Jak pandemia wpłynęła na trendy modowe i jakie nieoczekiwane powroty czekają nas w najbliższych sezonach, jak dopasowywać się do aktualnych trendów, a jednocześnie zachować swój styl? O tym opowiada ekspertka przewidująca mikro- i wiodące trendy na kolejne sezony, Basia Kruk (@ciaobasia). Oraz... TK Maxx, który w swojej ofercie ma tysiące produktów, w tym unikatowe perełki dla każdego, kto lubi dobrą jakość i oryginalny design.
Jak wygląda praca trend researcherki? Gdzie zaczyna się proces poszukiwania nadchodzących trendów?
Śmieję się, że to taka praca, z której nigdy się nie wychodzi. Zawsze musisz być w gotowości - zwłaszcza teraz, kiedy social media tak bardzo dyktują trendy.
Ja głównie skupiam się na świecie mody, ale żeby wiedzieć, skąd bierze się dany trend, muszę wychodzić także poza ten świat. Każdego dnia przeglądam różne raporty i trendowe nowinki. Badam pokazy, bo to one wyznaczają trendy kierunkowe dla danego sezonu. Najwięksi projektanci tworzą kolekcje ze sporym wyprzedzeniem (kończy się sezon lato 2021, a projektanci pokazują już kolekcje na 2022 rok). To ciekawe, bo potem obserwuję, jak moda spływa w dół, czyli część tego, co jest na pokazach, widzę w sieciówkach. Moją rolą jest wyłapanie tego i stworzenie trendowej bazy, którą potem możemy wykorzystać w projektach. To nie jest tylko kwestia śledzenia typu: wracają spódniczki mini - chodzi też o kolekcje, klimat, całe sylwetki. Jeśli wracaca loungewear, to dlaczego i w jakiej odsłonie. Oprócz wyszukiwania konkretnych sylwetek i produktów, zajmuję się też wyszukiwaniem idei dla danego sezonu. Dodatkowo dużą część każdego dnia spędzam w mediach społecznościowych, bo tam rodzi się najwięcej mikro trendów.
Jakie to uczucie, kiedy wyłapujesz trend, a jakiś czas później podbija polskie ulice?
Niesamowite! Jak jeszcze pracowałam w marce masowej - bo tam zaczynałam swoją karierę - czułam dumę za każdym razem, jak widziałam, że ludzie chodzą w tym, co tworzymy. Nie ma dla mnie większej satysfakcji niż kiedy widzę potwierdzenie swoich słów na jakiejś osobie czy w sklepie. Chociaż musimy wiedzieć, że nie zawsze jesteś w stanie przewidzieć trendy w stu procentach, czasami jesteś czegoś pewna, a rynek tego nie akceptuje. Trendy muszą przejść magiczną granicę pomiędzy wczesnymi naśladowcami a masą, żeby ludzie je zaakceptowali. I żeby tym samym stały się masowe.
Odkąd pamiętam, moda zajmowała szczególne miejsce w moim życiu. Na początku trochę nie wiedziałam, w którym kierunku powinnam podążać, nie do końca kręciło mnie samo projektowanie czy stylizowanie, ale zawsze uwielbiałam rozkminiać co, jak i dlaczego. Bardzo interesowały mnie te zależności. Na studiach zdałam sobie sprawę, że tym, co mnie w modzie najbardziej kręci, są szeroko pojęte trendy. Pracowałam w różnych firmach, zaczynając od pracy sprzedawcy w sklepie odzieżowym, pisałam artykuły, aż w końcu znalazłam ogłoszenie jednej z większych marek w Polsce, poszukiwali osoby na stanowisko trend researchera. Stwierdziłam, że to jest idealna praca dla mnie. Dałam z siebie 200%, udało mi się dostać, pracowałam tam 7 lat i zdobyłam ogromne doświadczenie. W grudniu zdecydowałam się na zmianę - przejście na własny rachunek. Nie była to łatwa decyzja.
