W 15 dni Real Madryt wygrał pięć meczów, mając na rozkładzie Sevillę, Athletic, Real Sociedad, Inter Mediolan oraz Atletico Madryt, czyli arcytrudnych rywali. W tak intensywnym czasie piłkarze Carlo Ancelottiego stracili tylko jedną bramkę. Atletico odjechali już na 13 punktów, a Barcelonie na 18 punktów, chociaż nie jesteśmy jeszcze na półmetku rozgrywek. Thibaut Courtois czaruje w bramce, Eder Militao rządzi defensywą, Luka Modrić dyryguje i wyznacza rytm gry, a Vinicius Junior stawia najważniejsze akcenty z przodu. Analizujemy, w jaki sposób Królewscy wygrali 2:0 derby Madrytu i jak wypracowali sobie taką przewagę już w grudniu. Carletto ułożył najpoważniejszą ekipę w Hiszpanii.
Chociaż współczynnik oczekiwanych goli po derbach Madrytu jest na korzyść Atletico (1,09 xG - 0,52 xG), a same sytuacje bramkowe były podobne, to ani przez chwilę nie dało się oderwać wrażenia, że zawodnicy Carlo Ancelottiego mają sytuację pod kontrolą. W porównaniu z innymi europejskimi siłaczami mają taką cechę, że komfortowo czują się w zasiekach obronnych, głęboko cofnięci i przyjmujący przeciwnika pod bramką. Zupełnie jak Chelsea w finale Ligi Mistrzów. Podczas gdy Liverpool czy Manchester City chciałyby dokręcić śrubę na połowie przeciwnika, Real może swobodnie zaprosić do siebie. 37% czasu piłka spędziła w ich strefie defensywnej, a tylko 17% procent w ofensywnej, a mimo to czuliśmy, że lider LaLiga ma wszystko pod kontrolą. Przecież Thibaut Courtois nie stracił bramki już od czterech meczów, chociaż próbowali Luis Suarez, Lautaro Martinez czy Alexander Isak.
Królewscy odjechali wiceliderowi z Sevilli na 8 punktów (mają jeden zaległy mecz z Barceloną), ale wcale nie wyglądają jak drużyna z innej planety. Rządzi tam spokój, doświadczenie i pragmatyzm. Po prostu jak nikt inny dowożą najważniejsze zwycięstwa. Carlo Ancelotti przestał tak mocno rotować, wyklarował żelazną jedenastkę, znów odwołał się do najbardziej doświadczonych i zbiera tego owoce w postaci 10 ligowych zwycięstw z rzędu. To przede wszystkim futbol dla wyrachowanych z podpisem jakości Carletto. Na dzisiaj nie ma jednak poważniejszej drużyny na całym Półwyspie Iberyjskim. Sprawdźmy, jak to konkretnie wyglądało w wygranym boju z Atletico Diego Simeone.