„Chociaż ma 34 lata, wydaje się jakby miał dopiero 20 lat. To szaleństwo, jakie bramki zdobywa, ale przede wszystkim jak pomaga naszej drużynie” – zachwycał się nastoletni Pedri po pierwszych bramkach Roberta Lewandowskiego w barwach Barcelony. Pierwszy duży mecz z Realem Sociedad (4:1) zakończył z dubletem i uzupełnił listę osiągnięć o gola już w pierwszej minucie. Na graczy, którzy zdobywają pierwszą bramkę spotkania, często mówi sie „otwieracz do puszek”, bo potrafi rozkręcić całe zawody. I ta umiejętność polskiego napastnika będzie nie do przecenienia. Czas powinien sprzyjać Lewandowskiemu na Camp Nou, ale udane przywitanie ma już za sobą.
W pomeczowej rozmowie z Mateuszem Święcickim polski napastnik sam zaznaczył, że jeszcze nie miał trafienia w pierwszej minucie meczu. Na bardzo trudnym terenie Estadio Anoeta, gdzie w tym roku padł rekord wykupionych karnetów w postaci 36 tysięcy, potrzebował zaledwie 44 sekund, aby otworzyć spotkanie. To sytuacja, za jaką kibice Blaugrany mogli zatęsknić. Jedną z największych zmor w poprzednim sezonie było właśnie otwieranie meczu. Barcelona, jak zwykle, miała mnóstwo sytuacji, ale nie miała skuteczności, wtedy korzystali z tego przeciwnicy jednym konkretnym kontratakiem i zaczynały się kłopoty. Robert Lewandowski miał to zmienić i po raz pierwszy zobaczyliśmy to właśnie z Realem Sociedad.
Oczywiście scenariusz nie był bajkowy, bo chwilę później Baskowie wyrównali i ponownie zaczęły się nerwy. To przede wszystkim w pierwszej połowie był zespołowy występ daleki od życzenia, lecz wszystko zmieniły roszady Xaviego po przerwie. Czuć, że młody szkoleniowiec cały czas szuka i kombinuje, dając szansę kolejnym piłkarzom pokroju Ferrana Torresa czy 18-letniego Alejandro Balde kosztem Jordiego Alby. Niezmiennie jest na etapie znajdowania odpowiedniej formuły.
Z Realem Sociedad akurat Xavi wyjątkowo trafił. Wprowadzeniem Raphinhii i Ansu Fatiego zmienił spotkanie, ale przede wszystkim ten drugi zanotował idealny kwadrans. Chwilę po wejściu zanotował asystę piętką, za moment dołożył asystę dla Lewandowskiego, a genialną zmianę uczcził samodzielnym trafieniem. W kwadrans Ansu Fati rozstrzygnął mecz, tak jak przystało na zawodnika z numerem 10. Nikt nie ma wątpliwości, że jeżeli tylko będzie zdrowy, powinien być kluczową postacią Barcelony. Tym bardziej, że rozumie się w duecie z Lewandowskim jako fałszywy, mobilny napastnik. Uwielbia zejścia z bocznych sektorów do środka, ale jego obecność absorbuje stoperów, którzy nie mogą się już koncentrować wyłącznie na Polaku. Xavi powinien jak najczęściej wracać do tego wariantu z mieszanką młodości i doświadczenia z przodu.
Co również warte odnotowania – Katalończycy w kluczowym momencie grali w ustawieniu 3-3-4, które miało im zagwarantować znacznie lepsze wyprowadzenie piłki, a także pressing i możliwość odbierania futbolówki wyżej. Kiedy mieli najlepszy kwadrans gry, w ataku oglądaliśmy Lewandowskiego, Fatiego, Raphinhę oraz Dembele. Akompaniował im Pedri, a za plecami zabezpieczali go Gavi oraz Frenkie de Jong, więc mówimy o skrajnie ofensywnym ustawieniu. Barcelona nie potrzebowała obecności bocznych obrońców, tylko postawiła na skrajnie szeroko ustawionych Raphinhę oraz Dembele, co przyniosło efekty.
