Podczas gdy część siatkarzy ze spokojem walczy w Lidze Narodów, inni zażarcie rywalizują o miejsce w składzie na igrzyska. Choć większość personaliów wydaje się być znana, to nadal zostają przynajmniej dwie niewiadome. Turniej w Rimini ma dać odpowiedź, kogo Vital Heynen zabierze do Japonii. Postawić na aktualną formę czy doświadczenie?
Występ na igrzyskach jest dla każdego sportowca wielkim osiągnięciem. Polscy siatkarze w XXI wieku przyzwyczaili kibiców do regularnej gry na najbardziej prestiżowej imprezie czterolecia. Od czasów turnieju w Atenach notorycznie przeszkodą nie do przejścia okazywała się jednak faza ćwierćfinałowa. Brazylia, Włochy, Rosja i Stany Zjednoczone – można podejrzewać, że do dziś niektórym z byłych siatkarzy kadry mecze z tymi rywalami wracają we wspomnieniach.
Wśród zagranicznych fanów Polacy jawią się jako murowani kandydaci do medalu. Biorąc pod uwagę osiągnięcia z poprzednich lat, niektórzy pewnie od razu zawiesiliby je na szyjach naszych zawodników, ale przede wszystkim pamiętajmy, że najpierw trzeba dobrze się zaprezentować na turnieju. A zanim do tego dojdzie, należy ogłosić finałową dwunastkę, która będzie miała do tego okazję.
PEWNI I NIEPEWNI
Dla osób przyzwyczajonych do niespodzianek rodem z piłkarskich powołań Jerzego Engela czy Pawła Janasa mamy niemiłą wiadomość. Zdecydowana większość składu nie kryje tajemnic. Nie ma co liczyć na wybory z kosmosu. Jako libero pewny wyjazdu jest Paweł Zatorski. Damian Wojtaszek pozostaje opcją awaryjną. Choć Grzegorz Łomacz w ostatnich miesiącach był pod ostrzałem częstej krytyki, to raczej mało prawdopodobnie jest to, że wraz z Fabianem Drzyzgą, na rozegraniu kadra Heynena miałaby mieć innego zawodnika.
Wśród środkowych murowaną pozycję mają Piotr Nowakowski i Mateusz Bieniek. W trójce na tej pozycji nie powinna też dziwić obecność świeżego triumfatora Ligi Mistrzów, Jakuba Kochanowskiego. Karol Kłos i Norbert Huber podobnie jak Wojtaszek są brani pod uwagę przede wszystkim w razie problemów zdrowotnych kolegów. Z kolei na ataku można liczyć na Bartosza Kurka. Najlepszy zawodnik ostatnich mistrzostw świata od kilku lat stanowi filar reprezentacji.
Pozostaje pytanie, który z kolegów na tej samej pozycji dołączy do zawodnika Wolf Dogs Nagoya? Łukasz Kaczmarek ma za sobą świetny sezon w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Choć występy w kadrze w poprzednich latach nie napawały wielkim optymizmem, to fakt posiadania w zanadrzu atakującego najlepszego klubu Europy może być gwarantem solidności. Z drugiej strony Maciej Muzaj znany jest Heynenowi nie od dziś. Co więcej, w minionym sezonie obaj panowie współpracowali ze sobą w Perugii. Niestety cała kampania 2020/21 nie wyglądała tak dobrze jak poprzednie w wykonaniu nowego siatkarza Asseco Resovii Rzeszów. Patrząc przez pryzmat rozgrywek klubowych, Muzaj wypada na tle miesiąc młodszego konkurenta słabiej. Niemniej, znajomość umiejętności byłego gracza Uralu Ufa przez belgijskiego szkoleniowca oraz udane występy w tegorocznej Lidze Narodów siatkarza z Wrocławia sprawiają, że nie można jednoznacznie wskazać drugiego do pary z Kurkiem.
KTO DO KWARTETU?
Dywagacje dotyczące drugiego atakującego mają się nijak do burzliwych dyskusji związanych z obsadą czwartego miejsca dla przyjmującego. Oczywiście w Tokio należy spodziewać się występów jednej z największych gwiazd światowego volleya, Wilfredo Leona. Do niego dołączy Michał Kubiak. Kapitan od lat stanowi pewny punkt reprezentacji. Sytuacji nie zmieni nawet słaba postawa przyjmującego Panasonic Panthers w obecnej edycji Ligi Narodów. Po meczu z Rosją, w rozmowie z TVP Sport, Heynen nie omieszkał wbić małej szpilki w kierunku siatkarza. -Jeśli porówna się pierwsze spotkanie do drugiego i zobaczy jego ewolucję, jasne jest, że potrzebuje rytmu meczowego. Dziś zaprezentował się lepiej, ale nie jestem w pełni usatysfakcjonowany - powiedział selekcjoner.
Pewny wyjazdu wydaje się być także Aleksander Śliwka. MVP finału Ligi Mistrzów podobnie jak reszta „pewniaków” od lat jest ostoją kadry. Heynen wie, że przyjmującego ZAKSY w biało-czerwonej koszulce stać na wiele.
