Kłopoty w raju? AEW staje przed pierwszym poważnym testem

Zobacz również:Drużyny NFL do raportu. Oceniamy wybory wszystkich ekip w drafcie 2020
CM Punk
fot. Frank Jansky/Icon Sportswire via Getty Images

Jeszcze niedawno wszystko wyglądało tak, jak powinno. Federacja AEW weszła do świata wrestlingu w sposób idealny, stawiając trudne warunki wiecznemu hegemonowi, WWE. Teraz jednak miesiąc miodowy się skończył, a sama federacja przechodzi przez pierwszy poważny kryzys. Co dalej?

O wrestlingowej federacji AEW pisaliśmy już kilkukrotnie i dotychczas odbywało się to raczej w pozytywnym świetle. Trudno też się dziwić - od startu w 2019 roku ta organizacja stała się wręcz symbolem dobrej zmiany w świecie profesjonalnego wrestlingu czy też - jak mawiają w WWE - rozrywki sportowej. Nowa siła weszła do gry z poziomem, jakiego od dawna nie widziano na amerykańskim rynku. Z poziomem, na który zatwardziali fani wrestlingu nie musieli narzekać, tak jak od długiego czasu działo się to w przypadku hegemona, czyli federacji Vince’a McMahona.

MOMENT, KTÓRY MUSIAŁ NADEJŚĆ

Każdy taki projekt dobija jednak kiedyś do pierwszego kryzysu - wtedy kończy się miodowy miesiąc i zaczynają trudne decyzje. A to właśnie od umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach zależy bardzo wiele - nie sztuka prowadzić wszystko dobrze, jeśli idzie, sztuka, żeby wyciągnąć wszystko z dołka i przywrócić na właściwe tory.

W przypadku AEW ten miesiąc miodowy i tak trwał niezwykle długo. Były to wręcz miodowe lata. Mijają bowiem trzy lata od startu federacji - za chwilę będziemy mieli trzecią rocznicę startu cotygodniowego, flagowego programu AEW - „Dynamite”. Z marszu stał się on najważniejszym wrestlingowym programem spoza świata WWE. Co więcej, zdarzało się, że w niektórych pomiarach (np. w kluczowym obszarze demograficznym 18-49) Dynamite wyprzedzało nawet odcinki programów WWE. Wszystko szło w dobrym kierunku - federacja rosła w siłę, poziom ringowy i opowiadanych historii się utrzymywał, mimo że siłą rzeczą pierwszy „boom” na AEW spowolnił po pewnym czasie od startu. Przychodziły kolejne gwiazdy, chociażby te znane z WWE, które Vince McMahon zwolnił z niewiadomych przyczyn (albo z wiadomych - swojego ego). Roster AEW talentem stał się wręcz przepełniony.

Co najważniejsze - przyszedł też CM Punk, który w 2014 roku odszedł z WWE w atmosferze skandalu i od tamtej pory wielokrotnie podkreślał, że skończył z wrestlingiem. Z dostępnych na rynku opcji Punk był jedyną, która w swoim czasie przebiła się przez świat wrestlingu do medialnego mainstreamu. Walczył nawet w UFC - z marnym skutkiem, ale walczył. To otworzyło AEW kolejne możliwości i przyciągnęło kolejną rzeszę fanów - i o ile z początku miodowe lata trwały nadal, a CM Punk ponownie stał się prawdziwą gwiazdą wrestlingu z fantastycznymi historiami i walkami na koncie, o tyle ten sam wrestler stał się też źródłem pierwszego potężnego kryzysu.

CO ZROBIĆ Z PUNKIEM?

Zaczęło się od zakulisowego konfliktu z „Hangmanem” Adamem Page’em, kiedy obaj panowie na ekranie rywalizowali o główny pas mistrzowski. Pas ostatecznie trafił do Punka, ale obu stronom nie spodobało się to, że rywal bez ich wiedzy (czyli bez wcześniej ustalonego scenariusza) atakował drugiego na ekranie - w świecie wrestlingu nie jest to sytuacja idealna, bo często szkodzi opowiadanej historii i samym zawodnikom.

Kiedy ta część konfliktu nieco rozeszła się po kościach, przyszła kolejna informacja - wrestlerom za kulisami miało się nie spodobać, że przez obecność Punka Colt Cabana został przydzielony (lub w pewien sposób zdegradowany) do Ring of Honor - mniej istotnej federacji należącej do rodziny Khanów - właścicieli AEW czy klubu piłkarskiego Fulham. Powodem jest ogromny konflikt na linii Punk - Cabana, którzy niegdyś się przyjaźnili, a teraz weszli ze sobą nawet na drogę sądową.

Na koniec nie wytrzymał sam Punk - po gali All Out, na której ponownie został mistrzem AEW, sam z siebie zaczął bardzo dużo mówić o sytuacji z Cabaną, wyraźnie zirytowany, że od jakiegoś czasu mówiły o tym media. Co więcej, wciągnął w to wszystko Page’a, a skoro Page’a, to i jego przyjaciół - Kenny’ego Omegę oraz braci Matta i Nicka Jacksona („Young Bucks”). Punk w bardzo dosadnych słowach powiedział, co myśli o współpracy z nimi, obrażając przy okazji wszystkich dookoła. I to niezapytany przez nikogo.

