Najlepszy piłkarz ekstraklasy Jorge Felix czeka na wyjaśnienie swojej przyszłości. Pożegnał się z Piastem Gliwice po zdobyciu mistrzostwa i zajęciu trzeciego miejsca. Kuszą go kluby m.in. z Bliskiego Wschodu, Turcji, Grecji, Stanów Zjednoczonych czy Azji, w grze jest także Legia. Nam MVP ostatniego sezonu opowiedział, w jakich warunkach czeka na konkrety od menedżera.
DOMINIK PIECHOTA: Przerywam wyczekiwane wakacje?
JORGE FELIX: Nie, śmiało, akurat teraz mam sporo czasu. Tym bardziej głupio byłoby wyłączyć telefon w takim momencie. Odpoczywam w Madrycie z rodziną, a zaraz wylatujemy na zasłużone wakacje na Minorkę. To piękna, spokojniejsza wyspa zaraz obok Mallorki.
Szykuje się długi urlop czy zaraz trzeba ruszać w świat?
Szczerze to nawet nie mam pojęcia. Skoro nie wiem, co ze mną będzie, to w każdej chwili może zostać przerwany. Na razie jeszcze nie mam, gdzie wrócę. Także to takie wakacje, które nie mają daty końcowej. Niech trwają, cieszę się czasem wolnym.
Zakładasz jeszcze, że znów możesz pakować grubsze swetry do Polski?
Dlaczego nie? Nie wykluczam takiego rozwiązania. Tego nie wiemy, nie mogę wyłączyć tego scenariusza. Bardzo dobrze czuję się w tym kraju.
Byłeś zaskoczony, że wybrali cię najlepszym zawodnikiem ekstraklasy ostatniego sezonu? Pewnie po tej informacji telefony szczególnie się rozdzwoniły.
Totalnie, to dla mnie niespodzianka. Rok temu wygrał Joel Valencia z naszej ekipy, mając 6 goli i 6 asyst, ale został nagrodzony, bo wygraliśmy mistrzostwo, dlatego w tym roku byłem przekonany, że wybiorą kogoś z Legii. Dopiero później dowiedziałem się, że w tym roku nagroda była przyznawana w innych warunkach. Tym razem głosowali i wybierali zawodnicy, a nie sami dziennikarze. Przyznam, że w takim wariancie czuję jeszcze większą dumę, bo docenili mnie koledzy oraz bezpośredni rywale z boiska. To zawsze duża sprawa. Widzisz szacunek w swojej branży, także ucieszyło mnie to.
Świętowałeś po tej nagrodzie tak samo jak w zeszłym roku?
Nie, zdecydowanie nie. Tamten, mistrzowski rok był szalony, miałem nawet problem ze zdążeniem na samolot do Hiszpanii. Tego szczęścia bym nie porównywał, bo nie wygraliśmy tytułu, nie mieliśmy aż tylu powodów do radości, mimo że to udany sezon. Znacznie lepsze jest mistrzostwo niż indywidualne wyróżnienie, bo dzielisz momenty radości ze swoimi kolegami. To zupełnie inny rodzaj emocji. MVP ligi brzmi świetnie, ale tytuł mistrza smakuje znacznie ciekawiej.

W ogóle uważasz ten wybór za zasłużony?
Tak naprawdę nie widziałem w tym sezonie jednego zawodnika, który wspiąłby się ponad poziom całej reszty i wymieniałbyś go bez zastanowienia. Myślę, że kandydatów było naprawdę wielu. Mnóstwo z nas prezentowało zbliżony poziom, więc trzeba było się mocno zastanawiać, kogo wybrać. Mogliby wygrać inni chłopcy, ale skoro głosowali na mnie, to tym bardziej mam powód do radości.
Kolejny tak udany sezon Piasta Gliwice też był zaskoczeniem? Poprzednie lata były wzlotami i upadkami, od pucharów do dolnych stref, a tu widzimy poważny zespół stabilizujący swoją pozycję.
