Najlepszy gracz na rynku. Jak Jorge Mendes „wygrał” tegoroczne okno transferowe

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Jose Mourinho Visits Shanghai
Fot. Visual China Group via Getty Images

Tylko jeden jego klient znalazł się wśród dziesięciu piłkarzy najdrożej sprzedanych tego lata. Ale to nic. Jorge Mendes i tak poradził sobie doskonale. Superagent może czuć się zwycięzcą tego okna transferowego. Nie po raz pierwszy zresztą.

To lato miało być kryzysowe. Pandemia, lockdown, idące za tym wstrzymanie rozgrywek, a później wznowienie bez kibiców na trybunach - to wszystko miało sprawić, że kluby piłkarskie odczują efekty na własnej kieszeni. I rzeczywiście poniekąd tak było, choć nie dla wszystkich.

Kluby z pięciu czołowych europejskich lig latem 2019 roku wydały na transfery blisko 5 miliardów euro. W tym to kwota prawie o połowę niższa. Znamienne jest to, że Barcelona, do tej pory kupująca za ponad 100 milionów euro takich piłkarzy jak Antoine Griezmann, Ousmane Dembele czy Philippe Coutinho przeprowadziła tylko jeden transfer - Serginio Desta z Ajaksu. Real Madryt nie zrobił żadnego zakupu, co nie zdarzyło mu się od lat 70. Wielcy i najbogatsi w dużej mierze faktycznie zaciskali pasa. Bayern czy PSG też działały po cichu.

- To było cholernie trudne okno dla wszystkich - mówił dla "The Athletic" jeden z czołowych agentów piłkarskich. - Wszystkich, z wyjątkiem jednego człowieka: Jorge'a Mendesa. On znalazł sposób - dodawał. Portugalski superagent działał tak prężnie, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Skupił jednak swoją uwagę na Anglii.

KIERUNEK: ANGLIA

Tego lata kryzys wydawał się bowiem ominąć Premier League. Łączna kwota, jaką drużyny w ligach TOP5 wydały na transfery w tym oknie to 2.75 mld euro. Anglicy złożyli się na około połowę z tego (1.24 mld funtów, czyli  1.36 mld euro). W lidze, która podpisuje gigantyczne umowy telewizyjne, brak fanów na trybunach nie okazał się aż tak mocno odczuwalny. Jasne, nawet te 1.24 mld funtów to mniej niż w poprzednich latach, ale też nie jakoś drastycznie.

Mendes zdawał sobie z tego sprawę, dlatego tam skupił swoje siły.

SIEĆ NACZYŃ POŁĄCZONYCH

Najgłośniejsze i najdroższe transfery klientów Mendesa to Ruben Dias z Benfiki do Manchesteru City (65 mln funtów) oraz Diogo Jota z Wolverhampton do Liverpoolu (45 mln funtów). Ponadto Helder Costa i Rodrigo Moreno przeszli do Leeds United za w sumie ponad 40 mln funtów. Portugalczyk odpowiadał również za cztery transfery do Wolves oraz trzy do Tottenhamu. W tym pierwszym klubie ma ogromne wpływy, ponieważ jego agencja menedżerska Gestifute reprezentuje połowę składu oraz trenera Nuno Espirito Santo i współpracuje z chiński właścicielami klubu, firmą Fosun International. W tym drugim od listopada pracuje jego bliski przyjaciel Jose Mourinho.

Mendes, jak opisuje "The Athletic", często robi ruchy przypominające reakcję łańcuchową. Najbardziej klarowny przykład to ten na linii Tottenham-Wolverhampton-Barcelona, który dotyczył prawych obrońców. Spurs potrzebowali kogoś na tę pozycję, więc wybór padł na Matta Doherty'ego z Wolves - klienta Mendesa z klubu, w którym ma sporo do powiedzenia. Aby wypełnić tę lukę, Wilki z kolei pozyskały Nelsona Semedo - co za niespodzianka, kolejnego piłkarza spod skrzydeł Mendesa.