Jak definiujesz trend?
Najprościej mówiąc - trend to kierunek, w którym w danym okresie podąża rynek. Trendy są najczęściej odbiciem zmian zachodzących w społeczeństwie, dlatego możemy je przewidzieć. To trochę jak w mechanizmach - zarówno w jednym, jak i drugim przypadku chodzi o zespół współpracujących ze sobą części składowych, które muszą spełniać jasno określone zadanie. O sukcesie trendu mówimy tylko wtedy, gdy wszystko działa prawidłowo - jeśli ten mechanizm dobrze funkcjonuje. Myślę, że o jego żywotności i szybkości przedostania się do głównego nurtu decyduje poniekąd element użyteczności - jeżeli trend jest w jakikolwiek sposób przydatny i tym samym szybko się rozprzestrzenia, wtedy możemy domniemywać, że ma szansę pozostać z nami na dłużej, być dwu lub trzysezonowy.
Postęp technologiczny branży modowej ułatwił czy utrudnił ci pracę? Pytam o rozwój social mediów, które wpływają na decyzje kupujących, pokazy mody, które są transmitowane na żywo czy ogólnodostępne raporty w sieci na temat wyborów konsumentów. Czy przez to musisz działać szybciej?
Tak, zdecydowanie. Technologia z jednej strony bardzo pomaga, bo wszystko możemy znaleźć w sieci, te trendy rodzą się w ekspresowym tempie. Możemy w ciągu tygodnia znaleźć mikrotrend na Instagramie czy TikToku, na który marki odzieżowe muszą natychmiast reagować. I w ciągu miesiąca wprowadzają go do sprzedaży, żeby osiągnąć zysk. W tym sensie technologia bardzo pomaga. Ja też widzę, że mam bardzo łatwy dostęp do raportów czy trendbooków. Jednak minusem tego stanu jest fakt, że informacji w sieci jest bardzo dużo i teraz jest kwestia tego, jak wyłapać te najważniejsze i jak je przefiltrować. Kiedyś było tak, że największe magazyny - modowe biblie dyktowały nam trendy, ale technologia trochę wyparła prasę drukowaną. W tym momencie pisma o modzie zostają w tyle. Co więcej, postęp technologiczny w dużej mierze zmienił proces prognozowania trendów - coraz częściej to projektanci inspirują się influencerami czy po prostu rzeczami, które znajdą w mediach społecznościowych.
Jak pandemia wpłynęła na rozwój trendów, ich interpretację i żywotność? Zmieniła postrzeganie tego, co modne?
Jak najbardziej, ale pandemia trochę tę modę spowolniła. Wielcy projektanci po prostu zbuntowali się wobec panującego systemu - stwierdzili, że nie chcą już podążać tym ekstremalnie szybkim tempem, tylko tworzyć kolekcje według własnego harmonogramu. Zdaliśmy sobie sprawę, że moda faktycznie zjada własny ogon, a ubrań jest zbyt dużo. Wywołało to szereg zmian. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że zawrotne tempo pracy, niesamowicie szybki rozwój mody masowej i pogoń za nowinkami sprawiły, że dużo łatwiej jest się wypalić, a coraz trudniej o coś nowego. Ten nietypowy okres pokazał, że w modzie coraz bardziej będą liczyły się kreatywność i nieoczywiste rozwiązania. Prawda jest taka, że ta branża nigdy nie będzie w pełni ekologiczna i odpowiedzialna, dopóki nie będzie się mniej produkować. Dużo marek wzięło to sobie mocno do serca i stwierdziło, że trzeba zwolnić tempo.
Mam wrażenie, że w ostatnim czasie trochę przestaliśmy podążać za trendami na rzecz wyrobienia - czy poszukiwania - unikalnych stylów?
