Kapota ma to, czego aktualnie potrzebuję od rapera: poczucie humoru, mocną biografię i perspektywę inną niż samozwańczy młodociany król wszystkiego. – mówi nam Ten Typ Mes. I dobrze streszcza, dlaczego jest takie zapotrzebowanie na nagrania 35-letniego naturszczyka ze stołecznego Wrzeciona. 1 lutego ukaże się debiut Księcia Kapoty pt. KAPO DI TUTTI CAPI.
W kwietniu 2017 roku na YouTube pojawił się teledysk do utworu Kasuj mój numer. Zanim na dobre rozpoczyna się video, na ekranie pojawia się plansza przypominająca automat do gry. Maszyna wybija jackpot, gdy na ekranie kolejne sylaby układają się w słowo Kapota. Piosenka stała się hitem internetu, choć mało kto ze słuchaczy wiedział, kim jest autor nagrania. Teledysk udostępnił na swoim fanpage’u Sokół z opisem: Kapota z kozaczkiem wjechał.
Zapytaliśmy Kapotę, czy wpis Sokoła był elementem promocji, ale raper uciął spekulacje o szczerość tego gestu: Zrobił to niezależnie ode mnie i jest to bardzo miłe. Pozdrawiam Sokoła oraz każdego, kto udostępnia moją muzykę i propsuje moje działania. Takich ludzi było sporo. Szybko posypały się propsy z różnych stron sceny, a Ten Typ Mes opowiedział nam o tym, jak zajarał się singlem i poznał Kapotę: W moim obozie panowała zgoda, że „Kasuj mój numer” to wielki utwór. Osobiście trafiłem Księcia w jednym z warszawskich klubów i natychmiast zacząłem go męczyć o szczegóły tego nagrania i teledysku. Był trochę zaskoczony, ale bardzo kulturalny i od razu przyznał, że „Kasuj...” to jego pierwsza piosenka ever. No to mnie tylko nakręciło, pytałem dalej i tak się ta gadka jakoś rozmyła w smugach nocy.
Kim jest i skąd wziął się ziomek, którego pierwsze nagranie zrobiło tak kolosalne wrażenie na jednym z najbardziej utalentowanych raperów w kraju? Książe Kapota, czyli Patryk Ryfczyński, to postać o wielu twarzach i bogatej przeszłości, pełnej zwrotów akcji i bagażu różnorodnych doświadczeń. Zanim został samozwańczym księciem rap gry, Kapota woził innych raperów na koncerty, ponad dekadę pracował na kuchni, ma też za sobą kryminalną przeszłość. A skąd muzyczne inspiracje? Słuchałem bardzo różnych wykonawców i żaden konkretnie mnie nie kształtował, choć każdy miał na mnie minimalny wpływ. Kształtowało mnie podwórko, a później ulica – powiedział nam sam zainteresowany.
Pierwszy wyrok skończył się jakoś w 2005. Po tej odsiadce postanowiłem zacząć nowe, uczciwe życie. No i trafiłem do kuchni w restauracji Wok (…) w hotelu Mariott (…). Później na warszawskie Stare Miasto, do restauracji Bazyliszek. Ale dawne życie wciąż się za mną ciągnęło, no i w 2006 znowu trafiłem na 1,5 roku do zakładu karnego. Gdy wyszedłem, wiedziałem już na 100 procent, że nie chcę tam wracać – wspominał raper w rozmowie z portalem natemat. Wchodząc w galerię zdjęć na fanpage’u Kapoty możemy zobaczyć, jak często przecinał się z raperami pracując na kuchni w restauracji sushi w stołecznej Hali Koszyki. Jak się okazuje, praca w restauracji bywa większym hardkorem niż życie hip-hopowego artysty. To nieregularny tryb życia, mało snu i problemy zdrowotne, chociażby z kręgosłupem. No i kontakt z najrozmaitszymi używkami, które są nieodłącznym elementem tej branży. Pracując w restauracjach widziałem i przeżyłem takie rzeczy, że w świecie rapu nic mnie już nie zdziwi, bankowo.
Wesoły Patryś, jak czasem się określa sam Kapota, był również kierowcą ubera po godzinach pracy w restauracji. To jego Skoda Superb pomagała zwozić do lasu kolejnych lamusów w teledysku do Kasuj mój numer. Oprócz wożenia statystów na uberze, Kapota wiele lat pracował za kółkiem, będąc szoferem dla artystów związanych z Prosto Label, m.in. Małacha i Rufuza, KaeNa, HIFI Bandy. Diox wspomina podróże z Kapotą z tamtego okresu: Zawsze był człowiekiem wesołym i pełnym ciekawych spostrzeżeń, które odbiegały od standardów. Jego pogoda ducha udzielała się wszystkim. To właśnie relacja z jednym z członków HIFI okazała się kluczowa w podjęciu prób na mikrofonie barwnej postaci z Bielan. Spędzając wieczór w pizzerii z Dioxem, raper zwrócił uwagę koledze, że ma fajny głos i powinien zacząć nawijać: Diox stał się moim nauczycielem, który podpowiada, jak tworzyć zajeb**te kawałki, udziela mnóstwa rad. To dzięki temu narodził się Książę Kapota, bo wcześniej był po prostu Kapota.
