Ma zaledwie 19 lat, a mimo to już jest numerem jeden światowego tenisa – i to w momencie, kiedy Novak Djoković i Rafael Nadal wciąż regularnie pojawiają się na kortach. Właśnie wygrał swój pierwszy turniej wielkoszlemowy i nikt nie powie, że to zwykły fart czy wykorzystanie sytuacji. Już jest znakomity, a może być jeszcze lepszy. Po prostu Carlos Alcaraz - nowa twarz światowego tenisa.
19-latek z tytułem US Open? Imponujące, ale ktoś mógłby powiedzieć, że na przyszłość znaczy to tyle, co nic – w końcu rok temu także mieliśmy nastoletniego zwycięzcę, a właściwie zwyciężczynię. 18-letnia Emma Raducanu przebiła się od kwalifikacji do swojego pierwszego tytułu wielkoszlemowego, a potem zgasła. Zresztą właśnie straciła swoje punkty za ubiegłoroczne zwycięstwo i spadła pod koniec pierwszej setki rankingu po całkowicie nieowocnym pierwszym roku w roli mistrzyni tak ważnego turnieju. Jednak ci, którzy śledzą tenisa nieco bardziej wiedzą, że w przypadku Alcaraza na powtórkę jest bardzo mała szansa.
ROZWÓJ Z SERII PRZYSPIESZONYCH
To zdecydowanie nie jest przypadek Raducanu, w którym nie wiemy skąd wzięła się cała sytuacja i dokąd dalej zmierza. Alcaraz jest tenisistą z ogromnym potencjałem, który już od jakiegoś czasu rozwija się wręcz modelowo. I to w szybszym tempie, niż byśmy się tego spodziewali.
Hiszpan nie był wybitnym juniorem i nie ma też wymarzonych dla tenisisty warunków fizycznych, ale od momentu, w którym zdobył swój pierwszy punkt w ATP (w wieku niespełna 15 lat w 2018 roku), pojawiały się osoby, które delikatnie pokazywały palcem: „zapiszcie sobie to nazwisko”. Sprawa rozwinęła się dość szybko, kiedy chwilę później wziął go pod swoje skrzydła Juan Carlos Ferrero, zwycięzca French Open z 2003 roku – żeby było bardziej symbolicznie, Alcaraz urodził się dosłownie kilka tygodni przed tym turniejem.
Wciąż miał zaledwie 16 lat, kiedy dostał dziką kartę do Rio Open i pokonał w pierwszej rundzie Alberta Ramosa Vinolasa. Zaczęto zwracać uwagę na jego wydolność, szybkość, umiejętność dobiegania do prawie każdej piłki i technikę, którą posługuje się mało który nastolatek. Brakowało obycia, doświadczenia i regularności, jak to u sportowców w tym wieku. Były przebłyski i to w niewielkiej liczbie, ale za to ich jakość potrafiła zwalić z nóg.
Prawdziwy wzrost zaczął się na początku 2021 roku. Debiut w turnieju wielkoszlemowym na Australian Open, rozegranie meczu z idolem, Rafaelem Nadalem, na mączce w Madrycie i to w 18. urodziny, wejście do pierwszej setki i kolejne występy w szlemach – tak wyglądało pierwszych kilka miesięcy prawdziwej zawodowej kariery Hiszpana. Można było zacząć gorzej, szczególnie biorąc pod uwagę, że w żadnych z trzech szlemów, wliczając Wimbledon, nie odpadał w pierwszej rundzie, kiedy ranking wskazywał, że minimum raz czy dwa powinno mu się to zdarzyć.
Zatwardziali fani i tenisowi eksperci znali Alcaraza jeszcze przed ubiegłorocznym US Open, ale tenisowy „mainstream” poznał go właśnie wtedy. Wyrzucenie z turnieju Stefanosa Tsitsipasa i dojście do ćwierćfinału, z którego odpadł jedynie przez kontuzję, pokazały światu, z jakim talentem mamy do czynienia. Powiecie: „okej, nie on pierwszy sprawił pojedynczą niespodziankę, czemu miałby już wtedy zapaść w pamięć niedzielnemu kibicowi?”, a my wskażemy na jeden istotny szczegół – Alcaraza ogląda się po prostu fenomenalnie.
