
Oczami wyobraźni widzimy scenę, w której dzisiejszego popołudnia kibice obu reprezentacji puszczają dokładnie w tym samym momencie Pressing i Moula Gang, te się zgrywają i wszyscy wspólnie tańczą przed rozpoczęciem meczu. I choć raczej się to nie wydarzy, to doszliśmy do wniosku, że swoich przeciwników należy znać z każdej, nawet z pozoru najmniej istotnej strony. Dlatego sprawdziliśmy, czego w przerwach mogą słuchać kibice Japonii, Kolumbii i Senegalu. O ile oczywiście od siermiężnych, foot-popowych hymnów wolą rap.
Japonia
Kraj Kwitnącej Wiśni akurat pod kątem rapu mamy przerobiony. Jeden z naszych redaktorów był tam niedawno miesiąc i odrobił lekcje z tamtejszej kultury hip-hopowej, czego efektem jest jego tekst w najnowszym, trzecim numerze newonce.paper (kupicie go tu). Jako że w papierze nie sposób jednak umieścić linki do tracków, poniżej prezentujemy trzy numery, które wpadły mu w ucho, kiedy przemieszczał się na trasie Tokio-Hiroszima-Osaka-Kioto.
5lack x Olive Oil - もういい
Młodszy brat innego, fame’owego japońskiego MC Punpee, dał się poznać jako mocno introspektywny, emocjonalny raper i producent ze skłonnością do samplowanego stacatto i laidbackowej atmosfery. Po latach współtworzenia takich składów jak SICK TEAM czy PSG dziś najczęściej działa w duecie z bardzo utalentowanym producentem znanym jako Olive Oil. I właśnie na tych zwichniętych, retro-futurystycznych kompozycjach w których pobrzmiewa stary jazz i nowa szkoła bitowa, jego spokój i luz wybrzmiewa najlepiej. I jego też będą mogli sobie odpalić na pocieszenie wszyscy Japończycy 28. czerwca po przegranym meczu z Polską.
Kojoe feat. AKANE & Awich - BoSS RuN DeM
Gdyby piłkarze - podobnie jak zawodowi bokserzy - wychodzili na boisko przy wtórze własnoręcznie wybranych numerów, reprezentacji Japonii mógłby towarzyszyć ten nisko zawieszony, podniosły banger. Urodzony w Kraju Kwitnącej Wiśni, ale wychowany na nowojorskim Queensie, dwujęzyczny raper Kojoe idealnie wyczuwa w nim balans pomiędzy jamajskimi inspiracjami, amerykańskim sznytem i dalekowschodnim, filmowym klimatem. A inspiracja Nicki Minaj w ustach żadnej młodej, nowoszkolnej raperki nie brzmi tak dobrze, jak w przeżuwającej skorpiona buźce Awich.
Dusty Husky - CHIP iN BIRDIE
O ile 5lack figuruje w większości anglojęzycznych zestawień japońskich raperów, których powinniście poznać, a Kojoe przez swoją dwujęzyczność przedziera się przez zasieki znaczków wypełniających tamtejszy internet, to na ślad Dusty Husky’ego raczej byśmy nie wpadli bez pomocy naszej tokijskiej załogi. A szkoda by to była wielka, bo przejarany, międzyszkolny MC w jakiś dziwny sposób kojarzy nam się z Evidence’em. Jego wolno płynące, wyluzowane numery mogą Japończyków podeprzeć na duchu, po pierwszej - oczywiście przegranej, no a jak - połowie meczu.
Kolumbia
Będąca jednym z naczelnych producentów kokainy, raz po raz wstrząsana falami kartelowej przemocy, pełna społecznych kontrastów Kolumbia wydaje nam się żyzną ziemią pod twarde, podwórkowe bity i kładzione na nich rymy prosto z getta. Kiedy jednak zastanowiliśmy się nad tym, kogo z tamtejszej sceny w ogóle kojarzymy, do głowy przyszła nam tylko ekipa Tres Coronas, w której skład wchodził znany ze swoich francuskich nagrywek Rocca. Swoje lekcje jednak prędko odrobiliśmy i w międzyczasie trafiliśmy na kilka naprawdę kozackich tracków.
La Etnnia feat. Sean Price - Guerreros
Ta założona w 1984 (!) roku, nie lada zasłużona dla kolumbijskiej sceny, harda, podwórkowa załoga z ulic Bogoty może służyć za przewodnika po ciemnych zaułkach latynoamerykańskich miast, które do życia napędza handel narkotykami i… piłka nożna. Te właśnie ulice, na których w 1994 roku został zastrzelony Andrés Escobar, ekipa La Etnni zna jak własną kieszeń i to im składa hołdy w swoich numerach. Bo jak w jednym z wywiadów powiedział jej reprezentant Kaiser Pimienta - The culture of rap is the form of desperation. It’s a natural form for Colombians. I o tym powinni pamiętać nasi piłkarze.
