Historia skończonej przyjaźni. Colby Covington i Jorge Masvidal rozwiążą swój konflikt w oktagonie

Zobacz również:Wszystko, co trzeba wiedzieć o walce Błachowicz - Reyes. Gościliśmy Dorotę Jurkowską, menedżer Janka (WIDEO)
Colby Covington
Fot. Cooper Neill/Zuffa LLC via Getty Images

Obaj nie stronią od reflektorów i kontrowersji. Obaj mają marzenia mistrzowskie, które na razie rozwiewa Kamaru Usman. Przede wszystkim jednak Colby Covington i Jorge Masvidal to byli koledzy z American Top Team, którzy aktualnie nie mogliby się bardziej nienawidzić. Konflikt jest tym mocniejszy, że kiedyś obaj fighterzy nazywali się najlepszymi przyjaciółmi. Teraz będą mieli okazję rozwiązać go w walce wieczoru UFC 272.

Ze względu na problemy z przeprowadzeniem walk mistrzowskich w wagach koguciej (Sterling vs. Yan) i piórkowej (Volkanovski vs. The Korean Zombie), które ostatecznie odbędą się na kolejnej „numerowanej” gali federacji, UFC 272 będzie pierwszą od ośmiu miesięcy główną galą UFC, na której żaden pas mistrzowski nie znajdzie się na szali. Ostatnim takim przypadkiem było UFC 264, jednak tam w najważniejszej walce zmierzyli się Dustin Poirier i Conor McGregor, którzy i tak ściągnęli na siebie wzrok całego świata MMA.

Jeśli ktoś spojrzy na kartę sobotniego wydarzenia i pomyśli „to najgorsza numerowana gala od dawna”, to… prawdopodobnie będzie miał rację, jednak Dana White stara się uratować sytuację czym innym – konfliktem mogącym zamienić się w absolutną bijatykę.

RODZINA…

Cała historia zaczyna się w American Top Team – jednym z najbardziej znanych, o ile nie najbardziej znanym klubie sportów walki na świecie. To tam rozwijało i rozwija się wielu byłych, aktualnych i przyszłych mistrzów UFC, w tym między innymi Joanna Jędrzejczyk czy aktualnie Mateusz Gamrot (liczymy go do kategorii przyszłych!).

To właśnie w ATT rozwijała się przyjaźń Masvidala i Covingtona. Pierwszy trafił tam w 2007, a drugi w 2011 roku i od razu złapali wspólny język. Szybko się zaprzyjaźnili, a ze względu na podobną kategorią wagową trenowali razem przez lata. Jeszcze kilka lat temu na Instagramie Covingtona można było zobaczyć zdjęcie obu panów (i Yoela Romero) z podpisem „Rodzina” i hashtagiem „przyszli mistrzowie” – dość powiedzieć, że oba te hasła nie zestarzały się zbyt dobrze.

Covington i Masvidal byli najlepszymi kumplami, do tego stopnia, że przez pewien czas nawet razem mieszkali. Wszystko jednak zaczęło się psuć, kiedy Covington zmienił się w tego zawodnika, jakiego znamy teraz. Próbując wbić się do świadomości fanów i czołówki wagi półśredniej, stwierdził, że najlepiej będzie to zrobić w negatywny sposób. Eksperci nazywają go nawet „heelem”, czyli określeniem stosowanym w profesjonalnym wrestlingu na tego wrestlera, który według scenariusza ma być „tym złym”.

Zaczął od walki z Demianem Maią, która odbyła się w Brazylii. Po przekonującym zwycięstwie „Chaos” wziął do ręki mikrofon i nazwał będących na hali Brazylijczyków „brudnymi zwierzętami”, a sam kraj „śmietnikiem”. Dodatkowo zaangażował się też politycznie, choć oczywiście nie zrobił tego w sposób przypadkowy. Jest zwolennikiem Donalda Trumpa i o ile samo to nie byłoby nadzwyczajne, o tyle Covington wiedział czym gra i jak sprowokować po raz kolejny. Pojawiał się w słynnej czerwonej czapce byłego już prezydenta Stanów Zjednoczonych i krytykował ruchy antyrasistowskie w specyficznie wybranych momentach – chociażby w walkach z czarnoskórymi Tyronem Woodleyem i Kamaru Usmanem. W przypadku tego drugiego potrafił też naśmiewać się z jego zmarłego trenera i mówić o tym, że ten „będzie oglądał to z piekła”.

