Jeremy Sochan nie zagra dla Polski na Eurobaskecie. I dobrze (KOMENTARZ)

Zobacz również:OSTATNI MECZ #4. Pakt
Jeremy Sochan
Fot. Twitter @ JeremySochan

Reprezentacja Polski będąca w największym od lat kryzysie na wrześniowym Eurobaskecie będzie musiała sobie radzić bez Jeremiego Sochana. Skrzydłowy we wtorek poinformował o swojej decyzji, uzasadniając ją koniecznością przygotowania się do debiutanckiego sezonu w NBA. I choć oczywiście szkoda, że na razie nie zobaczymy go w koszulce z orzełkiem, to jednak w dłuższej perspektywie jest to najrozsądniejsze rozwiązanie.

Długo ważyły się losy Jeremiego Sochana w kadrze Polski na tegoroczny EuroBasket (1-18 września), ale ostatecznie na dwa tygodnie przed rozpoczęciem turnieju mamy potwierdzenie. 19-latek, choć znalazł się w szerokim składzie, na imprezie nie wystąpi. Znacznie spadły więc i tak niskie już szanse polskiej reprezentacji na jakikolwiek pozytywny wynik.

Trudno się jednak takiej decyzji Sochana dziwić. Od początku jego przyjazd na EuroBasket wydawał się mało prawdopodobny, nawet jeśli sam zainteresowany bardzo chciał przyjechać. Sochan mądrze zresztą tłumaczy, dlaczego go nie będzie.

– Zostanę w San Antonio, by kontynuować przygotowania do mojego pierwszego sezonu w NBA – najważniejszego i najdłuższego w mojej dotychczasowej karierze – czytamy na pzkosz.pl, gdzie poinformowano o decyzji skrzydłowego. Takie postępowanie to zresztą efekt „długich rozmów” Sochana, jego rodziny i agenta oraz San Antonio Spurs, którzy w czerwcowym drafcie do NBA wybrali reprezentanta Polski z wysokim dziewiątym numerem.

19-latek w kadrze zadebiutował w lutym 2021 roku przy okazji kwalifikacji do mistrzostw Europy. Zagrał tylko jeden mecz, ale od razu pokazał, że może przez lata być liderem reprezentacji. Takiego zawodnika dawno bowiem w niej nie było. Przeciwko Rumunii skrzydłowy zdobył 18 punktów (6/10 z gry), trzy zbiórki oraz dwa bloki. To było zanim jeszcze w ogóle na stałe przeniósł się do USA. Absolutnie nikt nie mógł wtedy przypuszczać, że nieco ponad rok później wyląduje w top 10 draftu.

Tak się jednak stało, a w międzyczasie Sochan pozostawał blisko reprezentacji. Ze względu na sezon NCAA nie był jednak w stanie jej pomóc w kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata, gdzie zresztą Polakom poszło fatalnie. Cztery porażki w sześciu meczach sprawiły, że kadra prowadzona przez trenera Igora Milicia zajęła ostatnie miejsce w grupie. Zaraz za Estonią, zaprzepaszczając w ten sposób szanse na awans. Do kolejnej fazy kwalifikacji przechodziły wszak tylko trzy najlepsze zespoły w grupie.

Dawno już w zapomnienie odszedł więc wielki sukces kadry, jakim było ósme miejsce na mistrzostwach świata w 2019 roku. Tym bardziej, że oprócz słabych wyników, w reprezentacji co jakiś czas wrze z powodu różnych konfliktów. Z grą w kadrze definitywnie pożegnał się już Adam Waczyński, a ostatnio na nagłówkach znaleźli się bracia Mateusz i Marcel Ponitka i ich rodzinny konflikt. To na pewno przygotowań do EuroBasketu nie ułatwia, co potwierdza fatalna na razie gra Polaków w sparingach.

Tego bagienka uniknie więc w tym roku Sochan. I dobrze. Bo choć szykujemy go na lidera kadry, to realnie patrząc, jego występ na mistrzostwach Europy ani nie podnosi zbyt mocno sufitu reprezentacji, ani niewiele daje jemu samemu. Nawet jeśli EuroBasket jest w tym roku obsadzony tak silnie, jak jeszcze chyba nigdy dotąd. Na imprezie pojawią się przecież m.in. Luka Doncić, Nikola Jokić czy Giannis Antetokounmpo, czyli najlepsi w tej chwili zawodnicy w NBA.