O ostatnie miejsce walczą Tomasz Fornal, Kamil Semeniuk i Bartosz Bednorz. Choć pierwszy świetnie sobie radził w Jastrzębskim Węglu, nowym mistrzu Polski, który sensacyjnie ograł ZAKSĘ, to z całej trójki wydaje się mieć najmniejsze szanse na wyjazd. Rywalizacja o bilet toczy się pomiędzy siatkarzem Kędzierzynian a zawodnikiem Zenita Kazań.
OTWARTA FURTKA DLA DEBIUTANTÓW
Przez ostatnie lata z wypowiedzi Heynena biło nastawienie, że szansę wyjazdu na igrzyska dostaną ci, którzy już występowali w reprezentacji. Sytuacja, gdy zawodnik rozegra jeden świetny sezon i otrzyma powołanie na turniej w Japonii, wydawała się odrealniona. Nikt jednak nie spodziewał się, że fenomenalną formę zaprezentuje Kamil Semeniuk. Wychowanek klubu z Kędzierzyna był gwiazdą poprzedniego sezonu PlusLigi, a wraz ze Śliwką solidnie przyczynił się do triumfu na Starym Kontynencie. Przewidywano, że Belg pozostanie jednak wierny zasadom i zostawi 24-latka w kraju. Tymczasem, nie dość, że zabrał Semeniuka, to jeszcze daje mu wiele okazji do gry w Lidze Narodów, z których siatkarz efektywnie korzysta.
Sytuacja Bednorza poniekąd przypomina casus Muzaja. Grający w Rosji zawodnik w ubiegłym roku błyszczał w towarzyskich meczach kadry. Gdy szukano wygranych przełożenia igrzysk na 2021 rok, „Bedni” wydawał się jednym z nich. Na nieszczęście, świetnej gry w kadrze nie udało się przenieść na grunt klubowy. Miniony sezon był pierwszym spędzonym w Zenicie Kazań. Gwiazdozbiór złożony między innymi z Earvina N’Gapetha, Aleksandra Butki czy Aleksandra Wołkowa nie sprostał oczekiwaniom. Porażkę w półfinale Ligi Mistrzów z ZAKSĄ oraz odległe piąte miejsce w tabeli Superligi w Kazaniu potraktowano jako tragedię.
Za jednego z winowajców uznaje się Bednorza. Siatkarz sprowadzony z dużymi oczekiwaniami zawodził. W mediach często poruszano wątek braku chemii na linii zawodnik – trener Władimir Alekno. Rosjanin nie gryzł się w język, potrafiąc otwarcie ocenić grę 26-latka jako „obrzydliwą”. Średnia dyspozycja klubowa może przekładać się na obecną formę w reprezentacji.
Biorąc pod uwagę okres od początku zgrupowania, wygranym pojedynku o wyjazd do Tokio wydaje się Semeniuk, ale Bednorz, podobnie jak Muzaj, miał wcześniej większą styczność z kadrą. Co więcej, w ostatnim meczu z Bułgarią, pochodzący z Zabrza zawodnik zagrał świetnie, znów dając widoczny sygnał do walki o miejsce w dwunastce. Można tylko podejrzewać, że przy odrobinie zaufania, siatkarz Zenitu jest w stanie być solidnym zabezpieczeniem pozycji. Czy to jednak wystarczy na wyjazd? O tym dowiemy się tuż po zakończeniu zmagań w Rimini.
NIEBEZPIECZNY LUZ
Zmagania w Lidze Narodów doskonale pokazują różne podejścia do gry. Część zawodników pewna wyjazdu nie prezentuje tak świetnego poziomu, do jakiego przyzwyczaili trenera i kibiców. W rozmowie ze sport.pl Edward Skorek stwierdził, że nieformalny podział na tych, którzy wiedzą, że pojadą i tych zażarcie walczących o miejsce, może mieć szkodliwy wpływ na chemię w kadrze.
To, że mamy w Lidze Narodów pewniaków na igrzyska i ludzi, którzy muszą ostro walczyć, troszkę nie sprzyja atmosferze. To sprawia, że różne są wymagania trenera wobec zawodników. Kubiak i Kurek mogą sobie pozwolić na inne nastawienie do meczów niż Semeniuk czy Bednorz.
Najbliższe tygodnie dla kilku siatkarzy mogą być jeszcze bardziej stresujące niż niejeden sezon w klubie. Każdy z nich chciałby dopisać do CV tytuł: „olimpijczyk, Tokio 2021”. Tym bardziej że na papierze Polska ma ogromne szanse na duży sukces. Vital Heynen chce zabrać do Japonii czternastu siatkarzy, lecz dwóch z nich z góry traktować będzie jako dodatkowych. Liczy na ich pomoc przy treningach. Można być jednak pewnym, że kogokolwiek do dwunastki Belg nie wybierze, nie będzie on kulą u nogi dla reszty ekipy.