Jazda bez trzymanki z „Titane”: na tym filmie widzowie mdleją. I właśnie trafił do polskich kin

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
Titane.jpg

Ten film jest właściwie patchworkiem myśli. Miałam na przykład powracający koszmar o tym, że rodzę części silnika samochodowego. Z jednej strony byłam zaniepokojona, ale z drugiej pomyślałam, że to naprawdę ładny obrazek. Przez ładny obrazek z wywiadu Julii Ducournau z Deadline widzowie nie wytrzymywali ciśnienia, czego sami byliśmy świadkami podczas Nowych Horyzontów.

I to całkiem zrozumiałe, skoro seryjna morderczyni spółkuje na ekranie z cadillakiem, żeby chwilę później podjąć próbę dokonania aborcji za pomocą szpilki do włosów.

Jeszcze niecałe trzy dekady temu olbrzymie zamieszanie wywoływało przyznanie Złotej Palmy Pulp Fiction zamiast Czerwonemu Krzysztofa Kieślowskiego. Do historii z tamtego Cannes przeszła scena pokazania środkowego palca przez Quentina Tarantino - kobiecie, która głośno wyrażała dezaprobatę w Pałacu Festiwalowym. Krytycy mogli pozostawać zdumieni tym triumfem, ale popkulturowy wiatr odnowy faktycznie uderzył wtedy z ogromną mocą. Choć kontrowersji nie brakowało także później. Wystarczy przypomnieć, co się działo, gdy w 2004 roku jury pod przewodnictwem - nomen omen - reżysera Pulp Fiction wyróżniło Fahrenheit 9/11 skandalizującego dokumentalisty Michaela Moore'a. Dość powszechnie osądzono, że polityka zwyciężyła na Lazurowym Wybrzeżu ze sztuką, co było z pewnością konsekwencją traumy 11 września.

Joker Wenecja.jpg
Pascal Le Segretain/Getty Images

Obecnie znaleźliśmy się w diametralnie odmiennej rzeczywistości, gdzie Joker zbiera ośmiominutowe owacje na stojąco w Wenecji, a Todd Philips przywozi stamtąd Złotego Lwa. Miało to miejsce całkiem niedawno, tymczasem granica tolerancji dla inkluzywnego kina z Hollywood na europejskich festiwalach została przesunięta jeszcze bardziej. Na ostatnim Cannes miał przecież miejsce pokaz Szybkich i wściekłych 9. Laur dla drugiego pełnego metrażu w dorobku Julii Ducournau wciąż wydaje się jednak szokujący.

Titane Cannes.jpg
Lionel Hahn/Getty Images

Na wejście otrzymujemy tutaj origin story jak z Crash Davida Cronenberga, a ze sceny na scenę karuzela szaleństwa kręci się coraz prędzej i prędzej. Alexia tańczy na targach motoryzacyjnych, dokonuje okrutnych mordów i uprawia seks z samochodem, żeby następnie znaleźć schronienie pod dachem strażaka-sterydowca, wchodząc w rolę jego odnalezionego syna. Wcześniej - w ramach charakteryzacji - łamie sobie nos o umywalkę. Francuska reżyserka metodycznie eksploruje estetykę body horroru, serwując kolejne potworności. Równocześnie igra z problematyką genderową i seksualną czy motywami transhumanistycznymi, a przy tym świetnie się bawi. Jej bohaterka krwawi więc olejem napędowym; dokonuje masakry na swojej kochance; ukrywa tożsamość przed przybranym ojcem, obwiązując piersi i ciążowy brzuch; dokonuje resuscytacji w rytm Macareny.

Wiele krąży legend o omdleniach na seansach filmowych. Takie przypadki miały wydarzać się, gdy Albert Dupontel miażdżył głowę sutenera przy pomocy gaśnicy w Nieodwracalnych czy pod wpływem sceny samookaleczenia Charlotte Gainsbourg w Antychryście. Po latach trudno zweryfikować, ile w tych historiach prawdy, a ile publicity, ale w przypadku Titane nasi redaktorzy naprawdę byli świadkami cucenia zemdlonej osoby na pokazie we Wrocławiu.

Titane 2.jpg

Ale obraz Ducournau to nie tylko absurdalna makabreska czy intelektualna gra z przebodźcowanym widzem jak w Annette. Sama autorka podkreśla: Z perspektywy czasu byłam sfrustrowana, że w debiucie - Mięsie - nie poruszyłam tematu miłości w tak bezpośredni sposób jak pierwotnie zamierzałam. Tym razem umieściłam ją więc w centralnym miejscu swojego filmu. Bo ona faktycznie snuje tu love story czy traktat o figurze ojca w naszej kulturze. Tylko że osadza je w krwawym, rozerotyzowanym, postironicznym kontekście.

- Titane jest filmem niegrzecznym, a jednocześnie w jakiś sposób klasycznym, bo w gruncie rzeczy broni konserwatywnych wartości takich jak potrzeba bezwarunkowej miłości czy pragnienie posiadania dobrych relacji z rodzicami. Może tego nie widać na pierwszy rzut oka, gdy śledzi się poczynania kobiety-potwora okrutnie rozprawiającej się z zagadującymi ją maczystami czy podpalającej dom swoich rodziców, ale na pewno ta potrzeba zostaje w nim wyrażona. W surrealistyczny, absurdalny sposób, ale jednak - pisał Janusz Wróblewski na łamach Polityki.

Vortex.jpg

W Cannes miało być może miejsce symboliczne przekazanie pałeczki w wyścigu o prymat potencjalnie największego skandalisty współczesnego kina. Gaspar Noé (Nieodwracalne, Wkraczając w pustkę, Climax) przywiózł tam Vortex, intymny, wręcz teatralny film, przypominający Miłość Michaela Hanekego. O przemijaniu, starości i śmierci; dedykowany tym, których umysł zapadł się wcześniej niż serce. Julii Ducournau przywiozła tam Titane... Obie produkcje trafią do regularnej dystrybucji kinowej w Polsce, z czego ta druga już dziś, 14 stycznia. Wiecie, co z tym zrobić!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.