Hypetrain na festiwale promujące wyłącznie polską muzykę mknie przez kolejne części Polski. Kolejna stacja – Rzeszów, gdzie już za kilkanaście dni zadebiutuje RE: RZESZÓW FESTIVAL, kolejna impreza na festiwalowej mapie kraju.
Z ręką na sercu – nie pamiętamy tak dobrych czasów dla krajowej muzyki. Świetne wyniki na streamingach, dobra sprzedaż fizyków, sold outy na koncertach... Zapotrzebowanie na polskie granie jest ogromne, niezależnie od regionu. Teraz do grona miast, które mają swój festiwal dedykowany krajowym wykonawcom, dołączył Rzeszów, miasto, które do tej pory kojarzono przede wszystkim z lotnictwem. Czas na inny przelot – przez śmietankę polskich wykonawczyń i wykonawców.
Skład RE: RZESZÓW FESTIVAL jest mocny, a ceny biletów na tyle konkurencyjne, że słuchacze z innych miast mogą poważnie rozważyć wyjazd na Podkarpacie. Sami zobaczcie: pierwszego dnia (sobota, 20 sierpnia) na Scenie Live, czyli main stage'u imprezy, zagrają: Pezet, Mrozu, Natalia Przybysz, Fisz Emade Tworzywo, Igo oraz Szczyl, a drugiego (niedziela, 21 sierpnia) – Brodka, Ørganek, BARANOVSKI, Arek Kłusowski, Zdechły Osa i Margaret. Dorzućmy do tego skład Sceny Tanecznej: sobota – Rat Kru, NOVIKA 2.0 live, Kamp!, An On Bast i Last Robots, a niedziela – Baasch, Niemoc, Coals, Rysy i A_GIM.
Fajnie? Fajnie. To teraz uwaga: bilety na jeden dzień w cenie 130 zł., a karnety dwudniowe: 199 zł (-50 % dla dzieci w wieku 6-12 lat, do 5 lat wchodzą za darmo). Znamy polskich artystów, za których trzeba tyle zapłacić przy jednym koncercie, a tutaj za niespełna dwie stówki mamy kilkunastu wykonawców w skondensowanej pigułce. Czyli dobry moment, żeby zaprzyjaźnić się z Rzeszowem? Bilety kupicie tutaj.
Ale, ale – RE: RZESZÓW FESTIVAL to nie tylko muzyka. Szczęśliwie czasy koncertów, w których jedyną atrakcją wizualną był baner sponsora głównego, odeszły do lamusa. Poprzeczka a propos tego, jak live'y mają nie tylko brzmieć, ale i wyglądać, jest podnoszona systematycznie. I tą kartą gra rzeszowska impreza. Obok muzyki drugim niezwykle istotnym elementem RE: RZESZÓW FESTIVALU jest oprawa wizualna. Festiwalowicze będą mogli na przykład przejść przez świetlny portal, czyli, jak zapowiadają organizatorzy, instalację zakrzywiającą rzeczywistość, której autorem jest Damian Ziółkowski.
Będą też projekty artystów z Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych: Noppera-bō Emilii Ishizaki (widzowie będą wchodzić do specjalnych boksów, a ich twarze zostaną momentalnie zmienione na ekranach w przerażające maski), wyśmiewający toksyczną męskość projekt BE A MAN! Bartosza Wyszyńskiego oraz diBrush, czyli malowanie światłem w pracowni Tomasza Miśkiewicza. Czyli trochę festiwal muzyczny, a trochę interaktywna galeria sztuki współczesnej.
Poza tym to także dobry pretekst żeby odwiedzić Rzeszów, stolicę Podkarpacia, polskie miasto z najdalej wysuniętym na wschód międzynarodowym portem lotniczym oraz parkiem naukowo–technologicznym. Cały festiwal odbędzie się nad urokliwym Wisłokiem i – patrząc na to, jak duża wagę organizatorzy przykładają do warstwy wizualnej – to może być jedna z bardziej Instagram friendly imprez w kraju. Przekonamy się już za niecałe dwa tygodnie. Partnerem festiwalu jest Miasto Rzeszów.
tekst powstał przy współpracy z RE: RZESZÓW FESTIVAL
Komentarze 0