Koszmar nocy letniej. Czy Boston Celtics to wciąż faworyt do mistrzostwa NBA?

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
Joe Mazzulla - Boston Celtics
Fot. Jim Davis/The Boston Globe via Getty Images

To było lato pełne afer w NBA. Brooklyn, Phoenix i wreszcie Boston, gdzie wybuchł skandal najmniej spodziewany i aż do teraz mocno ubogi w szczegóły. Efektem jest zawieszenie Ime Udoki na co najmniej rok przez władze Celtics. Jak wpłynie to na postawę Celtów w przyszłym sezonie?

Nastroje fanów Boston Celtics pomimo przegranych finałów były w czerwcu znakomite. Nic dziwnego – drużyna prowadzona przez trenera Ime Udokę tak naprawdę dopiero otworzyła sobie mistrzowskie okienko. Porażka w sześciu meczach w wielkim finale z Golden State Warriors miała być dopiero początkiem. Wciąż może nim być, choć kibice bostońskiej drużyny na pewno nie tak wyobrażali sobie lato, w którego trakcie ich zespół miał jeszcze zbliżyć się do skutecznej walki o tytuł.

Powrót do finałów po 12 latach był efektem przede wszystkim fantastycznej pracy wspomnianego szkoleniowca. Bo choć jeszcze w styczniu wielu domagało się jego zwolnienia, a co poniektórzy chcieli rozbijać duet Jaysona Tatuma z Jaylenem Brownem, to jednak w drugiej części sezonu Celtics jak za dotknięciem magicznej różdżki zmienili się w zespół niemal nie do powstrzymania. Tak naprawdę chodziło jednak o system i wartości, jakie trener-debiutant z czasem zaimplementował drużynie.

DOBRE ZŁEGO POCZĄTKI

Potrzeba było czasu, by młodzi liderzy drużyny potrafili z odpowiedzialnością wyjść przed szereg i dać przykład. Potrzeba było też czasu, by ofensywa Celtów nadążyła za znakomitą od początku defensywą. A gdy już wszystko kliknęło, to Celtics zatrzymali się dopiero w finale.

Mieli oczywiście po drodze sporo szczęścia, ale w finale nie znaleźli się przecież przypadkowo. Nic więc dziwnego, że po ostatniej syrenie szóstego meczu radość Warriors była odbierana jak mimo wszystko dobry zwiastun na przyszłość. Celtics weszli bowiem w offseason jako jeden z głównych faworytów do mistrzostwa w nowym sezonie.

To im dawano najwięcej szans, by w czerwcu kolejnego roku cieszyć się tak samo jak Warriors. Tym bardziej że przecież nie ułamał się trzon drużyny, a jednym z pierwszych letnich ruchów generalnego menedżera Brada Stevensa było sprowadzenie (i to po taniości) Malcolma Brogdona. Zawodnika z problemami zdrowotnymi, który dla takiej ekipy jak Boston może okazać się jednak brakującym ogniwem.

NIESZCZĘSNY WRZESIEŃ

Niestety dla fanów Celtics był to moment szczytowy bostońskiego zespołu. Od tego czasu niemal wszystkie kolejne wiadomości były już tylko złe albo bardzo złe. Tak naprawdę na przestrzeni ledwie kilku tygodni września Celtowie przyjęli aż trzy mocne ciosy.

Najpierw okazało się, że kontuzja Danilo Gallinariego – a więc nowego nabytku – do której doszło w meczu włoskiej kadry, jest poważniejsza, niż przypuszczano. Zerwane więzadło w kolanie może skutkować nawet całosezonową przerwą skrzydłowego.

Potem w połowie miesiąca klub poinformował, że na zabieg kolana udać musi się też Robert Williams III. Jego przerwa może potrwać 8-12 tygodni (choć początkowo mówiło się o 4-6 tygodniach). Operacja ma na celu oczyścić kolano i jest bezpośrednim następstwem kontuzji środkowego z marca tego roku. Williams doznał wtedy urazu łąkotki, lecz przyspieszony powrót do gry – czego on sam jednak nie żałuje – sprawił, że konieczny zabieg można było wykonać dopiero teraz, a więc na kilka tygodni przed startem sezonu.

NAJGORSZE NA KONIEC

Najgorsze fani Bostonu usłyszeli na koniec. Z powodu romansu, a co za tym idzie poważnego złamania klubowych zasad, zawieszony na cały sezon został trener Udoka. Szczegóły tej sprawy nie są w pełni znane. Klub nie podzielił się nimi nawet ze zszokowanymi zawodnikami (ponoć z powodów prawnych), natomiast według medialnych doniesień cała sytuacja wygląda bardzo poważnie. Celtics zostawili sobie zresztą otwartą furtkę, by za kilka miesięcy zdecydować o przyszłości Udoki, który może nawet całkowicie stracić pracę.

Cała sprawa wyszła na jaw już w lipcu, ale wtedy władze klubu miały dać Udoce szansę na zakończenie związku i uratowanie twarzy. Trener miał jednak potem wysnuwać „niepożądane komentarze” wobec kochanki, a to sprawiło, że Celtics musieli się sprawie przyjrzeć nieco bardziej. W tym celu zatrudnili kancelarią adwokacką, która przeprowadziła dochodzenie. Uzyskane w ten sposób informacje musiały wskazywać na takie zachowania Udoki, że klub nie miał żadnych wątpliwości, iż należy przedsięwziąć zdecydowane działania.