Bez dwóch zdań sukces Księcia ma fundament w artystycznej opiece Dioxa, który stał się także managerem rapera, producentem wykonawczym, odpowiada za realizację teledysków. Na jego barkach jest nagranie i napisanie płyty, a cała reszta po mojej stronie – kwitował współpracę Diox w audycji u Numera Raza. Przemyślane prowadzenie ścieżki kariery przez doświadczonego kolegę z branży procentuje dość mocno w przypadku Kapoty. Jak powiedział nam Diox: Sam wydałem dziesięć płyt i wiem, co zrobiłem źle - nie chce, żeby powielał moje błędy. Poza tym byłem finalnie jedynym inwestorem albumu i brałem całość na barki swojego portfela, więc krótko mówiąc - muszę tego pilnować. Za tym też idą pewne rady, jak nie wjebać siana w błoto.
W kwietniu ubiegłego roku Kapota powrócił z kolejnymi singlami, które padły na podatny grunt, przygotowany przez Kasuj mój numer. Najpierw było Casino, a później Tinder. Każdy jego singiel ma coś wyjątkowego, np. w Tinderze pozornie mamy ciśnięcie pannie, która niezdrowo się odżywia i nie ćwiczy, a tak naprawdę ona okazuje się być w centrum zainteresowania Księcia - ona, a nie influencerka czy inna przewożona postać. Kapota łączy przyziemne z baśniowym i podobnie starałem się pisać swój featuring na jego album, bazując na tym, co znam z życia, ale przeginając odległości, ilości, wagę, itd. – wspomina Ten Typ Mes. Po igraszkach na Tinderze, raper zorganizował Melo u kapoty, dostarczając odpowiednią ilość rozrywkowych wrażeń wersami w stylu: Chciała tu na chwilę, zostanie tu na tydzień/ Wyłączyła telefon, udaje, że nie żyje.
Kapota do następnego singla zwerbował znanego sąsiada z Wrzeciona – Malika Montanę. Raperzy mają ewidentną słabość do bezpretensjonalnego i komicznego stylu Kapoty, gdyż na zbliżającym się debiucie pojawią się m.in. Peja, Tede, Ten Typ Mes. Na fanpage’u Księcia można również znaleźć zdjęcie z Popkiem, więc zastanawiamy się, czy to również nie będzie jeden z gości na KAPO DI TUTTI CAPI. W życiu byłego kucharza również pojawia się coraz więcej zaproszeń na płyty kolegów po muzycznym fachu. Kapota nawinął na mikstejpie Frostiego Rege w CROCCO DI LA BOY, a R.A.U wykorzystał go w tanecznym utworze Dojadamy. Książe Kapota został też przedstawiony jako pierwszy gość na nowym albumie Tedego – Karmagedon.
Co charakteryzuje styl utworów Kapoty? To przede wszystkim energetyczne kawałki, najczęściej w afrobeatowej stylistyce, gdzie dominują dynamiczne bębny i elektryczne wstawki. Podkłady spotykają się z szorstkim i kanciastym wokalem Kapoty, któremu jednak nie można odmówić charyzmy i naturalności w nawijaniu. Nawet jeśli warsztat wymaga jeszcze pracy, raper nadrabia braki w umiejętnościach pomysłem na siebie i liryką pisaną z przymrużeniem oka, choć bardzo dosadną. W świecie Kapoty nie ma miejsca na miłość dla służb mundurowych (pierdolić policję od zawsze na zawsze, to dla nas powszedni chleb), przestylizowanych hipsterów (frajer psika się mgiełką, zaraz wyjebie mu blachę) oraz panien kreujących sztuczny wizerunek na social mediach (wpisujesz ze lubisz podróże. I fitness bo dupę wypinasz na siłce, a prawda jest taka, że zamiast kurczaka wieczorem wpierdalasz pizzę). Zamiast tego w twórczości Kapoty jest dużo dobrej zabawy napędzanej głośną muzyką (głośniki na balkonie, całe osiedle tańczy), alkoholem i środkami odurzającymi (na stole 3 kreski to nie adidas). Jednak hedonistyczne życie to nie to, bo jak nam powiedział - woli unikać błędów kolegów z branży: Chciałbym nie ćpać i nie ruchać dziwek, bo to prowadzi do szybkiego upadku. Alkohol, narkotyki - całe to kurestwo wyjebać.
Kapota to jednak przede wszystkim satyra najlepszego sortu i pokłady bezpretensjonalnego poczucia humoru: To ja byłem mordo dżokejem na koniu w logówce Ralpha Laurenta, W mych żyłach atrament błękitny jak niebo na wieczność jak pióro parkera, ćwierkają jaskółki, że z dupy są spółki, ty wróblu z logo twittera - to cytat. Mój styl to zabawa słowem, bo czasy najlepszej zabawy mam już za sobą. Teraz jest czas na zarabianie pieniędzy i rozwijanie tego, co tu się kurwa dzieje – tak temat nakreślił nam sam Kapota.
To nie może nie wypalić, wiec zero obaw o powrót do garów. Poza tym ja się niczego nie boję, bo wiem, co to ciężka praca – mówi nam na koniec Kapota, gdy pytamy czy ma wątpliwości co do dalszej kariery. Biorąc pod uwagę kolejne wykręcone i szalone bangery rapera przypomina nam się kumulacja, która pojawiała się na ekranie automatu do gry, gdy wyświetlił się napis Kapota. To nie może nie być hit.