Mogę wrócić wspomnieniami do początku sezonu, gdy właśnie wszyscy spodziewali się mocnego spadku jakości. Słuchaliśmy tylko, że bez Aleksandara Sedlara nie damy sobie rady, że Patryk Dziczek mocno nas osłabia, że bez Joela Valencii nic nie zrobimy. Wypadły trzy filary klubu, ale udowodniliśmy, że mamy w tej kadrze wielu świetnych graczy. Ich rola się zwiększyła, udało nam się ich zastąpić, to pokazuje siłę tej grupy. Nie tylko byliśmy 3-4 dobrymi zawodnikami, którzy ciągnęli wyniki. W tej szatni jest mnóstwo wartościowych postaci, które udowodniły to w tym sezonie. Tak to u nas wyglądało: wypadał jeden, ktoś wchodził na jego miejsce i wykorzystywał szansę. Byliśmy na to przygotowani. Dwa podium z rzędu wyglądają bardzo dobrze. Wykorzystaliśmy swoje atuty.
Trzech ostatnich MVP ekstraklasy było z Hiszpanii albo wychowywało się w tym kraju. Carlitos, Joel Valencia, teraz Ty. Każdy z was w pewnym momencie rozważał zakończenie kariery, odpuszczenie sobie w piłce, a później w Polsce zostawał bohaterem.
W Hiszpanii po prostu trudno przebić się na poziom profesjonalny. Jest naprawdę wielu, wielu bardzo utalentowanych graczy, którzy mają to samo marzenie. Konkurencja jest niebywała, dlatego to spotyka wiele osób. Nas łączy to, że nie dostaliśmy właściwej szansy, nie mieliśmy okazji pokazać się w wyższych ligach, więc szukaliśmy lepszej przyszłości poza krajem. Tutaj zostaliśmy świetni przyjęci, poczuliśmy się jak prawdziwi profesjonaliści, mieliśmy odpowiednie warunki, aby pokazać swoje umiejętności oraz talent. To dobry układ, w zasadzie win-win, bo Polska zyskuje niezłych graczy zwiększających poziom ligi, a my dostajemy świetne warunki do gry w piłkę i jesteśmy wdzięczni za szansę, więc chcemy się pokazać.
Pożegnałeś już kolegów z Piasta Gliwice?
Tak, obyśmy spotkali się jak najszybciej, może już za chwilę, jeszcze w tym roku, może wpadniemy na siebie za dziesięć lat. Ale pożegnałem się z nimi jak po każdym sezonie, bo nigdy nie wiesz, czy jeszcze spotkacie się w tej samej szatni, kto odejdzie, a kto pojawi się pierwszego dnia okresu przygotowawczego. To jednak świetne osoby, więc chciałbym jeszcze spędzić z nimi miłe chwile.
Miałeś jeszcze w głowie, aby zostać na dłużej czy od dawna wiedziałeś, że wypełnisz kontrakt i odejdziesz?
Wiedziałem, że rozgrywam dobry sezon, że stać mnie na wiele, ale też, że przedłużenie kontraktu będzie skomplikowane. Od samego początku to było moją intencją, bo jestem klubowi bardzo wdzięczny. Traktowali mnie genialne, dali szansę na profesjonalnym poziomie, pomogli rozwinąć się jako piłkarz. Cieszyłem się tu piłką, więc w pierwszej kolejności myślałem o przedłużeniu umowy. To nie tak, że nie chciałem zostać. To jednak trudne kiedy przychodzą większe oferty, a Ty starasz się myśleć o przyszłości swojej rodziny i zabezpieczyć ją jak najlepiej. Kupić dom, pomyśleć o tym, co po karierze. Wiedziałem, że przy zainteresowaniu, trudno będzie się dogadać, ale na zawsze pozostanę Piastowi wdzięczny.
Ile czasu może trwać twoje oczekiwanie na nowy klub?
Fajnie byłoby dostać telefon nawet tego po południa i zaplanować swoją przyszłość, bo tak naprawdę jestem tym już bardzo zmęczony. Dostaję mnóstwo pytań, od dziennikarzy, od przyjaciół, od nieznajomych. Co zamierzasz zrobić? Gdzie w końcu idziesz? Podpiszesz kontrakt tutaj? To samo kiedy wejdę na media społecznościowe. A tam na przemian: już podpisał kontrakt, nie, przedłuży z Piastem, nie, wróci do Hiszpanii. Milion teorii, które już męczą, bo wiem, że nie są prawdą. To same kłamstwo, bo ja sam o niczym nie wiem. Jakby miało się skończyć dzisiaj, byłbym niesamowicie szczęśliwy. Fajnie byłoby skupić się na wakacjach i wiedzieć już, gdzie wyląduję.
