Hazard ma tylko jeden problem: kolejkę lepszych do grania. Belg jednym z najgorszych transferów w historii

Zobacz również:Człowiek, którego trzymają się kilogramy. O Hazarda skłonności do nadwagi
RCD Espanyol v Real Madrid CF - La Liga Santander
Fot. Jose Breton/Pics Action/NurPhoto via Getty Images

Philippe Coutinho i Eden Hazard zgodnie mogliby stanąć w konkursie na najbardziej przepłacony i nieudany transfer w dziejach futbolu. Jak źle musi wyglądać belgijski skrzydłowy, skoro pod nieobecność Karima Benzemy szansę w wyjściowym składzie dostaje Mariano Diaz, człowiek na uboczu i wieczny obiekt żartów. „Z Hazardem jest wszystko w porządku i jest gotowy do grania. Jego jedynym problemem jest to, że trener woli innych graczy. Musi pracować, aby zdobyć miejsce” – mówi bez ogródek Carlo Ancelotti. Cierpliwość wobec 30-latka na Estadio Santiago Bernabeu się kończy. Przychodził jako najlepszy piłkarz Premier League, dziś jest jednym z licznych rezerwowych Realu Madryt. I problemem przestało być zdrowie.

Przy ostatnim El Clasico mogliśmy sobie uświadomić, że Eden Hazard jeszcze ani razu nie zagrał z Barceloną, mimo że do Madrytu przeprowadził się w lipcu 2019 roku. Jeśli przyjdzie mu wspominać osoby, z którymi miał najczęstszy kontakt w stolicy Hiszpanii, zapewne sporo ciepłych słów usłyszą fizjoterapeuci. I absolutnie nie chodzi tu o szyderkę z zawodnika. Będąc na uboczu i lecząc się, piłkarz znacznie więcej czasu spędza na indywidualnych zajęciach. Przebywając tyle czasu z fizjoterapeutami, panowie po prostu mogli się lepiej poznać i polubić. Człowiek-szklanka jednak w tym sezonie przez problemy mięśniowe opuścił tylko jeden mecz – z Szachtarem Donieck (5:0) w Lidze Mistrzów. Od września zdrowy Hazard ma inne zmartwienia, bo po prostu przegrywa rywalizację z konkurencją.

Carlo Ancelotti zdecydowanie woli „brasiniños” niż Belga, czyli stawia na gwiazdę zespołu Viniciusa oraz Rodrygo. Samo nastawienie oraz podejście Brazylijczyków podoba mu się znacznie bardziej, niż forma piłkarza kosztującego ponad 100 milionów euro. Źródła różnie mówią co do kwoty – jedni zostają przy wersji 115 mln, drudzy zbliżają się do 160 mln – ale nie zmienia się jedno: Belg jest nietrafionym i znacząco przepłaconym transferem. Być może jedną z najbardziej nieudanych inwestycji w historii futbolu. Nawet w meczu z Elche (2:1) Ancelotti nie chciał wkomponować go do jedenastki pod nieobecność Karima Benzemy. Wybrał wiecznego zmiennika Mariano Díaza i raczej nie żałował tej decyzji. Chociaż gra Dominikańczyka wyglądała nieporadnie, skończył z asystą i do tego powinien mieć bramkę po minięciu golkipera rywali.

Kontrakt 30-letniego Edena Hazarda jest jeszcze ważny przez trzy lata do 2024 roku, ale w gabinetach Królewskich zaczynają się zastanawiać, czy to nie jest ostatni dzwonek, aby spróbować sprzedać Belga i odzyskać chociaż część zainwestowanych pieniędzy. Ten związek nie wygląda, jakby miał mieć jakąś przyszłość. Hazard zaczynał jako pierwszy wybór Ancelottiego, ale kilka miesięcy wystarczyło do znaczącej degradacji w hierarchii. On zbyt często wygląda ociężale, a przede wszystkim trudno polegać na jego przygotowaniu fizycznym – najwięcej w tym sezonie zagrał 78 minut z Valencią. I to był jedyny raz, kiedy Hazard przebywał na murawie przez ponad 70 minut. Aktualnie stał się dla Carletto jedynie opcją na końcówki meczu. Nie ma porównania z pracowitością w defensywie Rodrygo, intensywnością Fede Valverde czy dynamiką Viniciusa.

Zwyczajnie Hazard nie daje konkretów w grze, kiedy już dostaje szansę. W lidze ostatni raz oddał strzał na bramkę 12 września, nie mówiąc już o liczeniu mu bramek czy asyst. Nie tylko Belg nie jest sobą z ery Premier League, nie jest nawet cieniem tamtego piłkarza żwawo dryblującego między przeciwnikami. Carlo Ancelotti powinien dać mu jeszcze kilka szans, ale już prędzej na prawym skrzydle, bo to lewe jest zarezerwowane dla przeżywającego życiowy czas Viniciusa. I tak 30-latek musi na to zapracować, bo jest przecież kolejka innych graczy, którzy wykazują większe zaangażowanie. Już teraz padają pytania, czy gdyby chciał odejść, Ancelotti by mu na to pozwolił. On nie wchodząc w konkrety ani personalną sytuację piłkarza, odparł tylko: „Nigdy nie trzymałem żadnego piłkarza siłą, jeśli chciał odejść”.

20-letni Rodrygo miał nad łóżkiem powieszone plakaty z Edenem Hazardem, ale rzeczywistość jest taka, że teraz to jemu znacznie bliżej do gry, niż belgijskiemu skrzydłowemu. Pewnie pozostaje jednym z najlepszych dryblerów w nowoczesnej historii futbolu, ale tylko jeśli rozmawiamy o dyspozycji z londyńskiej Chelsea. W Madrycie jakby zatracił wszelkie zdolności, dynamikę i pewność siebie. Tu prowadzi krótko piłkę, ale nie czaruje ani ośmiesza rywali. Przy jego ponad 12 mln pensji i niechęci Carlo Ancelottiego, nic dziwnego, że w klubie myślą nad otworzeniem mu drzwi. Gdyby tylko pojawił się kupiec, raczej nie byłoby walki o zatrzymanie Belga na siłę. Przykro patrzy się na to, jak zawodnik walczący o statuetki najlepszego piłkarza Premier League, teraz liczy się co najwyżej w konkursie na największą wtopę transferową w całej historii piłki. Zapłacić ponad 100 mln za jednego z rezerwowych to duży wyrzut sumienia na Bernabeu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.