Transfer Portugalczyka do Wolverhampton wyniesie maksymalnie 37 mln funtów, jeśli aktywowane zostaną wszelkie bonusy. W ten sposób Mendes pomógł "swojemu" klubowi znaleźć zastępcę Doherty'ego, zgarnął wysoką prowizję i podreperował budżet Barcelony, gdzie ostatnio nawiązał lepsze relacje z zarządem. Spory wydatek na Semedo wyrównał jednak transfer lewego obrońcy Fernando Marcala. Były piłkarz Lyonu kosztował tylko 2 mln funtów i mówi się, że Mendes odegrał dużą rolę w tym, by gracz półfinalisty Ligi Mistrzów przyszedł za tak promocyjną cenę.

POMOC W FINANSOWYM FAIR PLAY

Często Mendes działa jak "dobry wujek". Pomaga tym w potrzebie szczególnie wobec Finansowego Fair Play. Jedynym z ciekawszych ruchów tego lata - i takim, którego kwota szokowała - był na Wyspach transfer Fabio Silvy do Wolverhampton. 18-latek kosztował aż 35 mln funtów, bijąc rekord. Wychowanek Porto zagrał jednak w seniorach tylko 23 mecze i strzelił trzy gole. Mendes zawyżył cenę, by samemu zgarnąć prowizję w wysokości 6.5 mln funtów, a przy okazji wspomógł FC Porto. Portugalski klub miał problemy z FFP i potrzebował pieniędzy ze sprzedaży. Kwota za Fabio Silvę znacznie pomaga.

Podobnie rzecz się ma z Valencią. Ta z kolei tego lata urządziła wielką wyprzedaż. Daniego Parejo i Francisa Coquelina puściła do Villarreal za półdarmo. Ferran Torres za 25 mln funtów przeszedł do Manchesteru City. Z kolei za 30 mln euro do Leeds przeniósł się Rodrigo Moreno. Mendes załatwił mu ruch do angielskiego beniaminka, który potrzebował wsparcia w ataku, jednocześnie wspomagając budżet Valencii.

GettyImages-1272128148-1024x683.jpg
Fot. Shaun Botterill/Getty Images

Swoje ugrał też na największym transferze, za jaki odpowiadał - i to na dwa sposoby. Manchester City zapłacił za Rubena Diasa 65 mln funtów, co już wiązało się ze sporą zaliczką dla Mendesa, a jednocześnie w drugą stronę powędrował Nicolas Otamendi. Argentyńczyk kosztował Benficę około 15 mln, więc tutaj prowizja to na warunki Mendesa drobniaki, ale to pokazuje jego zmysł. Upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu.

KRYZYS? JAKI KRYZYS?

Gdy koronawirus uderzył, Mendes przeanalizował, które kluby będą potrzebowały pieniędzy i które mimo wszystko będą kupować. Wziął pod uwagę, jakie luki w składzie mają ci drudzy i dzięki swoim kontaktom i wspomnianej sieci zorganizował jeden transfer za drugim. Poniekąd można stwierdzić, że przyssał się jak pijawka - przecież pobiera prowizje i nie robi interesów z dobrego serca, by ratować tych w potrzebie i z problemami z FFP. Dla wielu tacy jak on po prostu niszczą futbol. Inni doceniają jednak sprawność portugalskiego superagenta.

- Wydaje się, że kryzys go nie dotknął - mówi w "New York Times" Pippo Russo, autor książki o Mendesu. W niej opowiada historię jak 54-latek przeszedł drogę od bycia menedżerem nocnego klubu w Caminhi, w północno-zachodnim zakątku Potugalii, tuż przy granicy z Huszpanią, do miana najpotężniejszego gracza na rynku transferowym, gdzie obraca kilkudziesięciomilionowymi kwotami. - Można powiedzieć, że finansowa siła Mendesa przetrwała w dobie koronawirusa. Prawie tak, jakby miał na niego szczepionkę - mówi Russo.

Można działań Mendesa i innych superagentów piłkarskich, jak Mino Raiola, nie popierać, ale nie sposób nie doceniać jego zmysłu i obrotności. Słynne powiedzenie mówi, że w trudnych warunkach przetrwają najsilniejsi. Gra się na według takich zasad, jakie są dozwolone. I choć niektóre ruchy na kilometr wyglądają podejrzanie, to dziś nie ma drugiego gracza, który na rynku transferowym porusza się z taką wprawą jak Mendes.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.