„Mój cel na ten sezon to liczby i minuty”. Jakub Moder zaczyna od starcia z bojowym pojazdem opancerzonym z Burnley

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
moder_1000x666.png
fot. Getty/graf. Michał Kołodziej

Brighton and Hove Albion zacznie sezon Premier League od niezwykle grząskiego terytorium. Nikt przecież nie lubi grać przeciwko Burnley na Turf Moor. Polskich kibiców interesują w przypadku Mew dwie rzeczy: czy Jakub Moder utrzyma pozycję w zespole Grahama Pottera – w poprzednich rozgrywkach zagrał 12 spotkań, a także kiedy w składzie ekipy z The Amex zacznie pojawiać się Michał Karbownik. Od startu kampanii ligowej dzielą nas już tylko godziny. – Czekam na to z wielką niecierpliwością – mówi Moder, z którym porozmawialiśmy o wyzwaniach, jakie stoją przed Brighton.

Lato na południowym wybrzeżu było gorące. Szczególnie wtedy, gdy do czerwoności zaczęły się rozgrzewać faksy na linii B&H Albion – Arsenal. Negocjacje zakończyły się powodzeniem: Ben White przeniósł się do północnego Londynu za 50 milionów funtów.

Jednak na The Amex nie było wielkiego ruchu. Jeśli otwierały się drzwi, to raczej ktoś z nich wychodził niż wchodził. Pożegnano się z kilkunastoma zawodnikami, choć pojawiły się również pozytywne wieści.

MOCNY RYWAL POLAKA

Klub zanotuje rekord jeśli chodzi o sprzedaż karnetów, co jest również efektem zwiększenia liczby miejsc na stadionie do 31 800. Danny Welbeck, który zanotował niezły poprzedni sezon, przedłużył umowę o rok, a Adam Webster o 5 lat. Do Brighton trafił utalentowany Enock Mwepu z RB Salzburg. To właśnie on będzie bezpośrednim konkurentem do gry dla Polaka.

– Bardzo dobry piłkarz, mój konkurent, bo przyszedł na tę samą pozycję. Mega fajny chłopak, z dobrym przeglądem pola. Był próbowany na wahadle, trener chciał go tam sprawdzić – opowiada newonce.sport Moder o piłkarzu, który ma pseudonim „Komputer”, tak szybko bowiem przelicza na boisku dane.

fot. Clive Brunskill/Getty Images

Reprezentant Polski uśmiecha się, kiedy mówię mu, że według „Guardiana” na razie największa zmiana w Brighton to broda, jaką zapuścił Potter, „z wizerunku nauczyciela zmienił się w fana piw kraftowych”. – Spokojnie, nasza kadra nie będzie problemem. Wymiana krwi jest czymś naturalnym. Ci, którzy odeszli, czuli, że są dalej od składu, chcieli poszukać szczęścia gdzieś indziej – tłumaczy Kuba. – Trener nigdy nie pozwoliłby na to komuś, kto byłby mu potrzebny.

WAŻNE SĄ LICZBY

Polak mocno zaznaczył obecność w drużynie Mew w poprzednim sezonie. Teraz chce udowodnić, że należy mu się miejsce w składzie. – To nowe rozdanie, mój pierwszy, pełny sezon w tej lidze. Zagrałem sporo meczów w podstawowym składzie w ciągu tych kilku miesięcy. Teraz moim celem jest jak największa liczba minut spędzonych na boiskach Premier League. Nie zakładam sobie konkretnego celu, nigdy tego nie robię. Wszystko uzależnione jest od wielu czynników. I często nie ode mnie samego. Mogę zagrać super mecz i usiądę potem na ławce, bo styl będzie dopasowany pod kolejnego przeciwnika. Mam też świadomość, jak ważne są liczby. Wystąpiłem w dwunastu spotkaniach, ale nie zanotowałem asysty i nie zdobyłem bramki. To się musi zmienić – dodaje.

Jakub Moder.jpg
Fot. Mike Egerton/PA Images via Getty Images

Przygotowania do sezonu nie były idealne. Zakłóciły je przypadkowe sprawy. – Byłem w samolocie, w którym ktoś miał Covid. Okazało się, że przez to muszę mieć kilkudniową kwarantannę i nie zagrałem przeciwko Rangersom – wyjaśnia Moder. – Choć straciłem dwa tygodnie z letnich przygotowań, bo przecież miałem jeszcze ze względu na Euro przesunięty urlop, czuję się dobrze fizycznie i piłkarsko. W chwili, kiedy rozmawiamy, nie wiem jeszcze, czy będę grał przeciwko Burnley. Dopiero w piątek coś wywnioskujemy z treningu. Wiem, że gram w drużynie, w której jest dużo rotacji. Zwłaszcza na mojej pozycji. Mam występować na „ósemce”. Trener odchodzi od wahadła dla mnie. Solly March jest w gazie i będzie tam grał – kontynuuje Polak.

