Liga na kwarantannie. Historyczny sezon NBA w najgorszym roku

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
Memphis Grizzlies v Miami Heat
Fot. Michael Reaves/Getty Images

Jeszcze dwa tygodnie temu eksperci zachwycali się popisami LeBrona Jamesa, ostrząc sobie zęby na najlepsze play-offy od wielu lat. Z każdym kolejnym tygodniem przymusowej kwarantanny rosną jednak szanse, że ten sezon przejdzie do historii z innych powodów. Jako ten, który oficjalnie… nigdy się nie odbył.

Coraz więcej wskazuje na to, że w czerwcu nie zobaczymy ani odrodzonych Lakers, ani walczących o uznanie Clippers, ani popisów “Greek Freaka” w Milwaukee.

- Na 60 procent ten sezon nie zostanie wznowiony - powiedział wczoraj w popularnym radiowym programie Colina Cowherda ceniony dziennikarz koszykarski Ric Bucher. Podobnie uważa szef Ringera Bill Simmons. NBA jako pierwsza zawiesiła rozgrywki w minioną środę - po tym jak “Pacjent Zero” czyli Rudy Gobert dostał pozytywny wynik testu na koronawirusa - i od tego czasu wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie. Jako następny złowrogą diagnozę otrzymał kolega klubowy Francuza i zarazem najlepszy zawodnik Jazz Donovan Mitchell. Obaj zostali poddani natychmiastowej kwarantannie.

BARKLEY BRONI GOBERTA

Gobert z miejsca stał się wrogiem publicznym po tym jak do internetu trafiły obrazki, jak początkowo (jeszcze przed oficjalnym otrzymaniem wyników) bagatelizował całą sytuację i z przekąsem dotknął wszystkie dyktafony zostawione przez dziennikarzy na konferencyjnym stole. W przeciekach dla mediów pojawiały się żale jego kolegów z Jazz, że “podobnie, w sposób lekceważący, zachowywał się w szatni. Fala hejtu, jaka spadła na dwukrotnego, najlepszego defensora ligi, była chyba największa od niepamiętnych czasów - być może nawet od czterdziestu lat, gdy Kermit Washington znokautował pięścią i naraził na poważne problemy zdrowotne Rudy’ego Tomjanovicha. Gobert pokajał się w mediach społecznościowych i zaoferował pół miliona dolarów dla pracowników klubu oraz hali w Utah, którzy nagle zostali bez pracy (podobne gesty wykonali również, choć na sumę 100 tysięcy, m.in Kevin Love i Blake Griffin).

- Szkoda mi Goberta, który oczywiście popełnił olbrzymi błąd. Wiem, że czuje się fatalnie - komentował Charles Barkley na antenie TNT, łącząc się tym razem ze swojego domu, poddany kwarantannie z powodu przeziębienia, tym samym zachowując środku ostrożności. Później dodał: - To przerażające, że on grał w kilku meczach i różnych halach, dopóki okazało się, że nosicielem wirusa. Adam (Silver - komisarz NBA - przyp. red.) podjął jedyną słuszną decyzję. Nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli oglądać koszykarzy chuchających na siebie przez 48 minut i zarażających się nawzajem. Najpierw musimy opanować tę pandemię, a dopiero potem myśleć o wznowieniu rozgrywek.

WIRUS W NETS I LAKERS

Wielu Amerykanów było oburzonych, że koszykarze NBA są poddawani testom, na które wielu - z objawami i w nierzadko ciężkim stanie - czeka bezskutecznie. Te jednak przynosiły informacje o kolejnych zarażonych. Szokiem dla kibiców była informacja, że aż czterech zawodników Brooklyn Nets miało wynik pozytywny. Jak się szybko okazało, jednym z nich był leczący obecnie kontuzję MVP dwóch finałów i zarazem dwukrotny mistrz ligi z Golden State Warriors Kevin Durant.

Nets rozgrywali ostatni mecz w poprzedni wtorek w Staples Center z Los Angeles Lakers, którzy błyskawicznie poddali testom swoich graczy. Okazało się, że dwóch ma wirusa, ale nie ujawniono nazwisk. Podejrzenie najpierw padło na centra JaVale'a McGee, który w przeszłości miał poważne problemy z astmą. On sam jednak stanowczo temu zaprzeczył za pośrednictwem Twittera. Któż więc? Żaden z moich kolegów nie miał pojęcia. Wiadomo jednak, że Durant po meczu, który oglądał ubrany w marynarkę z ławki rezerwowych, poszedł na kolację ze znajomymi. Czy był wśród nich dawny kolega z Warriors Quinn Cook? A może przyjaciel z serii wspólnych reklamówek, czyli sam LeBron James?

james.jpg
Fot. Harry How/Getty Images

Ten jednak wydaje się być w niezłym humorze, promując w mediach społecznościowych wyprodukowane przez siebie programy telewizyjne, a także… szukając kompanów do “wirtualnie wspólnego” konsumowania czerwonego wina. Co chwilę słyszymy jednak o kolejnych, chorych koszykarzach. Wśród nich jest między innymi twardziel i zarazem mentalny lider Boston Celtics Marcus Smart, a także Christian Wood z Detroit Pistons, który liczył latem na pierwszy w karierze gruby kontrakt.

