Obdarci, odmłodzeni, odrodzeni. Itas Trentino nic sobie nie robi ze straty gwiazd

Zobacz również:Nowe oblicze dawnej potęgi. Modena i jej nabytki klasy premium
Itas Trentino - Volley Supercup
Fot. Roberto Bartomeoli/LiveMedia/NurPhoto via Getty Images

Przedsezonowe roszady mogły dawać sygnał, że nadchodzące rozgrywki będą nie lada wyzwaniem dla Itasu Trentino. Z klubu odeszła część gwiazd, ponadto sama organizacja została zmuszona do zaciśnięcia pasa. Biorąc pod uwagę wzmocnienia konkurentów, wydawało się, że nawiązanie do ostatnich osiągnieć może być mało prawdopodobne. Tymczasem zawodnicy Angelo Lorenzettiego zaczynają z wielkim impetem.

Od kilku lat w ligowej czołówce brylują Sir Safety Conad Perugia i Cucine Libe Civitanova. Od 2017 roku mistrzostwa padały łupem którejś z wymienionych ekip. W ostatnich dwóch sezonach tuż za nim rozgrywki kończyło Trentino. Spośród wszystkich zespołów Półwyspu Apenińskiego, w minionej Lidze Mistrzów to Itas zaprezentował się najlepiej. Od zawodników z północy kraju lepsza okazała się tylko ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, triumfując w finale 3:1.

Przed ubiegłym sezonem w klubie postanowiono stworzyć ekipę, z której korzyści będą czerpane na dłużej niż rok. Wydawało się, że jeden z najlepszych atakujących świata Nimir Abdel-Aziz czy Ricardo Lucarelli swoją grą będą dłużej cieszyć sympatyków zespołu. Sezon „popandemiczny” mocno jednak zachwiał sytuacją w klubie.

REDUKCJA

Jeszcze w marcu prezes Diego Mosna hucznie cieszył się z przedłużenia kontraktu z Holendrem na następne trzy lata. – Kontynuując politykę faktów, a nie słów, uważam przedłużenie kontraktu za istotną wiadomość, potwierdzającą słuszność naszego projektu – mówił Włoch, który lata temu sprawował funkcję prezesa całej ligi. Sam Nimir również podkreślał, że dobrze się czuje w Trydencie. W obecnym sezonie były gracz zespołu z Kędzierzyna-Koźle przywdziewa jednak koszulkę Modeny, która pomimo ogromnych zbrojeń, mających dać od dawna oczekiwany tytuł, mocno zawodzi.

Głównym sprawcą zamieszania nie były kluby, tylko pieniądze, a konkretnie ich niedostatek w Trydencie. Mosna, który według deklaracji ma niedługo zrezygnować ze swojej funkcji, kilka miesięcy temu udzielił wywiadu „Giornale Trentino”, w którym przyznał, że pandemia mocno nadszarpnęła finanse klubu.

Szczęście w nieszczęściu stanowił fakt, że zdeterminowana Modena zapłaciła Itasowi 120 tysięcy euro, by Abdel-Aziz znalazł się u nich, a nie w Perugii, także chętnej na usługi Holendra. Znacznie więcej Trentino zarobiło na stracie Simone Gianellego. Kluczowa postać reprezentacji Italii wylądowała w Perugii. Operacja sprowadzenia rozgrywającego kosztowała prezesa Gino Sirciego milion euro. Większość z tej kwoty (550 tysięcy) trafiła na konto Itasu, gdyż zawodnik cały czas miał ważny kontrakt.

Oprócz wspomnianych zawodników klub musiał znaleźć też zastępstwa dla Salvatore Rossiniego czy Dicka Kooya. Pierwszy powędrował za Abdel-Azizem. Drugiego z kolei możemy obecne oglądać na parkietach PlusLigi. Holender dobrze spisuje się w Skrze Bełchatów zastępując Taylora Sandera, który po prostu… uciekł z klubu.

SIŁA W MŁODOŚCI

Spośród kluczowych graczy, Lorenzettiemu i Mosnie ostał się jedynie serbski duet środkowych i Alessandro Michieletto. Marko Podrascanin i Srećko Lisinac już kolejny rok tworzą mur pod siatką nie tylko w kadrze, ale i w klubie. Temu drugiemu w ostatnich miesiącach towarzyszyły problemy z kolanem, które pozbawiły go sporej części sezonu reprezentacyjnego.

Z kolei o Michieletto można mówić w kategoriach odkrycia światowej siatkówki 2021 roku. Wcześniej był znany głównie mocno zainteresowanym sympatykom. W ciągu kilku miesięcy najpierw znalazł się w składzie Gianlorenzo Blenginiego na igrzyskach, a później już pod skrzydłami Ferdinando De Giorgiego odniósł duży sukces, podprowadzając między innymi z Gianellim Azzurich do niespodziewanego mistrzostwa Europy. Jakby tego było mało, zaledwie 19-letni przyjmujący postanowił jeszcze wspomóc młodzieżową kadrę, doprowadzając ją do triumfu w mistrzostwach świata. Wychowanek Trentino stał się największą nadzieją włoskiej siatkówki, a jedna z największych gwiazd volleya, Osmany Juantorena, już teraz nazywa go fenomenem.

