
Święto Zmarłych to dobry moment, żeby przystanąć, pozwolić sobie na nutę refleksji i wspomnieć tych, których już z nami nie ma. Co roku życzymy sobie, żeby następnego 1 listopada podobny tekst po prostu nie powstał, ale niestety - zawsze powstaje.
Pochylmy się zatem nad osobowościami świata sportu, filmu, muzyki czy mody, które odeszły na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy.
Kobe Bryant (23 sierpnia 1978 – 26 stycznia 2020)
To był wstrząs. 26 stycznia doszło do wypadku, w którym helikopter z Bryantem na pokładzie - najprawdopodobniej za sprawą złych warunków pogodowych - spadł na ziemię i wybuchł. Pamięć sportowca została uczczona wielokrotnie, między innymi minutą ciszy podczas gali Grammy oraz koszykarskiego meczu gwiazd. W tym miejscu musimy przywołać tekst Marcina Harasimowicza dla newonce.sport, w którym opowiadał o swojej znajomości z Mambą.
David Stern (22 września 1942 – 1 stycznia 2020)
Kolejną wielką stratą dla fanów NBA była śmierć 77-letniego Davida Sterna, najwybitniejszego komisarza NBA w historii. Prawnik rozpoczął zarządzanie ligą w 1984 roku, czyli w momencie, gdy do NBA trafił Michael Jordan, a zakończył w trakcie panowania LeBrona Jamesa w 2014 roku. To Stern sprawił, że liga stała się gigantycznym przedsięwzięciem finansowym, to dzięki niemu marki zaczęły inwestować w nią potężne pieniądze. W Nowy Rok biznesmen dostał krwotoku mózgu, a szybka operacja niestety się nie powiodła. Tu też był hołd: zawodnicy NBA wychodzili na parkiety w czarnych opaskach, upamiętniających Sterna.
Chadwick Boseman (29 listopada 1976 – 28 sierpnia 2020)
Wcielający się między innymi w rolę Czarnej Pantery aktor zmagał się z nowotworem okrężnicy od 2016 roku, jednak nie mówił o swojej chorobie publicznie. Dopiero po jego śmierci do sieci trafiały zdjęcia Bosemana z siłowni, który pracował tam nad sylwetką swojego bohatera, jakby zupełnie nic sobie nie robiąc ze stanu zdrowia. W tym roku oglądaliśmy go jeszcze m.in. w Pięciu braciach Spike'a Lee. I niestety ta filmografia już się nie poszerzy.
Juice WRLD (2 grudnia 1998 – 8 grudnia 2019)
21-letni reprezentant Chicago był jednym z najbardziej obiecujących raperów w Stanach, dodatkowo z ogromnym potencjałem komercyjnym, na co zresztą wskazywał odbiór jego Lucid Dreams. 8 grudnia 2019 roku raper dostał śmiertelnego ataku padaczki na lotnisku Midway w Chicago. Juice WRLD przedawkował oksykodon, czyli pochodną kodeiny, od której był uzależniony, a na pokładzie prywatnego samolotu, którym leciał, odnaleziono jeszcze inne używki. Szkoda, że ta kariera skończyła się, zanim się na dobre rozkręciła.
Pop Smoke (20 lipca 1999 – 19 lutego 2020)
Ale ta kariera nie tylko się nie rozkręciła, ale też praktycznie nie zaczęła. W nocy z 18 na 19 lutego, do wynajmowanego przez Pop Smoke'a domu na Hollywood Hills, wpadli zamaskowani mężczyźni i oddali strzały w jego kierunku. Niestety - śmiertelne. Jak wynikło ze śledztwa, raper obawiał się ataku i między innymi z tego powodu odwołał swój koncert parę dni przed śmiercią. A był bardzo ciekawym przedstawicielem rosnącego w siłę nowojorskiego drillu, do którego mogły należeć kolejne lata.
Kenzō Takada (27 lutego 1939 – 4 października 2020)
Życie pisze niesamowite historie. Kto wie, czy dom mody Kenzō w ogóle by powstał, gdyby w 1964 roku Japonia nie zorganizowała Olimpiady w Tokio. W związku z projektami budowlanymi dom Takady został wyburzony, a on sam w ramach rekompensaty dostał pieniądze, które pozwoliły mu na podróż do Paryża. Ostatecznie projektant został w mieście na stałe, a w 1970 roku otworzył tam swój pierwszy dom mody. Reszta jest historią. Historią, która niestety zaczęła kończyć się 10 września, gdy Kenzō Takada trafił do szpitala ze względu na nagłe pogorszenie stanu zdrowia. Dzień później stwierdzono u projektanta zakażenie koronawirusem, a 4 października zmarł w wieku 81 lat.
Keith Hufnagel (21 stycznia 1974 – 24 września 2020)
Skater i twórca marki HUF. Keith Hufnagel podchodził do mody bezkompromisowo, a najlepszym dowodem na to jest hasło reklamowe, jakiego używał - Fuck it. HUF zrodził się z Tenderloin District, małego skateshopu w San Francisco, który z czasem stał się ważnym miejscem spotkań dla tamtejszych skate'ów. Skateshopu, którym rzecz jasna dowodził Hufnagel. Pewnego razu wypuścił limitowany drop Tenderloin District, a powodzenie kolekcji skłoniło go do tego, żeby spróbować nie tylko sprzedawać ciuchy, ale i robić je samemu. I tak powstała marka HUF. Hufnagel zmarł w wieku 46 lat na raka mózgu.
Ty (17 sierpnia 1972 – 7 maja 2020)
Londyński raper nigeryjskiego pochodzenia był aktywny na scenie muzycznej od lat 90, współpracował między innymi z Tonym Allenem, czy De La Soul. W kwietniu trafił do szpitala z powodu zarażenia koronawirusem. Kiedy jego stan zdrowia powoli się poprawiał, Ty dostał zapalenia płuc, które doprowadziło do śmierci osłabionego organizmu. Miał jedynie 47 lat.
Tekst: Kuba Kapłon