Oczywiście, ale to też jest trendem. Bo trend to nie tylko konkretny produkt czy sylwetka, a pewien sposób myślenia, jakaś idea. Wydaje mi się, że ta chęć pokazania swojej osobowości, indywidualności, jest w tym momencie bardzo silnym trendem. Generacja Z, która jest jedną z kluczowych dla branży mody, ma własne zasady i chce iść na przekór systemowi. Dlatego tak mocno wrócił do nas streetwear, który szybko nie odejdzie - on po prostu ewoluuje, bo to jest trend, który skupia się na silnej indywidualności.
Ekstra, że młodzi ludzie coraz częściej sięgają po vintage, ale zastanówmy się - dlaczego to robią? Właśnie dlatego, że vintage jest inny, oryginalny, niepowtarzalny. Wystarczy zobaczyć, jak bardzo ten sektor jest rentowny, żeby ocenić jego potencjał. Ostatnio brytyjski gigant skupiający się na sprzedaży mody używanej - w tym vintage - został sprzedany za prawie dwa miliardy dolarów. Mało tego, projektanci inspirują się vintage i coraz częściej sięgają po archiwalne projekty.
Jak twoim zdaniem zachować zdrową równowagę - wybierać spośród chwilowych trendów tak, żeby zachować swoją estetykę?
Musimy podejść dp tegp trzeźwo, bo nie sztuką jest odrzucić wszystkie mikrotrendy i na siłę skupić się na byciu indywidualistą. To bardziej kwestia tego, żeby nie podążać za nimi ślepo, tylko wybierać to, co pasuje do naszej osobowości.
Porozmawiajmy o trendach na sezon wiosna/lato 2021. Jakie są najmocniejsze, jak je oceniasz?
Tak naprawdę ten sezon powoli dobiega końca - już zaczęły się wyprzedaże, ale to, co było najfajniejsze, to ten wszechobecny optymizm, postpandemiczna nostalgia. To, jak niesamowicie te emocje przeszły na modę. Widzieliśmy, jak kolekcje marek masowych zaczęły być kolorowe i energetyczne. Mówi się, że Polacy nie lubią kolorów i sięgają po bezpieczne rozwiązania, a tu nagle ulice zalały żywe barwy. Ludzie się do nich przekonali, bo mają już dość tych smutnych czasów, zamknięcia i dresów.
Chcemy pokazać radość i moda dała nam taką możliwość. Widać było chociażby wielki powrót lat 70,. ale w konkretnej odsłonie, której długo nie widzieliśmy - pełnej kolorów, psychodelicznych, falujących wzorów czy kwiatów. Było także sporo cottagecoru, czyli romantycznego eskapizmu. Uciekaliśmy za miasto, mentalnie i fizycznie.
Jako trend researcherka z dużym wyprzedzeniem przewidujesz, co pojawi się na ulicach w kolejnych sezonach. W najbliższym czasie szykuje się jakiś nieoczekiwany powrót?
Ten rok udowodnił nam, że nie możemy być niczego pewni, bieżący sezon jest niewiadomą. Dużo mówi się o tym, że powrócą lata 60. i jestem prawie pewna, że to się wydarzy. Po lockdownie trochę zredefiniuje się pojęcie loungewearu, bo potrzeba komfortu z nami zostanie, ale już nie będziemy chcieli nosić zwykłych dresów, tylko otulać się ciepłymi, wygodnymi, miękkimi dzianinami, które jednak będą sprawiały wrażenie bardziej wyjściowych. Z drugiej strony cały czas będziemy chcieli pokazać, że pandemia jest już za nami, chcemy wyjść do ludzi i pięknie się ubrać, stąd będzie dużo faktur, struktur, cekinów. W tym sezonie moda jest bardzo zróżnicowana.
Jakie były twoim zdaniem najgorsze trendy: zmiany w modzie, przy których łapałaś się za głowę i nie dowierzałaś, że ludzie naprawdę będą chcieli w tym chodzić?