TRENINGÓW JUŻ NIE MA

Jeszcze na początku tygodnia niektóre zespoły - między innymi Miami Heat i Orlando Magic - trenowały, choć w bardzo ograniczonym zakresie, ściśle według wskazówek NBA. Na parkiecie mogły przebywać jednorazowo tylko dwie osoby, czyli zawodnik i trener pomocniczy plus jeden koszykarz mógł korzystać z siłowni. Następnie zamieniali się miejscami, a pozostali gracze czekali na swoją kolej. Za każdym razem wybrane “duety” korzystały z jednej piłki oraz musieli wszystko dezynfekować. Od piątku jednak nawet taka opcja nie wchodzi w grę. Wszystkie hale i obiekty treningowe zostały zamknięte do odwołania. - Wtedy dotarło do mnie, że nie będziemy mieć sezonu. W NBA zawodnicy potrzebują minimum 2-3 tygodni ostrych treningów, aby dojść do formy pozwalającej im udział w meczach, a my nie wiemy nawet, kiedy znów będą mogli trenować - ocenia Cowherd.

Sezon 1998/99 nie wystartował zgodnie z planem z powodu lockoutu. Koszykarzy wrócili na parkiety dopiero w lutym, rozegrali 50 zamiast 82 spotkań oraz przyspieszone play-offy, ale wskaźniki oglądalności dramatycznie spadły. Po części dlatego, że karierę zakończył (po raz drugi) Michael Jordan, ale również z tego powodu, że zwykli zjadacze chleba (albo płatków bezglutenowych) odzwyczaili się od produktu, znajdując sobie nowe hobby. Silver zdaje sobie sprawę, że w obecnych czasach konsumenci mają wiele alternatyw i zrobi wszystko, aby uratować rozgrywki. Jak wynika z doniesień “insajderów” - NBA już zaczęła sprawdzać możliwość wynajęcia hal, często służących w tym czasie jako areny koncertów albo innych wydarzeń masowych, w miesiącach lipca i sierpnia.

NAJGORSZY ROK

2020 może przejść do historii jako najgorszy rok w historii NBA. Rozpoczął się od niespodziewanej śmierci wieloletnie komisarza ligi Davida Sterna, który uczynił z niej globalną rozrywkę. Niedługo później cały sportowy świat opłakiwał tragiczny wypadek jednej z największych legend Kobe Bryanta. I gdy wydawało się, że wszystko jakoś wróciło do normalności i wszyscy zaczęli się pasjonować na nowo rywalizację dwóch koszykarskich potęg z Los Angeles - koronawirus położył temu stop w okamgnieniu.

“Skasujmy 2020” - zaapelował James. Jeśli rozgrywki zasadnicze nie zostaną dokończone - kluby NBA stracą łączną sumę 450 milionów dolarów z samych tylko biletów. Z co z kontraktami sponsorskimi? Prawami telewizyjnymi? Przypominam, że nie zakładamy w tym wariancie ewentualnego odwołania play-offów. Anulowanie sezonu wiązać się będzie z miliardowymi stratami, renegocjacją umów z telewizjami, problemami z egzekucją gigantycznych kontraktów. - Nikt z nas nie przewidział takiego biegu wydarzeń. To jest dla wszystkich zupełnie nowa rzeczywistość - ocenia Mark Cuban, właściciel Dallas Mavericks. - Nie wiemy, co się teraz wydarzy. Powiedziałem jednak zawodników - to nie jest lokaut, że mamy zawieszone rozgrywki i możecie iść na miasto, robić co chcecie. Sytuacja jest wprost przeciwna. Musicie uważać, z kim rozmawiacie, unikać kontaktów z potencjalnymi nosicielami wirusa, zostać w domu.

Zdaniem Cubana, jeśli uda się opanować epidemię, to wznowienie rozgrywek nawet w czerwcu ma sens. - Oczywiście, że możemy grać nawet w lipca albo sierpniu. Sezon zawsze kończył się w drugiej połowie czerwca, głównie ze względu na stacje telewizyjne, które latem notują odpływ widowni. W ostatnich trzech latach sytuacja na rynku TV zmieniła się jednak diametralnie. Jedyną konkurencją latem jest sezon zasadniczy baseballa. Nic nie stałoby więc na przeszkodzie, aby dokończyć rozgrywki.”

Adam Silver wypowiada się z dużą rezerwą. -Nie potrafię przewidzieć przyszłości. Sytuacja zmienia się z tygodnia na tydzień. Byliśmy pierwszą ligą, która zawiesiła rozgrywki, możemy bądźmy więc pierwszą, która zrobi coś dla dobra ogółu? Gdy już będziemy mogli wyjść z domów, czy istnieje szansa na zorganizowania charytatywnego turnieju z wybranymi zawodnikami? Albo mecze bez publiczności? 99 procent fanów NBA nie chodzi na mecze, śledzi je za pośrednictwem różnych mediów. Technologia jest tak zaawansowana, że teoretycznie możemy mieć nawet wirtualną publiczność, reagującą w ten sposób na wydarzenia na parkiecie. Pod uwagę bierzemy wiele różnych wariantów, ale na razie to są tylko spekulacje. Na razie siedzimy w domach - mówi i puentuje: - Z natury jestem optymistą, więc wierzę w szczęśliwy koniec. Liczę, że będziemy w stanie uratować choćby cząstkę tego sezonu.

Przyszłość NBA, co może zabrzmi infantylnie, ale jest jak najbardziej prawdziwe, zależy więc od… skutecznej walki z koronawirusem. Szanse na to, że sezon zostanie dokończony, a LeBron i Kawhi Leonard skrzyżuje rękawice w wielce oczekiwanym pojedynku o prymat w najpopularniejsze koszykarskiej lidze świata, systematycznie maleją. Pozostanie więc oglądanie popisów z przeszłości. NBA League Pass udostępnia teraz swoje archiwa za darmo. Dla oddanych fanów koszykówki - dobre i to.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W jego sercu na zawsze pozostaje Los Angeles i drużyna Jeziorowców. Marcin Harasimowicz przesyła korespondencję z USA, gdzie opisuje najważniejsze wydarzenia ze świata NBA.