Z tym materiałem – poniekąd spin-offem clubu – jest jak z kopaniem piłki w towarzystwie trzydziestokilkuletnich kumpli. Czyli w zasadzie joga bonito, ale też strzykanie w lędźwiowo-krzyżowym i znać, że życie nikogo nie oszczędzało.
Był taki wywiad, w którym Astek i Rado przyznawali się do tego, że zazdroszczą Mielzky'emu tytułu jego albumu z 2018 roku, co czarno na białym dowodziło pokrewieństwa w hip-hopowej koterszczyźnie. Chemia pomiędzy autorami I jest to możliwe objawiała się zresztą na wielu poziomach i przy wielu okazjach. Można by się cofać aż do Sie Gra, Sie Ma sprzed blisko siedmiu lat, ale przecież wystarczyłoby przywołać krótką rozprawę między trzema osobami w ubiegłorocznym 2/10, występ Persa we Wstępnie nie z tej samej płyty czy przypomnieć, że Gruby ze współtwórcą Undadasea nie znają się od wczoraj i wszystko prowadzi do projektu całej czwórki.
Prawdopodobnie nie poszłoby jednak z nim tak sprawnie, gdyby nie club2020. Najbardziej wyraźnie stempel niedawnego – naszpikowanego gwiazdami sceny – przedsięwzięcia odciśnięty zostaje w kawałku Spóła, gdzie gościnnie pojawiają się Otsochodzi oraz Taco i padają wersy wymyślone jesienią nad Bałtykiem, ale generalnie ten mixtape nosi znamiona klubowego epilogu. Czy bardziej – epilogu epilogu, którym był club2020 Mixtape; nagranego przez typów, którzy raczej rymy pchają na płytkach, a nie hit zrobią TikTok dancem.
Co pchają na I jest to możliwe? Już pierwszy singiel wskazywał na to, że – w tradycyjnym duchu mixtapowym – celebrowane będzie tu koleżeństwo, rymy i gierki słowne; krótkie piłki, a nie długie lagi. Tak, jak pan Radek powiedział: sukinsynu, to jest Mielon, Pers i X2; sukinsynu, to jest hip-hop. W pewnym stopniu tak właśnie się stało. Całe fab four prześciga się w tym, żeby linijki miały jak największą eksplozywność – poprzez wielokrotności, ekscytujące skojarzenia czy follow-upy, które bywają doprawdy uroczo boomerskie; na przykład – wydobywanie z niepamięci Marka Jurka (marszałek Sejmu w latach 2005-07) i Jenny from the Block (numer trzy na Billboardzie w 2002 roku).
Sporo wśród tych trzynastu utworów stylowej braggi i manifestowania rzemiosła, co jednak podporządkowane jest zwykle odgórnemu tematowi czy patentowi. I budzą uznanie na przemian z uśmiechem te wszystko combosy, których w takim gronie nie mogło zabraknąć. Warto podkreślić przy tym zadaniową rolę Persa, który nie tylko dał mocne zwrotki jak ta w Spacerze DJa, gdzie eksperymentując z flow zbliżył się do młodego Malika, ale też umuzykalnia całość. Wspiera go w tym Astek – melodyzując choćby refren Wcale.
Stosując nazewnictwo DJ-a 600V, jasna strona I jest to możliwe podporządkowana jest laid backowi przywodzącemu na myśl Lavoramę (nic dziwnego – Mielzky to przecież kustosz Ortegi); letniakom, melanżowym hymnom i trackom, które dostałyby raczej hip-hopowy znak jakości od Piha. Słoneczny house w Całym bloku czy iberyjska nuta w Tranquillo czynią z tego krążka idealnie skrojony drop na wakacje. Airbus musi grać w słuchawkach podczas podróży. Swoją drogą – doskonałe nawiązanie do Texasu u Jarka. Spóła stanowiłaby clubowy highlight. Zwłaszcza, że bardzo mocny jest Filip, przełamujący konwencję otwarciem zwrotki (Jestem zrobiony, znerwicowany, znudzony, zrozpaczony) i wracający do sprawy niedoszłego featu u Sławów. Gdyby ma moc jak Ante Up; tylko w opcji kreślonej melancholią...
Właśnie. Bo I jest to możliwe ma też stronę refleksyjną i gorzką. Zasygnalizowaną za pośrednictwem singla I znów. Stekbwoy wita tam w świecie opartym na ego i ciągłym wyzysku, odnotowując, że piekło ma 360 stopni. Wtóruje mu kolega z zespołu, dając piorunujące otwarcie zwrotki: Mam dosyć kolejnej jebanej zimy, bez kitu/Choć dla niektórych, to może być pierwszy śnieg w życiu. Dawno i nieprawda, ale nie przestaje zadziwiać, że ta dwójka robiła w zamierzchłej przeszłości studencki kabareton. No i jest jeszcze Mielzky, który jak mało kto potrafi pisać o uciekaniu przed pętlą i dżihadzie w bani.
W rozmowie towarzyszącej premierze Z Archiwum X2 – Sławy tłumaczyli, że życie trzydziestolatków to jest rollercoaster po emocjach i stąd rozhuśtana amplituda emocjonalna tamtego albumu. W przypadku nowego wydawnictwa z ich udziałem jest podobnie. Niby cypherowa atmosfera, kiwka fifka rap do piwka, a nagle wjeżdża utwór o takim wydźwięku, jak Mewa, gdzie Pers punktuje, że ten świat to świata atrapa i wszystkich dookoła zajmuje jak nie melanż, to wyższe raty, a Jarek pokazuje niezwykły kunszt w przejmującym pisaniu o tym, jak niewielki dystans dzieli katastrofy osobiste od klęsk globalnych, co stanowiło przecież o sile Dzisiaj nie możemy umrzeć. Pro8lemowa Ciecz i zamykające Wcale to kolejne numery, które nadają temu mixtape'owi życiowego ciężaru. Do przewidzenia, gdy się uważnie słuchało Do wesela się zagoi i właśnie Z archiwum X2.
Od tej przewidywalności nie da się w kontekście I jest to możliwe uciec. Bo też wszyscy uczestnicy rozwijają tu raczej wątki poruszane przez siebie w ostatnim czasie niż dopisują nowe. Łącznie z Returnersami, którzy próbują niby – zasygnalizowanych wcześniej – gatunkowych skoków w bok, ale są w tym dość zachowawczy i dostarczają raczej własnej generyki. A to może nużyć, gdy się mieli regularnie produkowane przez nich wydawnictwa.
Ale pewnie i właśnie sprawdzony układ personalny pozwolił na stworzenie odpowiednich warunków do nagrania przez OIO dla zgredów (zasłyszane; supercelne) tak imponującego na poziomie skillów, zróżnicowanego i często zwyczajnie mądrego materiału o tym, że nie ma nic bardziej wholesome niż codzienność, a równocześnie nic nie boli tak jak życie. And I think it's beautiful.
Limitowana edycja mixtape'u jest dostępna tylko w preorderze – tutaj. A niedługo po premierze I jest to możliwe Dwa Sławy, Gruby Mielzky i Pers ruszają we wspólną trasę.