Nabijanie się z tragedii nie jest zresztą u niego pierwszyzną, bo to samo miało miejsce po walce z Robbie’em Lawlerem. Covington po prostu kocha być nienawidzony i o ile znamy przypadki, gdzie zawodnicy przybierają prowokującą pozę (żeby daleko nie szukać – Joanna Jędrzejczyk czy Conor McGregor), o tyle nikt nigdy nie posuwał się tak daleko jak Covington

… I PO RODZINIE

A co to ma do jego przyjaźni z Masvidalem? Mówiąc w skrócie – Jorge jest pochodzenia kubańsko-peruwiańskiego. Sam ten fakt przy prowokacjach i tekstach Colby’ego nie mógł być zbyt przyjemny. Po drugie – w American Top Team trenuje cała masa Brazylijczyków, którzy po słowach w Sao Paulo nie chcieli nawet trenować w jednym pomieszczeniu z Covingtonem.

Masvidal czuł się ze względu na staż i renomę jednym z liderów ATT, więc automatycznie stawał w obronie kolegów, a tych niezadowolonych z zachowania „Chaosa” była cała masa. Dodatkowo Covington miał zachowywać się beznadziejnie na samych treningach w ATT – do tego stopnia, że „obił” – rzekomo przypadkiem, w ramach treningu – jednego z trenerów. W 2020 roku Covington został wyrzucony z ATT przez jego właściciela Dana Lamberta, jednak sam kompletnie nic sobie z tego nie robił. Już dawno przyjął konkretną pozę i dobrze mu z rolą jednego z najbardziej znienawidzonych fighterów świata. Jak w wrestlingu, w którym zresztą zdążył już zadebiutować w 2017 roku (w federacji Impact Wrestling, razem z innymi zawodnikami ATT). Co ciekawe, Masvidal zrobił to samo – razem z Lambertem czy Junior dos Santosem pojawiał się dość niedawno w federacji AEW.

To wszystko sprawiło, że przyjaźni już nie ma, a każda kolejna sytuacja powoduje, że nienawiść jest tylko większa. Covington oczywiście nie próżnuje także przed samą walką, krzycząc o nokaucie w pierwszej rundzie i tym, że Masvidal obudzi się w szpitalu, ale trzeba przyznać, że Jorge nie pozostaje mu dłużny - dość otwarcie prowokuje mówiąc o uciekaniu Covingtona w starcie w parterze (Colby to uczelniany zapaśnik, Masvidal znacznie lepszy „stójkowicz”), jednocześnie sugerując, że rywal nie odważy się walczyć z nim w stójce.

SPOSÓB NA COLBY’EGO

A jak to wygląda sportowo? Obaj panowie mają w ostatnim czasie na koncie po dwie walki z Kamaru Usmanem – po dwie przegrane. Każdy zaliczył po nokaucie i przegranej na punkty, choć przyznać trzeba, że nokaut na Masvidalu był znacznie bardziej efektowny i dewastujący. Dodatkowo była to pierwsza porażka Jorge przed czasem w UFC.

Covington będzie faworytem i za wszelką cenę spróbuje skończyć przeciwnika, ale niewykluczone, że stójkowe umiejętności Masvidala znajdą tu swoje zastosowanie. Colby musi uważać, bo wciąż jest liderem rankingu wagi półśredniej i ewentualna porażka z byłym przyjacielem pozbawiłaby go realnej szansy na trylogię z Usmanem. A sam Masvidal – pomijając ewentualnie swoje marzenia o pasie – niczego nie chciałby bardziej, niż popsuć je znienawidzonemu Covingtonowi.

Teoretycznie walka mogłaby być jednostronna i nudna – „Chaos” jest znacznie lepszym zapaśnikiem i mógłby wypunktować Masvidala w parterze, jednak chęć zrobienia z nim tego samego, co zrobił Kamaru Usman, może być znacznie większa. Nie trzeba nawet prowokacji Jorge. Covington mówi wyraźnie o nokaucie i o ile w innych przypadkach powiedzielibyśmy, że to tylko gra, o tyle w tym można się domyślać, że naprawdę ma ochotę spuścić łomot rywalowi. I vice versa, choć o Masvidalu wiemy to doskonale. A to może spowodować, że będziemy mieli w oktagonie absolutną bijatykę. Jorge tylko na to czeka.

UFC 272 nie powala kartą (poza walką wieczoru największą uwagę przyciągają Rafael Dos Anjos i Renato Moicano), ale w kwestiach historii głównego starcia wcale nie odstaje od innych gal organizacji Dany White’a. Będzie gorąco przed wejściem do oktagonu, w trakcie walki i kto wie – może nawet po jej zakończeniu. A to może dać nam nawet ciekawsze przygody niż niejedno starcie o mistrzowski pas.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0