Młody Włoch nie jest jedynym mistrzem Europy, który w obecnym sezonie reprezentuje barwy Trentino. Klub, podobnie jak w poprzednich latach, postawił na długofalowy proces. Tym razem zamiast dużych kontraktów dla gwiazd skupiono się w głównej mierze na talentach. Takim mianem można określać też Daniele Lavię, Riccardo Sbertolego czy Giulio Pinaliego. Trójka „złotych chłopaków” przywędrowała kolejno z Modeny, Mediolanu i Rawenny. Młodości dodają także nowi zagraniczni gracze – Julian Zenger i Wout D’Heer.

W obecnej kadrze Itasu znajduje się tylko dwóch zawodników po trzydziestym roku życia. Jeden z nich to przedstawiany Podrascanin. Drugi to istna legenda klubu Matej Kazijski. Bułgara zna prawie każdy fan siatkówki. Choć nie miał szczęścia w reprezentacji (odszedł w 2012 roku w związku z zamieszaniem w krajowej federacji siatkówki), to w klubowym dorobku ma mnóstwo medali. To drugi powrót byłego zawodnika Stoczni Szczecin do Trydentu. Grał już tu w latach 2007-13 i 2014-16.

– Po tylu latach nieobecności nadszedł czas, aby wrócić do domu i ponownie założyć moją koszulkę Trentino Volley z numerem jeden. Zawsze myślałem, że prędzej czy później fajnie będzie zagrać ponownie w Trydencie – mówił Bułgar tuż po podpisaniu kontraktu.

Prezes Mosna nie ukrywał, że sprowadzenie Kazijskiego oprócz aspektu sportowego ma także charakter szkoleniowo-opiekuńczy. Ma za zadanie być mentorem i wzorem dla młodzieży. Michieletto dorastał w Trydencie jako fan Bułgara. Do dziś pytany o największego idola dzieciństwa, wskazuje właśnie jego.

WEJŚĆIE W SEZON Z SUPERPUCHAREM

W nowy sezon Itas wchodził z nadzieją zaprezentowania się z dobrej strony. Pod tym lakonicznym, często używanym wyrażeniem można upatrywać zabierania punktów najlepszym. Nikt jednak nie mówił głośno o walce o tytuł. Należy pamiętać, że sezon jest długi, a młodość w sporcie cechuje się tym, że zdarzają się wahania formy.

Niemniej początek przebiega nie tyle dobrze, ile idealnie. Zespół pracującego od pięciu lat Lorenzettiego do początku listopada nie przegrał ani jednego oficjalnego spotkania. Początkowo mierzyli się z zespołami, których należy upatrywać w dole tabeli. Wygrany przed dwoma tygodniami Superpuchar Włoch znacząco zmienił opinię wielu osób.

Rozgrywki o to trofeum nie przypominają tych znanych z PlusLigi. W Italii o Superpuchar walczą cztery najlepsze zespoły Serie A poprzedniego sezonu. Itas najpierw wyeliminował faworyzowaną Perugię, a w finale pokonał Monzę, która triumfowała nad innym „mocarzem” – Lube. Civitanova również miała okazję przekonać się o formie klubu z północy Włoch kilka dni temu. Ekipa Blenginiego przegrała 1:3 i choć towarzyszą jej wielkie problemy zdrowotne, to i tak w wielu fragmentach starcia gra przypominała walkę klubów z dwóch lig.

Na dziś Superlega ma tylko dwie niepokonane ekipy – Piacenzę i Perugię. Liderem do ostatniej kolejki był jednak Itas, który wcześniej nie rozgrywał jeszcze tie-breaka. Zmieniła to ostatnia porażka 2:3 z Padovą. Trudno jest na razie mówić o jednym liderze ciągnącym punktowo resztę składu. Najwięcej oczek ma Kazijski, ale niewiele mniej uzbierali Michieletto i Lisinac. Można zakładać, że w długofalowej perspektywie obecne Trentino nie będzie się opierać na jednym superstrzelcu. W ubiegłym sezonie Abdel-Aziz, najskuteczniejszy siatkarz fazy zasadniczej Serie A, miał o ponad 200 punktów więcej niż drugi w zespołowej klasyfikacji Lucarelli. Obecna układanka Lorenziettiego prezentuje równy styl.

Dodatkowego smaczku dodaje młodość. Już wkrótce drużyna ze średnią wieku 25 lat dostanie szansę zaprezentowania się w Lidze Mistrzów. Łatwo nie będzie, gdyż Itas trafił do grupy z Fenerbahce, Cannes i rodakami z Perugii. Obecna dyspozycja Trentino pokazuje jednak, że w tej młodości jest siła – i to już teraz.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.