Ray Hushpuppi miał w życiu jeden cel: ukraść jak najwięcej forsy. Zanim agenci federalni zatrzymali go w apartamencie w Dubaju, bawił się na całego. Był królem Instagrama, z wrzucanych przez niego postów wylewał się luksus. Chwalenie się bogactwem nie było oczywiście najlepszym pomysłem. Ramon Olorunwa Abbas, bo tak nazywa się naprawdę oszust, nie zrealizuje kolejnych planów, a jednym z nich było oskubanie klubu Premier League na 100 milionów funtów.
O sprawie 37-letniego „influencera” było głośno przed kilkoma tygodniami. Nigeryjski król życia, który zgromadził miliony na licznych oszustwach, trafił na czołówki światowych mediów, bo i sprawa była niecodzienna. Mężczyzna opływał w luksusy. Fotografie na tle limuzyn, kolacje na jachtach, noclegi w najdroższych hotelach, prywatne samoloty, obowiązkowo najlepsze ciuchy – Ramon Abbas sprzedawał swoim followersom marzenia.
Trzynaście luksusowych samochodów, 30 milionów funtów pochodzących oczywiście z nielegalnych źródeł – to zatrzymała policja, kiedy aresztowała oszusta. Ale najważniejsze były plany, jakie on i jego wspólnicy z gangu cyberprzestępców mieli do wykonania.
KONTO FEYENOORDU? NIEKONIECZNIE
I tutaj pojawia się wątek piłkarski. Na celowniku grupy przestępczej, piorącej grube pieniądze, znalazł się klub Premier League. Jego nazwa nie jest znana, ale wiadomo, że chodziło o kradzież 100 milionów funtów.
W tej sprawie jest jeszcze mnóstwo pytań, bo i siatka gangsterów jest bardzo duża, zresztą kilka dni temu dwóch kolejnych mężczyzn aresztowano w Nowym Jorku. Angielska prasa informowała w ostatnich tygodniach, że cyberprzestępcy wyłudzili setki milionów funtów, ale wciąż nie ma potwierdzenia, czy wspomniany klub zapłacił całą kwotę.
Hushpuppi kocha luksus i uwielbia piłkę nożną. „Chciałbym grać w Manchesterze City i być tak miłym facetem, stąpającym twardo po ziemi, jak mój brat @benmendy23” – pisał pod zdjęciem, na którym przybija piątkę z Benjaminem Mendym w sklepie Toma Forda. Taka fotografia na pewno nie przynosi dziś chluby piłkarzowi mistrzów Anglii.
W 2018 roku okradł ze swoją mafią rzymskie Lazio. Włoski klub zapłacił ostatnią ratę za transfer Stefana de Vrija jego poprzedniemu pracodawcy, Feyenoordowi Rotterdam. Problem w tym, że kasa wylądowała na koncie cyberprzestępców. Gazeta „Il Tempo” informowała, że chodziło o 1,75 mln funtów. Ludzie z Lazio byli przekonani, że korespondowali z Holendrami. To jeden z milionów (!!!) ataków Hushpuppiego i jego ludzi. Tylko w 2019 roku amerykańskie banki i firmy, w tym jedna poważna kancelaria z Nowego Jorku, straciły przez przestępczą działalność tej grupy pond 1,5 miliarda dolarów.
ATAK NA SKLEP Z PIŁKARSKIMI KOSZULKAMI
Jak odbywa się taka kradzież? Przestępca uzyskuje dostęp do poczty elektronicznej, a także listy kontaktów, ważnych informacji i poufnych dokumentów. Taka forma ataku nazywa się business email compromise (BEC), a celem są głównie rządy, firmy. To już nie ten kaliber, co maile o spadku, jaki czeka na ciebie w Nigerii.