Największy problem pojawił się w tym, że Omega i Young Bucks to nie tylko topowi wrestlerzy AEW, ale też wiceprezydenci federacji, współodpowiedzialni za jej powstanie. Co więcej, absolutnie wściekli na słowa Punka zawodnicy ruszyli do konfrontacji z nim. Do tego stopnia, że jeszcze przed wyjściem z konferencji musieli ich powstrzymywać ochroniarze - wielu twierdziło, że to być może część historii opowiadanej na ekranie, ale wszelkie późniejsze raporty mówiły co innego. CM Punk i jego przyjaciel, Ace Steel, mieli w szatni skonfrontować się z Omegą i Bucksami. Ponoć wyszła z tego bójka - rzucanie krzesłami, uderzenia, a nawet… ugryzienie Omegi przez Steela. W skrócie - chaos i to prawdziwy, nienapisany w scenariuszu. Co więcej - zacząć miał sam Punk.

W ten sposób Tony Khan, prezes AEW, znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji. Miał absolutną gwiazdę i mistrza, który bez wyraźnego powodu zaatakował całą resztę wysoko postawionych w federacji nazwisk. Po drugiej stronie stali jego wiceprezydenci, chcący sprawiedliwości.

Zawieszono więc wszystkich - Punka, Steela i świeżych mistrzów „trios” - Omegę i Young Bucksów. Od razu odebrano im także pasy mistrzowskie. Sam fakt, że wszystkich tych wrestlerów nie będzie na razie w telewizji jest ogromnym uderzeniem w AEW - przez długi czas to na nich opierała się federacja. Organizacja ma jednak tyle talentu, że z tym powinna sobie poradzić.

JAK WRÓCIĆ DO RYWALIZACJI?

Problem jest znacznie bardziej długofalowy. Po takiej sytuacji ktoś musi zostać zwolniony - w końcu Punk i jego rywale mieliby problemy, żeby wytrzymać ze sobą w jednej szatni. Oczywistą opcją jest właśnie Punk - ponoć to on zaatakował jako pierwszy. A też trzeba przyznać, że jakkolwiek wielką gwiazdą by nie był, to Omega i Bucks są liderami AEW na całe lata do przodu.

Całej sytuacji „pomógł” nieco fakt, że CM Punk doznał w ostatniej walce bardzo poważnej kontuzji i może go nie być przez następne osiem miesięcy. Mówi się jednak o tym, że wielka gwiazda wrestlingu do federacji już nie wróci. Khan mając do wyboru gwiazdę i świetną ekipę, wybrał ekipę, co wydawało się oczywistością. Szczególnie że Punk niespodziewanie stanął po drugiej stronie - dla wielu fanów stał się tym, z czym walczył w WWE. Miał pociągnąć AEW za sobą ku świetności - tymczasem chodziło mu tylko o siebie.

W ten sposób historia Punka w AEW będzie mocno słodko-gorzka - po świetnych pierwszych historiach zdarzyło się to, a jego czas z pasem mistrzowskim jest co najmniej rozczarowujący.

AEW ma za to na głowie masę problemów - właśnie stracili czterech mistrzów, którymi na pewno planowali „grać” na ekranie bardzo długo. Punka nie będzie już pewnie na stałe, a Omega i Bucks pokazali, że w niektórych sytuacjach wiceprezydenci/wrestlerzy mogą mieć konflikt interesów w swoich poczynaniach. Pojawiły się pierwsze konflikty i głosy o tym, że wrestlerom za kulisami sporo rzeczy się nie podoba.

A na dodatek jak na złość, Vince McMahon odszedł na emeryturę, oddając władzę w ręce Triple Ha, oczekiwanego przez fanów „zbawiciela” WWE. Do tej pory, nawet gdy coś nie wychodziło, można było powiedzieć: „Ale w WWE i tak jest gorzej” - bo faktycznie było. Teraz tej opcji już nie będzie, bo WWE, pod względem jakościowym, zaczęło rosnąć w siłę, co m.in. sprawiło, że niektórzy wrestlerzy w AEW (szczególnie ci, których McMahon zwolnił) zgłaszają chęć do powrotu pod skrzydła swojego ukochanego promotora - teraz to Triple H ma miodowy miesiąc, podczas gdy w AEW pojawia się kolejny problem, co odzwierciedla się w wynikach oglądalności, coraz korzystniejszych dla WWE. Od tego, jak AEW wyjdzie z tej sytuacji, zależy m.in. przyszłość całej federacji. A Triple H zyskuje nawet tym, że lata temu - według scenariusza, ale jednak - wytknął CM Punkowi rzeczy, które teraz zarzucają mu fani.

Odpowiedź na afery i zmiany w WWE musi być jeszcze mocniejsza niż przewidywano. To pierwszy poważny tekst dla Khana - wyjście z niego bez szwanku oznaczałoby, że AEW jest już pełnoprawną wrestlingową federacją i to zapewne na długie lata. Trzymamy za to kciuki - w końcu dwie znakomite federacje napędzające się dobrym poziomem to coś, czego oczekuje każdy fan wrestlingu na świecie. I jednocześnie coś, czego nie było od połowy lat dziewięćdziesiątych.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0