Dużo byśmy dali za możliwość zobaczenia min policjantów, którzy w swoim pokładowym radio, zamiast głosu centrali, usłyszeli nagle Fuck the police! Comin' straight from the underground.
Od początku minionego weekendu stróże prawa z Otago w Nowej Zelandii częściej niż siebie nawzajem słyszą w radioodbiornikach jeden z najostrzejszych rapowych hitów w historii gatunku, wydany w 1988 roku numer Fuck tha Police legendarnego składu N.W.A. i od czasu do czasu jeszcze… cover tego kawałka w wykonaniu Rage Against the Machine. I choć nie pochwalamy łamania prawa (a za tego typu zabawy na policyjnych częstotliwościach grozi kara więzienia) i zgadzamy się z rzecznikiem prasowym tamtejszej komendy w tym, że wszelkie zakłócenia w komunikacji między funkcjonariuszami stanowią zagrożenie dla ofiar toczących się w międzyczasie przestępstw, to nie potrafimy powstrzymać złośliwego uśmieszku pojawiającego się na naszych twarzach ilekroć pomyślimy o radiowozach toczących się z patrolową prędkością po ulicach Otago przy wtórze fuck tha police, fuck tha police, fuck tha police.
Bo choć współczesna technologia w zderzeniu z wywrotowym, anarchistycznym podejściem, co rusz prowadzi do kolejnego popisu któregoś zdolnego hackera czy fartownego żartownisia, to rzadko efekty ich działań są tak spektakularne rozgrywając się jednocześnie w skali micro. Tyler Durden byłby na pewno dumny z autorów tej dywersji. A my, choć życzymy nowozelandzkim funkcjonariuszom jak najszybszego uporania się z tematem, w międzyczasie polecamy trochę urozmaicić im repertuar. Bo naprawdę jest w czym wybierać.