Crack Family / Cejaz Negraz - Droga
Przez dłuższą chwilę szukaliśmy rapu, który zróżnicowałby nam trochę to krótkie zestawienie kolumbijskich numerów i nie byłby surowym raportem z rozrywanych wystrzałami z broni palnej punktów przerzutowych koki do Stanów i Europy. Jednak na nic takiego nie trafiliśmy - dlatego postawiliśmy na rozbieżności stylistyczne. Bo gdy La Etnnia wspólnie z Seanem Price'em składa hołdy złotej erze, powstała w 1996 roku załoga Crack Family odważniej wygląda nowej szkoły. Na tych nieśpiesznych, rozcykanych, syntetycznych bitach jej reprezentant - Cejaz Negraz - znów wykłada bezlitosne prawo bogockich ulic.
Doble Porción - Roca N` Ron
Doble Porción to najmłodszy na tej liście rapowy skład z Kolumbii. I jednocześnie też najbardziej trueschoolowy w swoim podejściu do hiphopowego fachu. Choć w ich hipnotycznych, psychodelicznych numerach - przypominających niekiedy część katalogu OFWGKTA - pojawiają się również osiedlowe wątki i narkotykowe konteksty (w kraju, w którym istnieje oddzielna rozgłośnia radiowa nadająca wyłącznie wiadomości od i dla porwanych przez lokalne bojówki to chyba nieuniknione...), to od koki i handlu chłopaki wolą chyba trawkę i przesączone kwasikiem małe kolorowe kartoniki. A jeśli ich reprezentacja przegra - na co liczymy - mogą się one przydać również kolumbijskim piłkarzom, bo powrót do kraju może być traumatyczny.
Senegal
O ile na francuskiej scenie jest pełno MC’s o senegalskich korzeniach - Solaar, Disiz La Peste, Sefyu, Booba, Youssoupha czy MHD - to z dotarciem do raperów mieszkających wciąż w Dakarze i okolicach jest już dużo trudniej. Wydawane wciąż jeszcze często na płytach z mp3 lokalne produkcje rzadko kiedy lądują bowiem w internecie, a dotrzeć do nich - mimo wspólnego alfabetu i urzędowego języka francuskiego - równie trudno, jak do numerów z Japonii. Do kilku jednak udało nam się dokopać.
NEGRISSIM’ - AmanGuinnDo
Choć dziś zamieszkują w Kamerunie, a z koncertami jeżdżą po całym, głównie frankofońskim świecie, ten trzyosobowy, trueschoolowy skład wywodzi się z ulic Dakaru i to tam stawiał pierwsze kroki za mikrofonem. To o nich też często nawijają czerpiący pełnymi garściami ze złotej ery rapu i afrykańskich tradycji muzycznych, trzej MCs, którzy do dziś na ścianach swoich - nomen omen - chat mają porozklejane strony z Source’a, skąd patrzą na nich Big Pun i Mobb Deepy. A przy tym słonecznym, pozytywnym tracku kibice obu drużyn mogą na pewno się dziś bujać bez względu na wynik.
WaGëblë - Jawale
Jeśli w szatni Senegalu zawodnicy będą się zagrzewać do boju numerami nie z Francji, ale z ich rodzimego kraju, najprawdopodobniej odpalą sobie WaGëblë. Ten zrodzonych w gettach Dakaru duet, w skład którego wchodzi dwóch MC's - Eyewitness i Waterflow - kontynuuje odwieczne tradycje lokalnych poetów kronikarzy, czyli griotów, jednak ich słowom nie towarzyszą dźwięki tradycyjnych instrumentów, ale ciężkie, zbasowane, syntetyczne rytmy, na których wykładają swój skąpany w społecznym kontekście i politycznych zależnościach, ciężki, acz pozytywny przekaz.
XUMAN x KRUHMA x NOFACE - DET ak DET
Polityka większości afrykańskich państw to temat dużo bardziej skomplikowany, niż nawet najbardziej pogmatwane epizody z dziejów Rzeczpospolitej. Nic dziwnego więc, że wielu tamtejszych MC's traktuje bity jako mównicę, z której punktują korupcję rządów i ciemne interesy zagranicznych korporacji a także uświadamiają nieszczególnie zaangażowany w sprawy państwowe własny naród. Jednym z tego typu numerów - deklaracji jest ten dwuletni track nagrany w przededniu referendum konstytucyjnego, które skracało kadencję prezydenta i regulowało prawa dotyczące środowiska naturalnego. I być może za jego sprawą również owe poprawki przeszły.