Hajs się zgadza, temperatura również. Recenzujemy „Make Money & Crash Cars” Mr. Polski

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Mr. Polska
fot. osiemdziewiec

Mr. Polska już nie jest tak zagadkową postacią jak jeszcze kilka lat temu. Duża w tym zasługa Jagodzianek i Sikam Szampan. Utworów, których popularność wymknęła się w pewnym momencie spod kontroli.

Ale Dominik Włodzimierz Czajka - bo tak naprawdę nazywa się raper - ma z Polską znacznie więcej wspólnego niż konszachty z Malikiem Montaną. Urodził się w Toruniu, skąd wyemigrował z matką do Holandii. Tam spędził większość życia, jednak nigdy nie ukrywał swojego pochodzenia. Nie ukrywał też radości, kiedy w 2020 roku ukazał się pierwszy polskojęzyczny album Bajki na dobranoc. Płyta pokryła się złotem, a wspomniane wcześniej single na stałe zapisały się na kartach rodzimego hip-hopu. Tyle hitów, że ściana jest z platyny.

Od premiery polskiego debiutu wydanego w MyMusic minął niewiele ponad rok. Marzenia z Bedoesem, Pistolet z Montaną czy Czarny Dress, na którym udzielają się Kabe i Kizo, zgarnęły w sumie ponad sto milionów odtworzeń w serwisach streamingowych. Mr. Polska przestał być semi-anonimową ciekawostką, a stał się niezwykle lubianym - i zasięgowym - artystą. Duża w tym zasługa konwencji, jaką przyjmuje na wydawnictwach. Twórczość polskiego ekspaty opiera się na dystansie, humorze - i co najważniejsze - przyjemności z robienia muzyki. A jeśli dodamy do tego godne podziwu writerskie i wokalne skille oraz feeling do produkcji - otrzymamy pełen pakiet. Tu nie ma żadnej napinki i prężenia muskułów. Te elementy raper zostawia sobie hobbystycznie po godzinach.

Make Money & Crash Cars to drugi polskojęzyczny album współtwórcy Jagodzianek. Ponownie nagrany do spółki z holenderskim beatmakerem Ablem de Jongiem. Trzeba przyznać, że w tym aspekcie Mr. Polska zawsze miał nosa do odpowiednich ludzi. Kiedy stawiał pierwsze kroki na niderlandzkiej scenie, pod swoje skrzydła wziął go niejaki Boaz van de Beatz. Uznany DJ i producent, który ziomuje się z samym Diplo. Wydawał zresztą w należącej do współzałożyciela Major Lazer wytwórni Mad Decent. Produkował też dla The Weeknd czy Madonny. Schedę po rodaku przejął Abel de Jong, który również dostarcza bity najwyższej próby.

Ale do meritum. Muzyczna koncepcja Make Money & Crash Cars opiera się głównie na latynoskich rytmach. Druga płyta Dominika to w zasadzie kontynuacja pomysłów z Bajek na dobranoc. Z tą różnicą, że kosztem imprezowych bangerów otrzymaliśmy dominację reggaetonów, moombahtonów i baile funków. W tej stylistyce najlepiej wypadają singlowy Trabajo z Alberto na feacie, numer tytułowy, a także urocza Temperatura. Podopieczny GM2L po raz kolejny udowodnił, że drzemie w nim potencjał na jednego z ciekawszych raperów młodego pokolenia. A drillowa szufladka, do jakiej został wrzucony po Dwutakcie i Strzale szybko może się zdezaktualizować. Wspaniale przebojowa jest Temperatura - idealny lovesong mogący robić za piosenkę z bajki Disneya. Oczywiście w wersji dla dorosłych. Z kolei otwierający płytę kawałek zachwyca rozmachem Mike’a Deana i Kanye’ego Westa z My Beautiful Dark Twisted Fantasy. Tak się robi hedonistyczne, letnie bangery.

Tajemnica sukcesu Make Money & Crash Cars tkwi w tym, żeby nie brać tego albumu na serio. Narzekanie na kwadratową lirykę, zabawną językową gimnastykę i powtarzalne motywy mija się z celem. To nie jest płyta wypełniona real talkiem, społeczno-politycznymi obserwacjami i ważnym życiowym przekazem. Muzyka Mr. Polski gwarantuje luz i radość - poważne rozkminy raper odstawia na bok.

Poza czystą przyjemnością ze słuchania materiał jest dopieszczony na poziomie produkcyjnym. Abel de Jong notuje najlepsze momenty w karierze, a potknięcia zdarzają mu się rzadko. Bity są różnorodne, a poza latynoską dominacją można tu trafić na trapowe, future garage’owe i - niestety - zalatujące EDM-em kompozycje. Beemers, Sex i Narko czy Papierowy Kubek to zdecydowanie najsłabsze tracki. To właśnie w tych momentach Make Money & Crash Cars brzmi jak lekko przypałowa dyskoteka z nadmorskiego kurortu. Parafrazując jednak nieśmiertelny kibicowski hymn: Mr. Polska, nic się nie stało, Mr. Polska, nic się nie stało.

W drugiej połowie płyty znów dostajemy bujające reggaetony (pozytywnie kiczowata Endorfina i przyzwoity Cake), ale też stricte rapową stylistykę. Przy niuskulowych numerach Biznes to biznes i Drugi Iphone uśmiech na chwilę schodzi z twarzy, a melanż ustępuje miejsca poważniejszym tematom. Przyjemną balladą jest BUS, a agresywny - podobnie jak Kota - floor filler Sknerus McKwaczor z Paluchem również spełnia swoją rolę.

Make Money & Crash Cars to dokładnie taki album, jakiego należy spodziewać się po tytule. Hedonistyczny, popowy rap poprawiający humor jak najlepsza sativa. Jeśli przymknie się oko na miejscami groteskowe teksty i kilka słabszych gatunkowo kompozycji - wychodzi soczysta, przepyszna jagodzianka. A jako że sezon w pełni, to nie pozostaje nic innego, jak nasycić się tym optymistycznym, świetnie wyprodukowanym i ładnie zaśpiewanym rapem. Mr. Polska od zawsze czarny koń, teraz to już szef.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz i deputy content director newonce. Prowadzi autorskie audycje „Vibe Check” i „Na czilu” w newonce.radio. W przeszłości był hostem audycji „Status”, „Daj Wariata” czy „Strzałką chodzisz, spacją skaczesz”. Jest współautorem projektu kolekcje. Najbardziej jara go to, co odkrywcze i świeże – czy w muzyce, czy w popkulturze, czy w gamingu.