To wszystko zależy od pracy twojego menedżera?
Dokładnie, cały czas rozmawia z klubami, bada sytuację, ustala warunki. Wie, czego oczekuję i co mnie zadowoli, więc zostawiłem to całkowicie jemu. On pracuje, ja nie zamierzam się wtrącać, oby przyszedł do mnie z ciekawą propozycją. Były na stole oferty od jakiegoś czasu, teraz z tytułem najlepszego zawodnika sytuacja może się zmienić, bo pojawiły się nowe zapytania. Pewnie będzie trzeba poczekać, aby odpowiednio wybrać. Oby udało się to zakończyć najszybciej jak to możliwe, zrelaksować się i skupić na przyszłości.
Jeździsz palcem po globusie i zastanawiasz się, gdzie spędzić najbliższe lata? Tych propozycji nie brakuje.
W jednej z rozmów przekręcili moje słowa. Powiedziałem, że dostałem około 30 zapytań o moją osobę, wymagania i plany na przyszłość. Tymczasem w tytule znalazło się, że mam na stole 30 ofert. To nieprawda. Wiesz, jak to działa w takiej sytuacji. Dostaniesz 30 telefonów, kilka z nich to zwykła ciekawość, kilka badanie realiów. Z nich kilka się urwało, kilka było z krajów, do których bym nie poleciał. Tak naprawdę mam może z 5, 7 albo 10 poważnych propozycji. Sam nie wiem. To tematy mojego menedżera.
Wykluczasz jakieś kierunki?
Chciałbym pograć w piłkę na niezłym poziomie. Na przykład jeśli dostałbym propozycję za nie wiadomo jakie pieniądze z kraju, w którym toczy się wojna, to pewnie bym ją odrzucił, bo moja rodzina mogłaby nie czuć się tam komfortowo. A to też jest priorytet. Chodzi o to, by bliscy czuli się dobrze.
Jakie dałeś wytyczne swoje menedżerowi? Ma przynieść propozycję z największymi pieniędzmi, najwyższym poziomem piłkarskim, może blisko kraju? Jakie są kryteria?
Nie ma jednych konkretnych. To splot wielu tematów. Jak wspomniałem, chciałbym odłożyć i zainwestować trochę pieniędzy, więc zarobki będą dla mnie ważne. Ale nie najważniejsze, przy tym wszystkim chciałbym awansować sportowo i zagrać w silnej lidze, gdzie znajdą się zawodnicy o wysokich umiejętnościach. Chcę to połączyć. Mam duże ambicje sportowe. Jestem głodny sukcesów i mogę wiele zaoferować, jeśli chodzi o zaangażowanie. Gdyby udało się jeszcze przy tym być stosunkowo blisko Hiszpanii, częściej widzieć rodzinę, to byłaby wymarzona sytuacja.
No to konkretnie, skąd jak dotąd masz oferty?
Z tego co orientowałem się ostatnio, były z Turcji, Grecji, z Polski…
Skąd?
Z największych klubów. Oprócz tego kierunki azjatyckie, Bliski Wschód, Stany Zjednoczone. Było też kilka mocno egzotycznych. Ale sytuacja jest dynamiczna. Czekamy na rozwój sytuacji. Na razie odpowiadam to samo, zaraz mam wywiad z Telemadrid i też pewnie powiem, że sam nie wiem, co się ze mną stanie.
Czyli taki urlop, kiedy głowy nie wyczyścisz. Życzę, aby jak najszybciej przyszłość się wyjaśniła.
Na szczęście rodzina pozwala nie żyć jednym tematem. Mam też dużo swoich zajawek, więc staram się odciąć. To był kolejny dobrze przepracowany rok. Reszta w rękach agencji menedżerskiej.