Dla Sochana mogłoby to być oczywiście bardzo cenne doświadczenie. Ale w tym momencie jego kariery nie do końca potrzebne i całkiem ryzykowne. Tym bardziej po tak długiej przerwie od gier. W tej chwili najważniejsze jest więc odpowiednie przygotowanie do sezonu NBA, który dla każdego 19-latka jest ogromnym wyzwaniem.

Doskonale zdają sobie z tego sprawę Spurs. Oni być może jak żaden inny klub w NBA dobrze wiedzą, że gra w reprezentacji może przynieść korzyści. Przez lata mieli przecież w składzie mnóstwo zawodników spoza USA, którym problemów z wyjazdami na kadrę nie robili.

Sęk w tym, że debiutancki sezon w NBA często bywa najtrudniejszy i najważniejszy. Czasem nawet definiujący. Sochan stracił już tymczasem możliwość gry w lidze letniej. Przez wyjazd na kadrę straciłby też cenne tygodnie przygotowań do nadchodzących rozgrywek. A po raz pierwszy w karierze zmierzy się z tak trudnym i wyczerpującym sezonem. Łącznie aż 82 meczów sezonu zasadniczego na dużo większej niż dotychczas intensywności i częstotliwości. Start już w październiku – ledwie kilka tygodni po zakończeniu EuroBasketu.

Patrząc na ostatnią dekadę, taka decyzja w przypadku graczy z top 10 draftu spoza USA nie może być zaskakująca. Podobnie postępowali m.in. Kristaps Porzingis (nie zagrał na EuroBaskecie w 2015 roku, choć jednym z gospodarzy była Łotwa) czy Luka Doncić (latem 2018 roku nie wziął udziału w kwalifikacjach do mistrzostw świata, a Słowenia awansu nie wywalczyła). Obaj argumentowali to podobnie jak Sochan, a więc koniecznością przygotowania się do trudów debiutanckiego sezonu w NBA.

Inne podejście zaprezentowali z kolei m.in. Mario Hezonja (Chorwacja), Lauri Markkanen (Finlandia) czy Rui Hachimura (Japonia). Wszyscy trzej po drafcie dołączyli do swoich reprezentacji. Niektórzy, jak choćby Markkanen, pokazywali się nawet ze znakomitej strony. Fin zaliczył zresztą potem udany debiutancki sezon w NBA, lecz od tego momentu jakby stanął w miejscu z rozwojem. Hezonja z kolei dawno już z ligi wyleciał, podczas gdy Hachimura, mimo sporego potencjału, wciąż nie potrafi się w niej odnaleźć.

Sochan nie musi iść drogą ani Doncica, ani Hezonji. Napisze własną historię. Zaraz zacznie pisać pierwszy jej rozdział, dlatego jego decyzję należy uszanować. Bo to nie jest tak, że źli Spurs pokręcili nosem i skrzydłowemu wyjazdu zakazali. Mieli takie prawo – jakiś czas temu skorzystali z niego w stosunku do Nikoli Jovica oraz Alekseja Pokusveskiego odpowiedniego Miami Heat i Oklahoma City Thunder, zakazując im udziału w EuroBaskecie – lecz wygląda na to, że sam Sochan także doszedł do wniosku, że teraz lepiej sobie kadrę odpuścić.

W przyszłości, jeśli wszystko dobrze pójdzie, 19-latek ma szansę stanowić o sile polskiej kadry. Sam głośno o tym mówi i mocno tego chce. Spurs za kilka lat problemów zresztą na pewno robić nie będą.

Wszystko rozchodzi się jednak o popularny w koszykówce „timing”. A skoro w tej chwili najważniejszy dla wszystkich stron – także dla polskiej kadry – jest jak najlepszy start kariery młodego zawodnika, to wyjazd na EuroBasket stoi temu na przeszkodzie. I dlatego dobrze się stało, że Sochan dla Polski we wrześniu nie zagra.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz sportowy z pasji i wykształcenia. Miłośnik koszykówki odkąd w 2008 roku zobaczył w akcji Rajona Rondo. Robi to, co lubi, bo od lat kręci się to wokół NBA.
Komentarze 0