy boomerzy – choć pewnie starszym osobom ciągle będzie trudno w to uwierzyć.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisał lub pisze na łamach „Papaya.Rocks”, „Krytyki Politycznej”, „Kontaktu”, „Gazety Magnetofonowej” i „NOIZZ”. Lubi reportaże, muzykę elektroniczną i kino. Występował w „Kole Fortuny”, gdzie Rafał Brzozowski zagiął go hasłem „tatuaż tymczasowy”.