HISTORIA
Nie było w tenisowym tourze zawodnika, który swoją grą robiłby taką furorę w tym wieku od czasu… 19-letniego Rafaela Nadala? Coś koło tego, zresztą podobieństwa między panami wykraczają dalece poza narodowość i nie kończą się też na miłości do grania na mączce. Na potwierdzenie swojego wejścia do światowej czołówki, Carlos wygrał na koniec sezonu 2021 turniej ATP Next Gen – idealny symbol przynależności do „następnej generacji” światowego tenisa.
Z tym że kiedy jego starsi koledzy, nazywani następną generacją, mają czasem problem, by poradzić sobie w najważniejszych turniejach, Alcaraz robi show niezależnie od sytuacji. Po zaledwie roku od debiutu w Australian Open był już rozstawiony w kolejnej edycji turnieju w 2022 roku. A po Australii wszedł na najwyższe obroty – wygrał Rio Open, w którym dwa lata wcześniej pokazał się tenisowemu światu po raz pierwszy, a potem dołożył kolejno Miami, Barcelonę i Madryt. W szlemach brakowało małego przełomu, a ten przyszedł na US Open.
Przy czym nie był to wcale mały przełom – wejście z drzwiami do historii tenisa byłoby tu bardziej adekwatnym stwierdzeniem. Alcaraz zaliczył bowiem historyczny turniej. Na korcie spędził prawie 24 godziny, wygrzebywał się z beznadziejnych sytuacji z Marinem Ciliciem, Jannikiem Sinnerem i Francesem Tiafoe. Z Sinnerem zagrał zresztą drugi najdłuższy mecz w historii turnieju. A potem jak gdyby nigdy nic regenerował się i grał następne kilka godzin na najwyższych obrotach.
Finał z Casperem Ruudem stał na bardzo wysokim i wyrównanym poziomie, choć patrząc na wynik można stwierdzić, że Alcarazowi było nieco łatwiej, niż w poprzednich rundach. Nic bardziej mylnego – i tutaj młody Hiszpan musiał wznosić się na wyżyny swoich ogromnych możliwości.
Ostatecznie udało się wygrać pierwszy tytuł wielkoszlemowy, a historyczne będą nie tylko mecze, które Carlos Alcaraz rozegrał po drodze. Dzięki temu Hiszpan stał się najmłodszym numerem jeden rankingu w historii, bijąc rekord Lleytona Hewitta. Jest też najmłodszym zwycięzcą szlema od czasów… Nadala, jakby podobieństw było mało. Spójrzmy zresztą na krótką listę zawodników, którzy byli od niego młodsi – Nadal, Pete Sampras, Bjoern Borg, Mats Wilander, Boris Becker i Michael Chang. Towarzystwo co najmniej obiecujące.
PRZYSZŁOŚĆ
Trener Juan Carlos Ferrero nie spoczywa na laurach – już tłumaczy, że jego podopieczny i tak jeszcze musi poprawić returny i serwis, a także niektóre uderzenia z backhandu. Doskonale wie, jaki diament trzyma w rękach. Biorąc pod uwagę, że wielka trójka (Nadal, Novak Djoković, Roger Federer) już za chwilę odejdzie w cień, na szczycie światowego tenisa robi się miejsce dla kolejnego fenomenalnego talentu, który może wypełnić tę pustkę
Jeśli mielibyśmy na ten moment kogoś wskazać, będzie to bez wątpienia Alcaraz i jego ogromny potencjał, który nie jest nawet bliski wyczerpania – miejsca do rozwoju jest aż nadto. Jeden z najefektowniejszych zawodników w tourze, który dodatkowo zaczyna dokładać do tego świetną skuteczność i mocną głowę. Czego tu nie lubić?
Nie znamy całej przyszłości tenisa w najbliższych latach, ale gdybyśmy mieli wskazać po jednym nazwisku wśród kobiet i mężczyzn, które będą jej dużą częścią, to Iga Świątek i Carlos Alcaraz są pewniakami w tej kategorii. Jeśli chcecie wiedzieć, jak duża jest to zmiana dla tenisowego świata, to powiemy tylko, że Świątek i Alcaraz mają łącznie mniej lat niż Roger Federer. Przyszłość już nadeszła – i właśnie wygrała US Open.
Komentarze 0