ZWROT O 180 STOPNI

Początkowo część komentatorów broniła trenera, wskazując na to, że romanse powinny pozostać sprawą prywatną. Sęk w tym, że do romansu doszło w miejscu pracy, a w korporacjach jest to po prostu niedopuszczalne ze względu na przeróżne tego konsekwencje (o czym teraz Udoka się przekonuje). Co więcej, niektórzy po uzyskaniu więcej informacji zmienili stanowisko o 180 stopni i stwierdzili, że Udoki obronić się w tej sytuacji nie da. Już mówi się nawet, że kariera 45-latka w NBA może być całkowicie skończona.

Jego miejsce w Bostonie tymczasowo zajął Joe Mazzulla, czyli dotychczasowy asystent. Jako jedyny pozostał w bostońskim sztabie, gdy poprzedni szkoleniowiec Brad Stevens zmieniał stanowisko trenera na generalnego menedżera w czerwcu ubiegłego roku. Mazzulla zebrał zresztą świetne referencje choćby za ogromny profesjonalizm czy dobre kontakty z zawodnikami. Był też w dużej mierze odpowiedzialny za defensywę zespołu w poprzednim sezonie, która była przecież jedną z najbardziej efektywnych w lidze.

BŁĘDY MŁODOŚCI

Za nowym i w sumie szerzej nieznanym trenerem Celtów ciągnęły się też błędy młodości, w tym m.in. problemy alkoholowe czy zarzuty o przemoc. Na całe szczęście Bostończycy i on sam od tego tematu podczas dnia dla mediów nie uciekali.

– Popełniłem błędy. Nie jestem perfekcyjny. Raniłem ludzi. Użyłem tych sytuacji z młodości, by stać się lepszym człowiekiem – stwierdził Mazzulla, który już kilkanaście lat temu udał się na odwyk i z upływem czasu udało mu się z kłopotów wyjść.

34-latek będzie w przyszłym sezonie jednym z najmłodszych trenerów w całej lidze. Al Horford jest od niego dwa lata starszy. Przed tymczasowym szkoleniowcem Celtics bardzo trudne więc zadanie, choć zdaniem bostońskich zawodników pomaga fakt, że doskonale zna on środowisko. Być może dzięki temu transformacja przebiegnie gładko i całkiem niezauważalnie. Mazzulla w wielu aspektach zamierza kontynuować po prostu pracę Udoki, a widać to choćby w jego podejściu do liderów zespołu.

PRZYWIĄZANI DO DETALI

Udoka zasłynął bowiem z tego, że nie tylko potrafił stworzyć z zawodnikami dobre relacje, ale też trzymał ich na krótkiej smyczy, jeśli tak akurat trzeba było. Mazzulla chce operować w podobny sposób. Już zresztą słychać od graczy, że to się dzieje.

– Nie pozwala nam odpuszczać. Dzień w dzień tak Jayson, jak i Jaylen głośno go słyszą – zdradził Brogdon po kilku dniach treningów. On podczas dnia dla mediów przyznał zresztą, że Indiana Pacers umożliwili mu wybór nowego klubu i padło właśnie na Celtics, gdyż zdaniem obrońcy to w Bostonie będzie miał największe szanse na wygrywanie.

Bostońskiej drużynie powinno być też nieco łatwiej ze względu na fakt, że tak naprawdę poza Brogdonem niewiele się w zespole zmieniło. Nie ma potrzeby tworzenia rywalizacji o miejsce w drużynie albo o minuty. Nie ma też konieczności uczenia się nowych ról. To wszystko udało się już wypracować przed rokiem. Teraz można więc skupić się na detalach, które w dużym stopniu przeszkodziły Celtics w czerwcowej rywalizacji z Warriors, kiedy to w finałach mistrzostwo wypuszczali z rąk tak naprawdę strata po stracie.

WCIĄŻ FAWORYCI

Piętrzące się problemy są powoli przez Celtów rozwiązywane. Mazzulla może zresztą liczyć na dodatkowe wsparcie w sztabie szkoleniowym, bo Boston szuka co najmniej jednego nowego asystenta. Tym bardziej że z klubem kilka miesięcy temu pożegnał się Will Hardy, a więc prawa ręka Udoki w poprzednich rozgrywkach, obejmując stanowisko pierwszego szkoleniowca Utah Jazz. Pomimo tych wszystkich letnich zawirowań Boston pozostaje jednak jednym z głównych faworytów do mistrzostwa – także w oczach bukmacherów.

Ci nie przejęli się do końca odejściem Hardy’ego, zawieszeniem Udoki, kontuzją Gallo czy dość wąską rotacją podkoszową, w której pierwsze skrzypce odgrywać ponownie zmuszony będzie 36-letni Horford. Na papierze Celtics wciąż wyglądają bardzo mocno i cały czas mają jeden z głębszych składów w lidze.

Po kilku koszmarnych tygodniach poprawiły się też wreszcie nastroje w związku ze zbliżającym się startem nowego sezonu. Bo ostatecznie na parkiecie liczą się już przede wszystkim umiejętności, wzajemne zaufanie i chęć wygrywania.

A chociaż tego Celtom minione lato na pewno nie zabrało.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz sportowy z pasji i wykształcenia. Miłośnik koszykówki odkąd w 2008 roku zobaczył w akcji Rajona Rondo. Robi to, co lubi, bo od lat kręci się to wokół NBA.
Komentarze 0