Trzeci sezon Stranger Things spotkał się zasadniczo z ciepłym przyjęciem, choć nie zabrakło także negatywnych recenzji (m.in. The Hollywood Reporter) i widzów twierdzących że bracia Duffer rozmieniają się na drobne. Serial pobił jednak rekord oglądalności na Netfliksie i wydawało się, że kwestią czasu pozostaje jego oficjalne przedłużenie. Czyżby?
W ciągu pierwszych czterech dni trzecia seria Stranger Things została obejrzana z blisko 41 milionów kont. W tym miejscu warto nadmienić, że Netflix przelicza zwyczajowo odtworzenia ponad 70% całości. Wszystkie odcinki ma za sobą ponad 18 milionów abonentów! Dotychczas żaden inny serial czy film w serwisie nie wykręcił równie imponujących liczb w takim przedziale czasowym!, informowaliśmy za streamingowym gigantem wkrótce po premierze nowej odsłony Stranger Things.
Mijają kolejne dni, emocje powoli opadają, a wciąż nie zostało formalnie potwierdzone, że produkcja będzie kontynuowana. Można sądzić, że decyzja stanowi czystą formalność, ale Caleb McLaughlin postanowił zasiać ziarno niepewności. - Wszystko zależy od Dufferów i scenarzystów. Być może chcą już teraz powiedzieć stop i zrezygnować z realizacji kolejnego sezonu? - powiedział młody aktor w rozmowie z Entertainment Weekly. - Często zdarzało mi się rozmawiać o tym, że moglibyśmy w tym momencie zostawić widzów po Drugiej Stronie - dodał.
Całe szczęście, że reszta twórców nie sieje fermentu. Producent wykonawczy, Shawn Levy, już w kwietniu zapowiedział, że czwarty sezon z pewnością się wydarzy. Niedawno sami Dufferowie zdradzili z kolei dziennikarzowi Entertainment Weekly, że nie mogą się doczekać, by w kolejnych odcinkach wyciągnąć fabułę poza miasteczko Hawkins. Mogłaby wskazywać na to przecież ostatnia scena odcinka The Battle of Starcourt...