Jak reagować na wojnę? Jak radzić sobie z niepewnością? Co może zrobić artysta teraz, gdy czas odliczamy wojennymi dniami?
Jesteśmy z Wami, wszystkie treści o Ukrainie są u nas otwarte
To samo pytanie powtarzamy sobie także my, dziennikarze od kultury, organizatorzy wydarzeń kulturalnych i ich promotorzy. I choć wydawało się, że przerabialiśmy to podczas pandemii, wojna w Ukrainie nadała tym wątpliwościom zupełnie inny wymiar.
W 2012 roku oglądałam zdjęcia Dawida Misiornego w sekcji Show Off podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie. To moja ulubiona część tej ważnej imprezy, bo pokazuje młodych i intrygujących artystów. Dekadę później przygotowuję się do rozmowy z Dawidem, ma być gościem piątkowego Tygodnika w newonce radio. Trzeci tydzień z rzędu wiadomości ze świata kultury to przede wszystkim informacje o benefitach dla Ukrainy. A Dawid Misiorny powraca do mojego życia jako jeden z dwunastu artystów budujących kolektywną galerię fotograficzną Czwartek. Tuż po wernisażu ma wpaść i zaprosić słuchaczy na wystawę Slava Ukraini!. To powstała w ekspresowym tempie wystawa fotografii ukraińskich artystek i artystów. Z jednej strony aukcja charytatywna – prace można kupować i w ten sposób zasilać fundusz pomocowy. Ale z drugiej strony, jakkolwiek boleśnie brzmi to w wojennym kontekście, to szansa na poznanie tych artystów, zasypania dołów ogromnych zaniechań, które od kilku tygodni są dla mnie wyrzutem sumienia.
Oglądam zdjęcia na wystawie, googluję strony artystów. I zastanawiam się, co poczuli, gdy nagle, w tym tragicznym czasie, dotarli do nich polscy twórcy, by poprosić o przesłanie zdjęcia na wystawę w Warszawie. Na już.
Daniel Kosoy pokazuje fotografię przyjaciela, którego rosyjska agresja doprowadziła do samobójstwa. Na dłużej zatrzymują mnie chłopcy na zdjęciu Darii Swertilowej, bo już wiem, że ich beztroskie dzieciństwo to tylko pozory. A potem nóż w rękach mężczyzny na fotografii Artema Nadyozhina. Szczerze mówiąc, przez sekundę myślałam że to Jacek Beler jako Kamil z Innych ludzi Aleksandry Terpińskiej. Ten wschodnioeuropejski dół wszędzie wygląda tak samo. Na szczęście prezentowane prace są różnorodne.
W piątek rano Misiorny pisze, że nie przyjdzie do radia. Brak snu, szaleńcze tempo pracy, zmęczenie. Kolektyw typuje zastępców, a ja koresponduję z Dawidem. Pytam go, dlaczego właściwie się za to wzięli, czy działanie zwraca im poczucie sprawczości, skąd znali tylu artystów z Ukrainy i jak do nich dotarli?
Nie jesteśmy wielką instytucją. Czwartek to grupa dwunastu artystów. Całą wystawę zrobiliśmy totalnie DIY; od researchu, logistyki po promocję. Temat był fajny, ale i trudny. Przez tydzień praktycznie nie spaliśmy. Szukałem ukraińskich artystów; pytałem każdego, znajomych fotografów, oni polecali kogoś, kto może wiedzieć i tak szukałem, po nitce do kłębka. Znam Sashę Kurmaza (gramy razem w szachy) i tak poszło. On wysłał nam swoje prace, gdy siedział w kijowskim schronie – mówi Dawid Misiorny.
Finalnie ekipa Czwartku dotarła do 24 artystów. A nawet więcej, ale kilka osób nie zdążyło dosłać zdjęć. Problemem bywał kontakt; część z nich wciąż znajduje się w Kijowie.
I wiesz, szybko się okazało, że nasza wiedza o ukraińskiej fotografii jest bardzo mała. Nawet największe głowy wymieniały ciągle te same dwa nazwiska: synchrodogs i Sasha Kurmaz. Ewentualnie Boris Mikhailov, który był poza naszą skalą – to legendarny, 83-letni dziś fotograf z Charkowa. Wydaje mi się to dość smutne. Mówi też dużo o nas. Jak bardzo zapatrzyliśmy się na zachód. Gdybyśmy pytali o operatorów, reżyserów, pisarzy, pewnie byłoby podobnie. Ale to nakręciło nas jeszcze bardziej – dodaje Misiorny.
Ostatecznie w studiu odwiedzają mnie Marta Mach i Wiktor Malinowski. Jeszcze raz wracamy do tempa, w jakim powstawała Slava Ukraini. 24 lutego, w galerii Czwartek, Ada Zielińska, nie znając planów Putina, otwierała swoją wystawę ≈ 5 km. Już następnego dnia trzeba było ją rozmontować, a galeria stała się tymczasowym magazynem na rzeczy zbierane dla uciekinierów z Ukrainy. A potem rozpoczęto montaż na nowo, ale tym razem ściany zajęły prace ukraińskich fotografów.
Miałem jeszcze jedno przemyślenie. Najbardziej zmotywowało mnie osobiście to zdanie: czy jest sens robić sztukę podczas wojny? Jest, bo jeśli się przestanie to zostanie tylko wojna – kończy Misiorny.
Więcej informacji o wystawie i aukcji znajdziecie na oficjalnej stronie Galerii Czwartek.