Tu nie wystarczy talent – żeby nawijać tak jak oni, trzeba spędzić przed mikrofonem tysiące godzin.
Osiąganie perfekcji w danej dziedzinie wymaga całkowitego zaangażowania i niezliczonej ilości nieprzespanych nocy. Szwedzki psycholog Ericsson wysnuł niegdyś teorię, według której wejście na najwyższy poziom profesjonalizmu wymaga poświęcenia dziesięciu tysięcy godzin ćwiczeń. To oznacza, że żeby zostać najlepszym technicznie nawijaczem na świecie, składać rymy nieprzerwanie przez 416 dni – bez chwili na sen i jakiekolwiek inne czynności.
Często zachwycamy się beatami, niesztampową stylówką czy mumble rapem. Dziś skupimy się jednak na zupełnie innej kwestii – technice. Na tapet bierzemy dykcję, tempo, flow, rymy i umiejętności, a więc cechy, które świadczą o perfekcjonizmie. Nie znajdziecie tu kasztanów, których słucha się dla vibe’u. Ci raperzy to prawdziwi rzemieślnicy, których technika nie pozostawia wiele do życzenia. Mała uwaga - skupiliśmy się przede wszystkim na tych, którzy swoje kariery rozkręcili w tej dekadzie, bo o tym, że taki Busta Rhymes jest technikiem wybitnym, wiemy w zasadzie od zawsze.
Jest nie tyle raperem, ile strategiem, który za cel obrał sobie być Greatest Of All Time. Jego podejście do rozwoju i muzyki jest również rzadko spotykane – w jednym z wywiadów przyznał, że prostota w utworach rapowych jest częstokroć lepsza niż tworzenie skomplikowanych utworów o znanej tylko autorowi proweniencji – pisaliśmy jakiś czas temu w tekście wyjaśniającym, kim jest JID. W kwestii surowości numery JID-a można określić prostymi. Zupełnie inaczej jest jednak w przypadku jego tekstów, rytmiki i flow. Raper odnajduje się w spokojnych, powolnych piosenkach (Workin Out, EdEddnEddy), gdzie rzuci kilkoma dobrymi wersami i pobawi się wpadającym w ucho refrenem. Jednak prawdziwy JID pojawia się tam, gdzie tempo jest odpowiednio podkręcone. Oczarował nas na NEVER, gdzie niezliczoną liczbą wielokrotnych rymów rzucał jakby od niechcenia. Na przykład tutaj: I crept on the steps where the demon sleeps / And yell, belch, tell my Lord what he means to me / "Oh, my God, don't be mean to me” / In the ride with a bean or three. Od czasu do czasu rzuci także linijką, która potrafi rozbawić, jak choćby ta: Alright, what you call a chick that don't suck dick? You don’t. Chyba najlepszy popis swoich technicznych możliwości JID dał jednak na swojej najnowszej płycie w numerze Off Deez – nawija szybko, nieskazitelnie, zmienia flow i wypada lepiej od J. Cole’a.
W jednym z wywiadów Denzela Curry padły takie słowa: rappers just rap. I’m an artist, I can do it all. I dużo w tym prawdy. Ma wkurwioną stylówę amerykańskiego, rapowego punka, który znalazł swoją niszę. Wydaje genialne, spójne wydawnictwa, do których z chęcią wraca się nawet bardzo często. TA13OO było jednym z najlepszych krążków 2018 roku, a Zuu na pewno pretenduje do takiego miana w 2019. Jego techniczne możliwości można było zauważyć zdecydowanie wcześniej – choćby na 32 Zel. Lord Vader Kush II to klasyczna popisówa z wielokrotnymi rymami, szybkim tempem i dobrym flow. Już wtedy było naprawdę dobrze, a u Denzela bardzo łatwo da się zauważyć progres, jaki poczynił przez lata. TA13OO to ta sama stylówa, ale okraszona, jak sam wspominał, artystycznym sznytem. Słuchając numerów, takich jak VENGEANCE czy PERCS nie mamy wątpliwości, że Curry będzie w stanie nam jeszcze wiele pokazać w przyszłości – nie ma tam choćby cienia zmęczeniem materiału.
Ski Mask prezentuje nieco inny typ techniki niż opisywani przez nas poprzednicy. Gdybyśmy mieli sobie wyobrazić jak Denzel Curry czy JID wyglądają w studiu, to widzimy ich wyprostowanych przed mikrofonem, nieco spiętych i doskonale rozgrzanych. Słuchając muzyki Ski Maska odnosimy z kolei wrażenie, że kiedy wbija do kabiny nagraniowej, to siada na wygodnym fotelu i nieco od niechcenia zaczyna nawijać. Jego numery to zabawa słowem, flow i głosem w czystej postaci. Kiedy trzeba, potrafi naprawdę dobrze przyspieszyć, kiedy trzeba odrobinę zmodulować głos, robi to bez zarzutu. Czasami można odnieść wrażenie, że swój wokal nagrywa niechlujnie, ale jesteśmy przekonani, że robi to intencjonalnie.
Logic ma ostatnimi czasy bardzo kiepską prasę. Joe Budden w jednym ze swoich podcastów powiedział, że jest jednym z najgorszych raperów, którzy kiedykolwiek dzierżyli mikrofon. My do takich sformułowań się nie posuniemy, choć też widzimy w Logicu – a raczej w jego muzyce – sporo niechlubnych cech. Tak, bywa że Logic działa nam na nerwy. Bywa też, że uważamy, że nie ma zbyt wiele ciekawego do powiedzenia w tematach, które decyduje się poruszać. Tak, czasami obserwujemy u niego przerost formy nad treścią – pisaliśmy w artykule, gdzie wyjaśnialiśmy, jaki mamy problem z Logicem. Wiele można mu zarzucić, ale jednego nie możemy mu odebrać – jest naprawdę świetnym technicznie nawijaczem. Jego przyspieszenia, choć nieco generyczne, są wykonane perfekcyjnie. Potrafi bawić się flow i składać wielokrotne rymy, bynajmniej nie na czasownikach.
Pomimo młodego wieku Jo-Vaughn Scott to już zawodnik z pewną i mocną pozycją na amerykańskiej scenie hip-hopowej. Nic w tym dziwnego – jego umiejętności doskonale spinają się z kreatywnością i innowacyjnością – tak pisaliśmy o Joeyu, kiedy wybieraliśmy pięciu najlepszych tekściarzy, którzy nie ukończyli jeszcze 25. roku życia. Musimy dodać go także do zestawienia najlepszych rzemieślników nawijania, bo to artysta kompletny. Może i nie ma spektakularnych przyspieszeń, niesamowitych modulacji głosu czy niezliczonych zmian flow w jednym kawałku. Ma za to coś, czego brakuje większości raperów w jego wieku – nieskazitelnej techniki na wzór staroszkolnych nawijaczy. Muzyka Bada$$a to oaza dla fanów trueschoolu, którzy cenią sobie prostotę i surowość. Ma świetne flow, akcentuje swoje linijki w niespotykany sposób – czy przeciąganiem sylaby, czy odrobinę innym niż reszta kawałka brzmieniem. Tu po prostu wszystko się zgadza – All-Amerikkkan Bada$$ to od początku do końca perfekcyjna technicznie płyta bez cienia skazy.