Najlepiej podać przykład. Niedawno otrzymałem maila ze strony classicfootballshirts.co.uk, sprzedającej koszulki piłkarskie na cały świat. Wynikało z niego, że w związku z dokonanymi przeze mnie zakupami, należy mi się zwrot określonej sumy (tutaj podany był procent). Widząc taką wiadomość z automatu ją usuwam, co radzę zresztą każdemu, kto kupuje cokolwiek w internecie. Przestępcy próbują różnego rodzaju „scamu”. Niedawno głośna była sprawa dotycząca maili – zapewne i w waszym spamie taki wylądował – według których odbiorca został nagrany podczas oglądania pornografii. Mógł oczywiście zapłacić odpowiednią sumę, by ten kompromitujący filmik nie ujrzał światła dziennego. I ludzie, niestety, płacili.
Dwa dni po wspomnianej wiadomości od Classic Football Shirts właściciele sklepu poinformowali wszystkich klientów, że padli ofiarą ataku. Niestety, część osób podała już swoje dane, numery kart kredytowych, itd. Cyberprzestępcy mają dokładnie opracowane schematy, które cały czas są aktualizowane. Dlatego tak trudno jest z nimi walczyć. W Stanach Zjednoczonych wyliczono, że pomiędzy 2016 a 2019 rokiem w wyniku takich ataków ukradziono 26 miliardów dolarów.
Cele są różne. W 2017 roku taką metodą okradziono... ZOO w Dublinie. Strata: 100 tysięcy funtów. Rok wcześniej austriacka firma związana z kosmicznymi technologiami straciła w taki sposób 40 mln euro. Cyberprzestępcy nie mają litości dla nikogo, potrafili okraść nawet instytucję „Save the Children” z USA z miliona dolarów
KLUCZOWY GRACZ
Ostatni post na instagramowym koncie Hushpuppiego pochodzi z 3 czerwca. 2,5 miliona obserwujących może na nim zobaczyć białego Rolls-Royce’a. „Dzięki ci, panie za wszystkie błogosławieństwa w moim życiu” – taki widnieje podpis. Ramon Olorunwa Abbas często lubił uderzać w tony kaznodziei.
Konto wciąż działa. Są nawet zakładki z instastories, pierwsza to FOOTBALLERS. Można obejrzeć oszusta, chwalącego się drogimi zegarkami, a u jego boku kompanów – znanych piłkarzy. Tammy’ego Abrahama, podpisującego się na koszulce Chelsea, Fikayo Tomoriego, czy Ezriego Konsy.
Hushpuppi uwielbiał się ogrzewać w towarzystwie celebrytów, piłkarzy, polityków, czy ludzi mediów. Sam określał siebie jako deweloper. Po prostu.
Kiedy FBI wkroczyła do jego apartamentu w Palazzo Versace, detektywi zainkasowali 21 laptopów, 47 smartfonów, 5 zewnętrznych dysków i aż 800 tysięcy maili do potencjalnych ofiar. Przyznał kiedyś, że marzył o karierze piłkarskiej. Nie podążył jednak śladami wielkich zawodników ze swojej ojczyzny – Nwankwo Kanu, Jay-Jay Okochy czy Johna Obiego Mikela. Za to w aktach śledztwa FBI ten były sprzedawca z ciucholandu w Lagos został określony mianem „key player”. Kluczowy gracz. Bo choć adwokat aresztowanego twierdzi, że utrzymywał się on z reklamowania drogich marek i handlu nieruchomościami, Amerykanie są zupełnie innego zdania. Tamtejsza policja od początku była przekonana, że Hushpuppi może zaprowadzić ich do kolejnych ludzi takich jak on. Jest rozgrywającym w meczu wartym miliardy.
Za pseudofilozoficznym bełkotem z „inspirujących” postów kryje się bardzo poważny przestępca. Już w dzielnicy, w której dorastał, był nazywany „Yahoo boy”. Tak określało się tam początkujących cyberprzestępców. W materiale jednej z telewizji sąsiedzi mówili, że mają do niego żal, bo kiedy już zaczął być znany jako „Miliarder Gucci”, nie podał nikomu ręki, nie próbował wyciągnąć ich z biedy. Teraz powróci na stare śmieci. Ale najpierw odsiedzi wyrok w więzieniu federalnym. Najprawdopodobniej 15 lat.