Jeszcze niemal do końca sezonu Piast ma czas, by zdecydować, czy zapłacić Łudogorcowi Razgrad pół miliona euro za polskiego napastnika. Jeśli będzie dalej strzelał jak ostatnio, może się okazać, że gliwiczanie zrobią to tylko po to, by natychmiast jeszcze drożej go sprzedać.
Jakub Świerczok już kiedyś prawie to zrobił. Na tym samym stadionie. Zauważył, że Radosław Janukiewicz jest wysunięty przed linię bramkową, więc mocno kopnął z połowy boiska. Do zdobycia fenomenalnej bramki w ekstraklasowym debiucie zabrakło mu ledwie centymetrów. Gdy łapał się za głowę, obserwując tor lotu piłki, mógł myśleć, że miał pecha. Ale pecha miał mieć dopiero kilka dni później, gdy zerwał więzadła krzyżowe. Na drugi występ w ekstraklasie musiał czekać trzy lata. A na dokończenie zaczętego w debiucie dzieła aż osiem. W niedzielne popołudnie wymierzył z okolic linii środkowej idealnie, zaskakując Dominika Hładuna z Zagłębia Lubin. Potwierdzając, że nie tylko jest w polskiej lidze gwarancją goli, lecz także, że naprawdę nieźle strzela z tak absurdalnej odległości.
WSZYSCY ZYSKALI
Letnie wypożyczenie Świerczoka do Gliwic było ze wszystkich stron dowodem zdrowego rozsądku. Łudogorec Razgrad nie starał się na siłę zatrzymać napastnika, którego kontrakt miał obowiązywać jeszcze przez tylko rok i dla którego kompletnie nie widział miejsca w drużynie trener Pavel Vrba. Napastnik, który w ciągu półtora roku strzelił w Bułgarii trzydzieści sześć goli, trafiał w rodzinne strony, do klubu grającego wtedy w europejskich pucharach i do trenera, u którego napastnicy zwykle prezentują się świetnie. Klub, który zdawał sobie sprawę, że Piotra Parzyszka nie uda się zatrzymać, zyskiwał napastnika dającego nadzieję, że zacznie strzelać od zaraz. To było niezbędne nie tylko dlatego, że dotychczasowy numer jeden w ataku szykował się do wyjazdu, lecz także dlatego, że ofensywa już w zeszłym, bardzo dobrym sezonie, mocno w Gliwicach szwankowała.
CZAS DO KOŃCA SEZONU
Wypożyczając Świerczoka z Łudogorca, ustalono warunki ewentualnego transferu definitywnego, które, teraz kiedy forma 28-latka zaczyna iść mocno w górę, zaczynają mieć coraz większe znaczenie. Oddając napastnika do Gliwic, bułgarski klub przedłużył z nim kontrakt do 30 czerwca 2022 roku. Piast zapewnił sobie prawo pierwokupu trzykrotnego reprezentanta Polski. Do umowy wpisano kwotę wykupu, co sprawia, że aktualne gole Świerczoka, nie zmniejszają prawdopodobieństwo wykupienia go przez Piasta. – Na decyzję w sprawie ewentualnego wykupienia Jakuba z Bułgarii mamy jeszcze sporo czasu. Musimy się określić krótko przed końcem sezonu. Łudogorec nie ma możliwości ściągnięcia Świerczoka już zimą – podkreśla Bogdan Wilk, dyrektor sportowy Piasta. O ile przy Vrbie nikt w Bułgarii na pewno nie miałby nawet takiego pomysłu, teraz sytuacja w klubie z Razgradu się zmieniła. – Czeski trener kompletnie nie był do niego przekonany. Ale teraz zespół prowadzi Stanislav Genczew, jeden z asystentów Vrby, który tymczasowo trenował już drużynę przed jego przyjściem. To oznacza, że pracował już też ze Świerczokiem i zna go bardzo dobrze – mówi Metodi Szumanow, bułgarski dziennikarz.