GUBIENIE PUNKTÓW

Potter przyznał w jednym z wywiadów, że najtrudniej jest obronić własny styl gry, kiedy potrzebujesz punktów. Ale będzie chciał robić swoje, a to oznacza, że Mewy mają grać w piłkę ładnie dla oka. Tyle że skutecznie, czego często nie robili w poprzednich rozgrywkach. – Mamy dużo rozmów na ten temat. Często zdarzało nam się nie wygrywać spotkań, których nie mieliśmy prawa zremisować czy przegrać. Głupio pogubiliśmy mnóstwo punktów – kręci głową Moder. To prawda – Brighton stracił aż 25 pkt. z pozycji zespołu prowadzącego w meczu. Najwięcej w lidze. Zanotował też 14 remisów, nikt nie mógł się z nimi równać pod tym względem. Zresztą, kończyli cała kampanię z mieszanymi uczuciami, bo z jednej strony zajęli tylko 16. miejsce, z drugiej zaś wyrównali klubowy rekord pod względem liczby zwycięstw w Premier League (9 wygranych) i strzelonych goli (40), a także najniższej liczby straconych bramek (46).

Fot. Catherine Ivill/Getty Images

FANI NAS PONIOSĄ

– Trener dużo nam mówi o jakości, o naszym potencjale. Nie chce, żebyśmy gdzieś odlecieli, ale po prostu uwierzyli w siebie. Po jednym wygranym meczu nie możemy czuć się mocni. Musimy wypracować coś w dłuższej perspektywie – mówi nam Moder.

Polski piłkarz wierzy również w moc trybun The Amex. To jeden z tych stadionów w Anglii, na których doping jest naprawdę żywiołowy. – Pokazał to nasz mecz w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy wpuszczono fanów na trybuny, a my mierzyliśmy się z Manchesterem City – przypomina Moder. – Kibice nas ponieśli, przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy zareagować, oddać mistrzowi Anglii. Liczę na to, że w tym sezonie będzie tak w każdym domowym spotkaniu, mamy naprawdę świetnych kibiców. Karnety są wyprzedane. Szykuje się niesamowity sezon. Nawet w czasie sparingu z Getafe, który zupełnie nam nie wyszedł, atmosfera była rewelacyjna. Myślę, że dzięki nim możemy więcej wygrać – dodaje.

Warto tutaj podkreślić, że w sezonie 2020-21 Brighton wygrał więcej spotkań wyjazdowych niż domowych. Ale to wpisywało się w tendencje pandemicznej piłki w wielu ligach. Własne trybuny, jako że puste, przestały mieć wielkie znaczenie.

RODZINA POLATA NA MECZE

Dla Modera czas w Anglii płynie szybko. To już osiem miesięcy pobytu, oswajanie się z nową kulturą, nawiązywanie nowych znajomości. – Czuję się tutaj bardzo dobrze. To przyjemne, nadmorskie miasto, z życzliwymi ludźmi. Moje rodzina będzie mogła wreszcie przylatywać na mecze i z tego się cieszę. Dlatego też czekam na nowy sezon i czuje ekscytację. Wierzę, że mamy na tyle mocny skład, by poradzić sobie nawet bez Bena White’a. Jestem też w kontakcie z polskimi zawodnikami. Zgadzam się z Łukaszem Fabiańskim, że nie wystarczy być w klubie, trzeba pokazać swoją wartość, grać. W poprzednim sezonie Polacy odegrali ważne role w swoich drużynach. Na pewno tacy zawodnicy jak Łukasz, Janek Bednarek czy Mateusz Klich maja mocne pozycje w klubach, ja będę ciężko pracował na to, by wejść na taki sam poziom – kończy Moder.

STARCIE DWÓCH KULTUR

Historia spotkań Brighton z Burnley nie jest długa. W Premier League zmierzą się dopiero dziewiąty raz, aż pięciokrotnie dzielili się punktami. W poprzednim sezonie oba spotkania zakończyły się remisami. Na Turf Moor było 1:1, w klasycznym dla Mew spotkaniu, w którym prowadziły po golu Dunka, by dać sobie wydrzeć trzy punkty. Z kolei na The Amex padł remis 0:0.

The Clarets nie pokonali Brighton od ponad dwóch lat. To będzie starcie dwóch różnych kultur piłkarskich – dalekich podań z małą grą, posiadania piłki ze stałymi fragmentami. Potter chce czarować, jego zespół ma szukać trudnych rozwiązań, być efektowny. Sean Dyche upraszcza futbolowe życie. Prawda jest jednak taka, że zespół Modera woli grać przeciwko rywalom, którzy się otwierają, to z nimi tworzy ładne widowiska. Bojowy pojazd opancerzony z Burnley może być wyjątkowo trudny do zniszczenia.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.