Kupowanie wyświetleń w polskim rapie: mit czy rzeczywistość?

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
kupowanie wyswietlen

Funkcjonuje gdzieś tam czarna legenda o karierach wyboostowanych poprzez kręcenie licznikiem. I znowu zrobiło się o tym głośno, gdy Grande Connection oskarżył Hinola o kupowanie komentarzy. Nie miejcie złudzeń, że ci raperzy, którzy w prywatnym życiu nie mają żadnej moralności, będą tacy prawilni w biznesie muzycznym. Wytwórnie korzystają ze sposobów, których nawet nie brałbyś pod uwagę – twierdzi kontrowersyjny youtuber. Co mówi się w branży o tym zjawisku?

Artykuł pierwotnie ukazał się w sierpniu 2022 roku.

Podobne zarzuty pojawiają się od lat. I formułowane są zarówno na poziomie internetowych komentarzy, jak i oficjalnego obiegu. Jak choćby wtedy, gdy Robert M sugerował, że Donatan kupował odsłony Cichej wody z Sitkiem, a wytwórnia Urban Rec upubliczniła w efekcie szczegółowe statystyki wyświetleń.

Dlatego wykonujemy mały krok poza sferę spekulacji. Zwróciliśmy się do osób, posiadających doświadczenie pracy w labelach i managementach. Pod warunkiem zachowania anonimowości – zgodziły się zaprezentować swoją optykę.

Duże wytwórnie nie mogą sobie na to pozwolić. Nawet, gdyby chciały. Takie rzeczy szybko wychodzą i dostaje się ostrzeżenia od YouTube'a. Zwłaszcza przy bezpośrednich umowach trudno, żeby coś takiego nie wyszło. Nie podejrzewałbym więc majorsów. Natomiast myślę, że w przypadku wydawców wpiętych lokalnie w sieci partnerskie albo takich, którzy działają tylko na zasadzie AdSense'u, cały czas się to wydarza. Najłatwiej poznać po liczbie wyświetleń w kontrze do łapek w górę czy komentarzy; najczęściej jednak komentarzy, bo łapki w górę też łatwo kupić w tym momencie.

Jeden z naszych rozmówców zwraca uwagę, że kombinatoryka nie ustaje, ale zmienił się algorytm i wyłapuje takie próby. A to skutkuje cięciem liczb nawet po długim czasie. I nagle okazuje się, że z pięciu milionów wyświetleń klipu zostaje 300 tysięcy. Bo w przeszłości zdarzały się takie akcje, że YouTube globalnie ciął odsłony z uwagi na wątpliwości, dotyczących wyników.

W przypadku mniejszych artystów takie pomysły miały miejsce regularnie. Ale nie na skalę milionów. Chodziło zwykle o „kosmetykę” obciachowych wyników. Wykonawcy z najwyższej półki raczej sobie na to nie pozwolą. Znam takiego, który jest nawet wrogiem kampanii płatnych na YouTube, bo ma obawy, że utnie mu to organiczne zasięgi. Gagatków szukałbym wśród tych, którzy próbują się wbić na scenę i potrzebują na szybko bańki lub dwóch. Nie podam ci ksyw z głowy, ale warto zwrócić uwagę na postaci, które mają właśnie takie liczby na YouTube, a na Spotify – 20 tysięcy odtworzeń.

Teraz liczy się digital. Patrzysz na Spotify i masz realny wynik; widzisz, co jest pięć. Nie masz jak oszukać, chociaż wiadomo, że będzie pewna relacja – jeżeli kawałek jest popularny na YouTube, przełoży się to na platformy streamingowe.

Poza skalą wykonawców jako faktoru, który ma okazywać się decydujący w przypadku tego zjawiska, równie ważna jest świadomość promocji.

Nie brakuje takich, którzy mają ograniczone spojrzenie pod tym względem. „Prawilne łby” – bez zaplecza wytwórni czy mądrego managera – mogą próbować dróg na skróty.

Spotkaliśmy się przy tym z opinią, że najwięksi nie manipulują, ponieważ – wydając rozsądne pieniądze – można zrobić trend na TikToka. Jeżeli ktoś dysponuje odpowiednim budżetem, raczej ma dookoła konkretnych ludzi, którzy podpowiedzą mu: „wydaj pieniądze na influencerów z TikToka, a to ci się naturalnie przełoży na YouTube i Spotify”. Zresztą ciekaw jestem, kiedy zasięgi właśnie na tej platformie zaczną być przycinane. Może się okazać, że to bańka, która pęknie. Nie wierzę w te liczby. Wiesz, jakie są w Polsce wyświetlenia na YouTube, a nagle okazuje się, że TikToki mają po kilkadziesiąt milionów odtworzeń. To wydaje się – co najmniej – zastanawiające.

Znajdowało to potwierdzenie w kolejnych rozmowach. Rzeczywiście chachmęt może odbywać się na TikToku, bo tam kampanie są tanie. Ale – summa summarum – niewiele ci to da ze względu na specyfikę medium, gdzie każdy film jest indywidualny.

Na koniec jeszcze jedna sprawa, która powracała podczas zbierania materiałów. Chodzi mianowicie o samą definicję kupowania wyświetleń. W 2017 roku miało na przykład miejsce avanti, gdy Lanek pisał w kontekście numeru Tymczasem (Poczuć się dobrze): ktoś Mesowi kupił wyświetlenia pod tym collabo z EB; tak z milion. Ale dotyczyło odrębnego case'u.

Można zapłacić i zagwarantować sobie liczby w sytuacji, gdy dany klip pokazywany jest przed innymi klipami jako reklama. Czy traktujemy to jako kupowanie wyświetleń? Każda wytwórnia robi takie rzeczy, że odpala kampanię, gdzie teledysk staje się reklamą na YouTube. Często nie do pominięcia. To legalne korzystanie z możliwości platformy, które jednak też wychodzi w statystykach. Bo utrzymanie uwagi jest na niskim poziomie i nie masz łapek w górę – mówiła nam o pre-rollach jedna z osób. Cała sprawa jest o tyle niejednoznaczna, że – na przykład – robisz teledysk z marką i on zostaje wpuszczony w kampanię. Czyli fragment idzie jako reklama, co zlicza się do ostatecznego wyniku. Czy można to uznać za kupowanie wyświetleń? Nie bardzo, bo klip jest jednak wówczas reklamą. Jak masz u kogoś wielomilionowe wyświetlenia i coś ci się nie zgadza, może to wynikać właśnie z pre-rolli – dodawała kolejna.

Z przeprowadzonych rozmów może więc wynikać, że kupowanie wyświetleń to raczej melodia przeszłości i urban legend. Co nie znaczy, że zawsze tak było.

Nie jest żadną tajemnicą, że wiele lat temu obóz jednego z najpoważniejszych graczy na scenie został oskarżony o kupowanie wyświetleń, żeby dobić do platyny.

Bo kiedyś była taka sytuacja, że ZPAV popełnił bardzo duży błąd i zliczał Złote czy Platynowe Płyty nie na podstawie tego, ile zarobiło nagranie – tak jak jest teraz, tylko na podstawie wyświetleń. I to był moment, w którym był wysyp takich wyróżnień w polskim rapie. Od kurwy artystów robiło wtedy w ten sposób, że kupowało najtańsze wyświetlenia z Indii czy z innych krajów i tak się to nabijało. Na szczęście ZPAV szybko się zorientował, co jest grane i po kilku miesiącach zmienił zasady.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0