OKOLICE REKORDU
Piast ma jednak narzędzia, które mogą sprawić, że w Łudogorcu nikt już polskiego napastnika nie zobaczy. Gdyby Ślązacy zdecydowali się skorzystać z opcji pierwokupu, musieliby wydać około 500 tysięcy euro. Kwota ta może nieznacznie wzrosnąć, jeśli Piast ukończy ligę na jednej z czołowej pozycji. To jak na gliwickie warunki sporo. Mistrzowie Polski sprzed dwóch lat tylko raz wydali podobne pieniądze na jednego piłkarza, wykupując Krisztofera Vidę z DAC Dunajska Streda. Gra może być jednak warta świeczki. I to nie tylko ze względu na walory, które 28-latek prezentuje w tym sezonie na boisku. Wykupienie go z Łudogorca może stworzyć okazję do szybkiego zarobienia na nim znacznie większej kwoty.
UWAŻNI RANGERSI
Choć napastnik już dwa razy grał w zagranicznych klubach, bo jako nastolatek występował też w 1. FC Kaiserslautern, nie jest dla klubów z Zachodu spalony. Nawet jeśli nie jest już młodzieniaszkiem, oferującym szansę na duży zwrot z inwestycji. Jego dobre występy są śledzone przez skautów zachodnich klubów. Szczególnie uważnie jego sytuację monitoruje Glasgow Rangers, które rozważa Polaka w kontekście letniego transferu. Lider szkockiej Premiership w ostatnim czasie przesunął skautingowe akcenty mocniej w kierunku Europy środkowej i wschodniej. Świerczok był obserwowany jeszcze przed wrześniową kontuzją, a po jego powrocie do zdrowia i formy został w jego sprawie wydany pozytywny werdykt. – Alfredo Morelos może w lecie zostać sprzedany, a niewykluczone, że Jermaine Defoe skończy karierę, więc w ataku może się pojawić trochę wolnych miejsc – mówi Jordan Campbell, zajmujący się tym klubem w „The Athletic”.
OBUDZONA OFENSYWA
Na razie na barkach Świerczoka Piast dźwiga się z głębokiego kryzysu z pierwszej fazy sezonu. Mimo że napastnik nie grał nawet w połowie możliwych minut w tym sezonie, strzelił cztery gole, co stanowi 1/3 dorobku gliwiczan. Przez półtora miesiąca, gdy miał problemy zdrowotne, gracze Waldemara Fornalika strzelili trzy gole w pięciu meczach. Odkąd wrócił do podstawowej jedenastki, w takiej samej liczbie spotkań Piast zdobył aż dziewięć bramek. Aktualnie seria Świerczoka trwa już cztery występy z rzędu ze strzelonym golem. Wśród polskich zawodników tylko Kamil Biliński z Podbeskidzia Bielsko-Biała zdobył w tym sezonie więcej bramek od niego.
ROCZNA TRAMPOLINA
Piast na tym transferze raczej więc nie straci. Jeśli zdecyduje się go wykupić albo będzie miał na stałe wyróżniającego się zawodnika ligi, albo natychmiast na nim zarobi. Do wiosennych rozstrzygnięć w sprawie jego przyszłości jeszcze długa droga, ale przymiarki już trwają. Dla działaczy Piasta najtrudniejsza byłaby sytuacja, w której Świerczok obroniłby się sportowo, ale nie na tyle, by odpowiednio zareklamować się zagranicą. Wtedy dylemat byłby poważny, bo łączyłby się z pytaniem o koszty, z jakimi wiązałoby się dla Piasta nie tylko kupno, ale i utrzymywanie napastnika tej klasy. Jeśli jednak będzie w pobliżu ktoś - Rangersi albo inny klub - gotowy zapłacić za niego jeszcze więcej, wątpliwości same się rozwieją. Dla samego Świerczoka nadchodzące lato może być jednym z ostatnich momentów, by jeszcze spróbować zrobić karierę w niezłej zagranicznej lidze, więc niewykluczone, że Piast okaże się dla niego tylko trampoliną, na której poskacze rok, odbudowując się i przypominając o sobie rynkowi. On jednak powinien z takimi rozterkami najbardziej uważać. Wszak sam już najlepiej wie, że w futbolu może zawsze nastąpić moment, który zniweczy wszystkie plany. Zwłaszcza chwilę po pięknym strzale z połowy boiska.
