Air horn, nazywany (czy raczej: wymawiany lub buczany) potocznie: tut-tut-tuut! Co ciekawe, ma za sobą całkiem fajną historię.
Każdy gatunek muzyczny ma jakiś element, który potrafi spoić nawet najbardziej odległych sobie jego przedstawicieli. W kulturze hip-hopowej takim symbolem jest powietrzny róg. Ten dźwięk jest wspólnym mianownikiem niemalże wszystkich hip-hopowych didżejów świata. Zastanawialiście się nad jego pochodzeniem? Bo my tak.
Na Jamajce przełomu lat 70. i 80. wieczory spędzało się najczęściej na dancehallowych imprezach. Rodacy Marleya, jak na dobry melanż przystało, robili hałas. Czym? Trąbką dostępną za kilka dolców w każdym markecie. Jamajczycy znali ten dźwięk z nagranego w 1972 winyla o nazwie Ravers Version, który wyszedł spod rąk samego Boba Marleya. Według naukowców zajmujących się kulturą reggae, to pierwsze nagranie na świecie, w którym świadomie wykorzystano ten dźwięk – brzmi, jakby ktoś wjechał do studia na rowerze, nacisnął klakson i szybko uciekł (od 3:05).
Na jednej z tych imprezek mógł pojawić się młody Dj Kool Herc, który później na Bronxie stawiał fundamenty kultury hip-hopowej. To właśnie 60-letni dziś DJ przywiózł na nowojorskie ulice jamajski styl grania. W tamtych czasach hasło Kto słucha reggae, ten… jeszcze nie istniało. Dancehall, reggae, hip-hop były gatunkami synkretycznymi, czego dowodem jest tak ogromna popularność dźwięku wywodzącego się z Jamajki. Didżeje czerpali wzorce od najlepszych, więc śladem Herca na swoich imprezach grali sety z pogranicza reggae i dancehallu.

Za występowanie powietrznego rogu na każdym hip-hopowym koncercie odpowiedzialni są również didżeje z Beat Junkies, którzy pod koniec lat 90-tych grali na World Clash Contest – konkursie dla soundsystemowych ekip. Junkies puszczali sety hip-hopowe, które naturalnie przeplatali z miksami rodem z Jamajki, a tam roiło się od air hornsów. Wpływ ekipy z Kalifornii był ogromny, ponieważ ich sety doprowadziły do zalania Zachodniego Wybrzeża dźwiękiem rogu powietrznego.

Jednak znany nam dziś dźwięk jest daleki od oryginału. Żeby szukać odpowiedzialnego za globalny fenomen air-hornów, udajemy się w inne miejsce, do Nowego Jorku. Mieszkający tam DJ Cipha Sounds, który wraz ze startem kolejnego milenium ruszył z autorską audycją w HOT97, wcześniej współpracując z Lil Kim, czy Funkmasterem Flexem.

Cipha zaczynając swoją przygodę z radiem miał parcie na oryginalność. Chciał brzmieć inaczej, więc postanowił używać air hornów w trakcie audycji. Jednak przy każdym wizjonerskim pomyśle, problemem jest wykonanie. Dźwięk air hornów przypominał wtedy klakson ciężarówki. DJ z Bronxu stworzył z tego coś, co przypominało dźwięk eksplozji. Efekt, który usłyszysz na każdym hip-hopowym koncercie świata. Nawet, jeśli bardzo tego nie chcesz.
