Jeden z kluczowych reprezentantów Jaśnie Wielmożnych Panów wrzucił do sieci premierowy singiel C.N.J.J. zapowiadający jego pierwszą (!) solową płytę. Kosi JWP w opcji standalone? My się jaramy.
W zasadzie od samego początku związany z ekipą JWP, chociaż początki zajawy rapem nie wzięły się bezpośrednio z muzyki, a z graffiti; Kosi latał po osiedlach i sprayował mury. Kiedy pojawiła się opcja na sięgnięcie po mikrofon i udowodnienie rapującym, że przecież grafficiarz też potrafi nawinąć kilka zwrotek bez przypału - wszedł w to. Generalnie to chciałem tylko nagrać kawałek o graffiti – pokazać raperom, że mogę być lepszy od nich, nie będąc raperem; a już na pewno nie gorszy. Ale nie miałem ciśnienia na kolejne nagrywki i nikt inny w naszej ekipie na początku tej drogi nie miał w ogóle potrzeby bycia raperem - wspominał w opowieści o początkach JWP, której wysłuchał i opublikował na łamach niuansa Filip Kalinowski. Jak potoczyło się dalej - wszyscy doskonale wiemy.
Ale to nie benefis, więc robimy fast forward i przenosimy się do współczesnych czasów. W 2020 roku Kosi to legenda polskiego rapu, której znacznie bliżej do skejtowskiego luzu i grafficiarskich zajawek, aniżeli tradycyjnego jebania policji. Ziomeczkowy splif, a nie nafukany speed. Raper ma na koncie sporo solidnych albumów - zarówno z matczynym składem, jak i w duecie z Łajzolem czy Erosem. Co może jednak zaskakiwać, podobnie jak do niedawna w przypadku Sokoła, Kosi nie wydał jeszcze debiutanckiej solowej płyty. No to wyda, bo postanowił sprawić nam świąteczną niespodziankę i opublikował świeżutki singiel C.N.J.J. zapowiadający album IS OK. Ten z kolei ma ukazać się w 2021.
A trzeba przyznać, że ostatnie lata były dla Kosiego dość pracowitym okresem. Trochę poza głównym obiegiem, ale nieustannie z wysoką jakością - JWP/BC, Jetlagz czy solowe dokonania Ero - no nie można powiedzieć, że u ekipy wieje nudą i świeci pustkami. Wręcz przeciwnie - dzieje się i to na mega przyzwoitym poziomie. Zresztą ubiegłoroczny Elwis Picasso zgarnął platynę. W tym samym okresie zachwycaliśmy się drugim wydawnictwem Jetlagzów - Szum zdobył przecież tytuł polskiej płyty 2019 roku według redakcji newonce, a collabo Ero z Kosim wylądowało w tym zestawieniu na 18 miejscu.
Można robić przystępny, nowocześnie wyprodukowany rap, bez strat dla zawartości lirycznej - i mało kto robi to tak dobrze, jak Kosi i Łajzol. Jetlagz można słuchać luźniutko, na road tripie, ale warto się zatrzymać i posłuchać, co mają do opowiedzenia - słowa Pawła Klimczaka z ubiegłorocznej topki pozostają aktualne, jak nasze piłkarskie plany na Boxing Day. Wydany pod koniec listopada 2019 album skradł nasze serca nie tylko ogarniętym i świeżym jak sashimi storytellingiem, nieszablonowymi bitami, ale głównie znakomitą formą Łajzola i Kosiego, których charyzma dalej notuje najwyższe loty - niczym Piotr Żyła na Letalnicy.
Dlaczego więc jaramy się wizją solówki Kosiego? Bo jesteśmy przekonani, że będzie to co najmniej solidny zestaw pełen punchy pozbawionych jakiegokolwiek cringe'u, tak częstej przypadłości wielu oldskulowych twórców. O kwestię stricte muzyczną też nie powinniśmy się obawiać, bo zarówno stała ekipa Jaśnie Wielmożnych Panów (Falcon1 czy Szczur), jak i potencjalna obecność młodej krwi zwiastuje bity z kategorii primeshit. Dochodzi do tego jeszcze wysokie stężenie kumacji doświadczonego artysty, który w najnowszym singlu zapowiadającym IS OK nawija w charakterystyczny dla siebie sposób - jednocześnie wyluzowany i zadziorny - popisując się przy tym merytoryką. Jaśnie Wielmożny Pan przekminia nadchodzącą katastrofę klimatyczną, której spora część społeczeństwa nie widzi, bo przecież temperatura taka sama, a polskie tornada to rzadkość pokroju występów Kamila Grosickiego w składzie West Bromwich Albion. Atakuje też nachalne mechanizmy późnego kapitalizmu i rozkładający społeczeństwo konsumpcjonizm, którego macki wyciągają nasz hajs dosłownie z każdej możliwej strony. I czekam aż wszystko się ziści/zabraknie nam wody, powietrza/ciekawe, co wtedy wymyślisz/w tych nowych i drogich najeczkach. Ależ ty nam Kosi w tym momencie zaimponowałeś.
Ero i Kosi wolą zamiast tego przewinąć cały album o tym, co ich ukształtowało i wciąż kształtuje; rapie, graffiti, zajawkach. I ani na moment nie brzmią tu jak starsi panowie, którzy pod***ali ciuchy własnym dzieciom - twórcy BlackBooka kipią radością z tego, co nadal robią - pisał Jacek Sobczyński w ubiegłorocznym podsumowaniu polskich płyt - jest to chyba najtrafniejsza definicja stosunku Kosiego i całej ekipy JWP do wykraczającej poza samą muzykę ogromnej zajawy, jaką jest dla nich hip-hop. Jak widać, w 2021 nic nie powinno się w tej kwestii zmienić.