Niektóre mikrotrendy są dla mnie kompletną abstrakcją, ale wiem, że one znajdą swoich odbiorców, bo w modzie cudowne jest to, że każdy, nawet z pozoru absurdalny trend do kogoś trafi. Mogę powiedzieć, że kompletnie nie rozumiem tego, że Miu Miu czy Prada wypuściło trampki na obcasie, które dla mnie są zupełnym paradoksem, ale jak robiłam ankietę, co ludzie o tym sądzą, okazało się, że ten produkt miał spore grono fanów. Myślę, że nie ma trendu, o którym mogłabym powiedzieć, że nie ma racji bytu. Zwłaszcza wśród osób młodego pokolenia, które bardzo otwarcie podchodzą do mody.
Dlaczego trendy zawsze wracają? Jak wyjaśniłabyś ten modowy recykling?
Jest taka zasada, która mówi o tym, że moda wraca cyklicznie - mniej więcej co 20 lat. Jednym z powodów powtarzalności trendów jest zmiana pokoleniowa czy tzw. element nostalgii i chęć powrotu do lepszych czasów (właśnie to silnie obserwowaliśmy w tym sezonie). Jest jeszcze jeden bardzo ważny czynnik, czyli mordercze tempo branży. Reinterpretacja archiwalnych kolekcji czy stylów w dzisiejszym świecie, w którym ma się wrażenie, że wszystko już było, to chyba najłatwiejszy, a zarazem najpopularniejszy kierunek dla projektantów. Każdy sezon ma swój powrót do przeszłości: teraz były to lata 70. 90. i 2000, zaraz pewnie będą 60., a równocześnie 00's. dalej z nami zostaną.
Skąd czerpiesz inspiracje? Czym kierujesz się w poszukiwaniu modowych perełek?
Inspiruje mnie otoczenie i zawsze wychodzę od połączeń kolorystycznych. Kiedy idę na wystawę i widzę interesujący obraz, instalację czy grafikę, od razu zwracam uwagę, jakie kolory są tam użyte. Robię im zdjęcie, zapamiętuję i to jest moja baza do późniejszego budowania palet. Inspirują mnie ludzie, których widzę na ulicy, ich pasje, podróże, to, jak moda się zmienia w różnych miastach Europy, jak spływa z góry na dół, jak różne kraje implementują dany trend. Inspirować może wszystko, co widzimy dookoła, wszystko, co skupi naszą uwagę, przyciągnie wzrok. Nie ograniczajmy się do Instagrama, bo wtedy moda robi się wtórna, nie ma w sobie nic oryginalnego. Musimy mieć otwartą głowę i pamiętajmy, że otaczanie się kolorami daje nam wspaniałe uczucie radości.
Mój styl jest przede wszystkim kolorowy - z czarnych rzeczy akceptuję tylko ramoneskę i trampki. Jest też optymistyczny i ekspresyjny, staram się zarażać innych kolorami tak, żeby nasza garderoba była bardziej zauważalna. Może czasami jest nawet szalony, często ktoś mi mówi, że on by tak nie wyszedł na ulicę. Styl zawsze odpowiada naszej osobowości - moja po prostu taka jest. Pamiętam, że moja miłość do kolorów zaczęła się od pierwszego wyjazdu do Kopenhagi, która jest niesamowicie barwna - dziewczyny eksperymentują z wzorami, wszyscy się do siebie uśmiechają i nie dziwię się, że Kopenhaga uznawana jest za miasto szczęścia, bo rzeczywiście to widać. Teraz moją misją jest kolorowanie polskich ulic.
Niezależnie od tego, czy szukacie produktów do domu, ubrań, butów czy kosmetyków, w TK Maxx znajdziecie produkty marek z całego świata z dostawami nawet kilka razy w tygodniu. Co więcej, produkty są w świetnych cenach i zostały podzielone kategoriami, a następnie rozmiarami tak, żeby ułatwić odnajdywanie poszukiwanych rzeczy.
Tekst powstał we współpracy z TK Maxx