W pierwszej kolejce Alejandro Catena z Rayo Vallecano odpowiednio zajął się polskim napastnikiem, będąc niemal do niego przyklejonym. Teraz w San Sebastian podobne zadanie miał Robin Le Normand, czyli klasowy francuski środkowy obrońca, ale przekonał się, jak trudnym zadaniem jest pilnowanie Lewandowskiego. Podążał za nim nawet na połowę przeciwników, ale finalnie przegrał tę rywalizację, kiedy jeszcze Fati zaczął się kręcić w podobnych sektorach. Już w pierwszej akcji Lewandowski zwiódł go balansem, gdy zdobywał bramkę. 34. urodziny przypieczętował dwoma golami oraz podaniem, które najpewniej nie zostanie uznane za asystę przez odbitkę od defensora Basków.
Tym pierwszym dużym meczem z hiszpańskim pucharowiczem Robert Lewandowski pokazał, czym będzie robił różnicę w drużynie Xaviego. Chociaż show skradł ostatecznie Ansu Fati, to tej wygranej na Anoeta również nie byłoby bez Polaka. Przede wszystkim umiejętność zdobywania bramek ma „rozluźnić” Katalończyków na samym początku, gdy męczą się z napoczęciem przeciwnika. Dokładnie tak jak z Realem Sociedad, tylko bez pomyłki w rozegraniu kilka minut później. 34-latek wznosi też drużynę kilka półek wyżej we współpracy z pomocnikami oraz grą tyłem do bramki. Kapitalnie radzi sobie, biorąc rywala na plecy, zgrywając futbolówkę i robiąc miejsce innym. Jeśli spojrzymy na średnie ustawienie, to Dembele jest znacznie bliżej bramki przeciwnika niż Lewandowski. Polak częściej uczestniczy w rozegraniu, ale robi to o wiele lepiej niż Aubameyang czy Depay, którzy mogą zostać sprzedani w ostatnich dniach okna transferowego.
„Czym więcej sytuacji będzie w polu karnym, tym bardziej będę z tego korzystał. Czas powinien nam jedynie sprzyjać” – mówi Lewandowski. I rzeczywiście tak powinno to funkcjonować: wystarczą okazje i zagwarantowanie mu właściwego serwisu, aby Barcelona była gigantycznym beneficjentem tego transferu. Trafia z gry i dochodzi do sytuacji, co już jest wielkim wyróżnikiem. Borja Iglesias z Betisu też ustrzelił w weekend dublet, ale po rzutach karnych. Te trafienia ważą tyle same, lecz sam wpływ na grę jest zdecydowanie większy u Polaka. Nie jest to poziom Karima Benzemy, ale i tak element brakujący w ostatnich miesiącach w ekipie Xaviego w tych bardziej „zamkniętych” spotkaniach.
Xavi powinien trzymać Lewandowskiego na boisku przez całe mecze, nawet gdyby nie miał swojego dnia, bo widzi jego czutkę i umiejętności w polu karnym. W ataku wszystko kręci się wokół niego, jak na obiecywanego lidera projektu przystało. Młodzi mają przy 34-letnim Polaku wzrastać, a nie na odwrót. Przekleństwem Blaugrany była nieumiejętność wykorzystywania sytuacji, posiadania piłki i zbyt mało konkretna gra. Z Rayo Vallecano widzieliśmy to najlepiej, z Realem Sociedad udało się już stworzyć trzy bardzo klarowne sytuacje, a wycisnąć z nich cztery bramki.
Nie można zachwycać się ekipą Xaviego, bo cały czas widzimy tam mnóstwo defektów i poszukiwania właściwych systemów. Ale co napawa optymizmem, to połączenia między konkretnymi jednostkami. Widać, że Lewandowski najlepszy język znalazł z młodą gwardią pokroju Pedriego czy Ansu Fatiego. Kwestią czasu będzie aż taka jakość piłkarska zacznie funkcjonować na wyższych obrotach. Póki co udało się odbębnić i odhaczyć pierwsze duże spotkanie z Realem Sociedad na wyjeździe, a także uniknąć sytuacji stresowej w przypadku braku zwycięstwa. Lewandowski pasuje do tego organizmu i sprawia, że oddycha mu się znacznie łatwiej. Urodziny świętował w pięknym stylu, ale wiek to tylko liczba, jak podkreślał Pedri. Tym bardziej u gracza, u którego widzimy kolejną młodość i entuzjazm jakiego dawno nie miał wymalowanego na twarzy.