"You'll never walk alone" wykonywane na Anfield w Liverpoolu przy wejściu piłkarzy na murawę, uskrzydla gospodarzy, paraliżuje ich rywali, a u kibiców wywołuje ciarki na rękach. Klubowe hymny mają znaczenie. Przyglądamy się muzyce poprzedzającej pierwszy gwizdek na polskich stadionach.
We wcześniejszym zestawieniu dotyczącym oprawy muzycznej spotkań ekstraklasy skupialiśmy się na dźwiękach radości, czyli utworach odtwarzanych po zdobyciu bramek przez gospodarzy. Niewątpliwie jednak jeszcze ważniejsze i bardziej rozpoznawalne są te piosenki, które wybrzmiewają, gdy piłkarze pojawiają się na murawie. Niektóre kluby, jak Barcelona czy Real Madryt, mają swoje specjalnie napisane klubowe hymny, bardzo rozpoznawalne na całym świecie. Inne, jak Liverpool, przyswoiły sobie nagraną w innych okolicznościach piosenkę i sprawiły, że kojarzy się dziś ona wyłącznie z konkretnym klubem sportowym. Polskie kluby działają podobnie. Spore grono ma hymny napisane od zera. Inne podkładają własne teksty pod dobrze znane melodie. Niektórzy przenoszą gotową, niezwiązaną z futbolem, piosenkę na stadion, czego najsłynniejszym przykładem jest "Sen o Warszawie" Czesława Niemena, grany przed meczami Legii. Tylko nieliczni nie mają żadnej konkretnej piosenki na wejście. Warta Poznań ma nieoficjalny hymn, ale kilka lat temu zaprzestała jego odtwarzania przed meczami. Górnik Zabrze bazuje na śpiewach a'capella. Gdy piłkarze wchodzą na murawę, spiker intonuję pieśń: "Górniku, jesteśmy z tobą...", którą kontynuują zabrzańskie trybuny bez podkładu muzycznego. Tym razem przyglądamy się jednak tym, którzy wychodzą z założenia, że piłkarzy trzeba zagrzać do walki nie tylko słowami, ale też odpowiednią muzyką.
Na początek przykład przystosowania piosenki o globalnej popularności do lokalnych warunków. Utwór "Yello submarine", czyli "żółta łódź podwodna" Beatlesów został już przerobiony na stadionach z całego świata na tysiąc sposobów. Lechowi Poznań posłużył za melodię do hymnu, w którego refrenie padają słowa "W górę serca, niech zwycięża Lech".
Gdy na boisku pojawiają się rywale, na stadionie w Mielcu słyszą "Welcome to the jungle" zespołu Guns n'Roses. Kiedy na murawę wbiegają miejscowi piłkarze, wybrzmiewa piosenka, która ze Stalą teoretycznie nie ma nic wspólnego, ale za to silnie kojarzy się z regionem. Mocno rockowy utwór "Black hawk" opowiada bowiem o produkowanych w tym mieście śmigłowcach.
Nietypowy przykład w zestawieniu. Piosenka, przy której od lat na murawę wchodzą gracze Podbeskidzia, nie ma bowiem słów. Melodia z serialu "Janosik" jest jednak wystarczająco nastawiająca do walki. No i pasuje do wizerunku klubu zwanego "Góralami".
Stosunkowo nowym ekstraklasowym dźwiękiem jest hymn Piasta Gliwice. Jego słowa napisał Jacek Nowosielski z Teatru Miejskiego w Gliwicach. Muzykę stworzył natomiast Adam Jasiński, basista słynnego zespołu "Kat". Nic dziwnego, że z głośników przy Okrzei płyną ciężkie gitarowe brzmienia, które mogą napędzić do walki.
To z kolei jeden z najlepiej zakorzenionych hymnów polskich klubów. O ile przykładanie jakiejkolwiek wagi do tego, jakie piosenki odtwarza się tuż przed startem meczu, to w Polsce dość świeży wynalazek, o tyle w Krakowie "Jak długo na Wawelu" śpiewa się już od dekad. Utwór, oparty na polskiej pieśni patriotycznej, był uznawany za hymn Białej Gwiazdy już w latach 20. XX wieku, a więc blisko sto lat temu.
Jednym z nowych hymnów, który bardzo dobrze się przyjął i zdobył sporą popularność, jest pieśń, jaką Maciej Maleńczuk napisał dla Cracovii. Wokalista wykonywał ją nawet na żywo na nowym stadionie Pasów.
Pieśń o Małym Rycerzu w polskim sporcie kojarzy się przede wszystkim z meczami reprezentacji Polski w siatkówce. Jej muzykę wykorzystała również jednak Jagiellonia Białystok, dokładając do niej stworzone na potrzeby klubu słowa. Szeroki step i wschodnie brzmienia mają oczywiście nawiązywać położenia Białegostoku na mapie Polski.
Jeden z bardziej udanych przykładów przeniesienia na stadion piosenki niezwiązanej ze sportem. Piosenka Czesława Niemena nie do końca jest hymnem Legii, ale jest nieoficlanym hymnem Warszawy. I gdy wybrzmiewa na stadionie przy Łazienkowskiej, bardzo dobrze to czuć.
W Rakowie Częstochowa nie ukrywają, że przywiązują sporą wagę do tego, co leci w dniu meczowym z głośników na stadionie w Bełchatowie. Już od pierwszych piosenek, wybrzmiewających, gdy piłkarze wychodzą na rozgrzewkę, mają to być dźwięki mobilizujące i motywujące. Klub z województwa śląskiego ma też własny hymn, który na razie dopiero zdobywa popularność wśród kibiców także innych klubów. Z pewnością będzie o to łatwiej, gdy Raków będzie mógł grać w swoim mieście.
Popularny raper Waldemar Kasta pochodzi z Wrocławia jest kibicem Śląska. Przed dwunastoma laty nagrał dla swojego klubu kawałek z okazji wyczekiwanego powrotu do ekstraklasy. Utwór przyjął się na tyle, że do dziś jest odtwarzany, gdy piłkarze z Dolnego Śląska pojawiają się na boisku.
Szczecin przez lata był uznawany za polską stolicę heavy metalu i ogólniej ciężkich brzmień. W tym kontekście nie dziwi, że w tym stylu nagrany jest też hymn "Portowców". Odtwarza się go przed meczami już od wielu lat i w różnego rodzaju rankingach hymnów klubowych często zajmuje wysokie miejsca.
Coś zupełnie niezwiązanego z klubem, za to bardzo popularnego, wybrała z kolei Lechia Gdańsk. Jeszcze kilka lat temu na jej stadionie można było usłyszeć kibicowską pieśń, stylizowaną na szantę, ale teraz klub z Pomorza poszedł w inną stronę. Gdy piłkarze pojawiają się na murawie, słyszą zapętlony dżingiel z piosenki "Hey Jude" Beatlesów.
Ostre gitarowe brzmienia są przy tworzeniu polskich hymnów piłkarskich bardzo popularne. Nie inaczej jest w przypadku Zagłębia Lubin, którego hymn zatytułowany "Na zawsze", towarzyszy piłkarzom "Miedziowych" przed rozpoczęciem domowych spotkań.
Na koniec coś najświeższego w zestawieniu. Po śmierci Ennio Morricone na początku lipca tego roku, na stadionie Wisły Płock zdecydowano się odtworzyć jego motyw muzyczny z westernu "Dobry, zły i brzydki". Kibicom pomysł spodobał się na tyle, że muzyka została i jest odtwarzana do dziś, gdy gracze Radosława Sobolewskiego wkraczają na plac gry.
