Wyższość kserokopiarki nad koszykarzem NBA. Jak Kyle Korver stał się bohaterem niecodziennej wymiany

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
Kyle Korver
Fot. Don Juan Moore/Getty Images

Co roku w każde wakacje kibiców NBA czeka czas transferowych zawirowań. Wielu zawodników podpisuje ogromne, długoletnie kontrakty, inni stają się przedmiotem wymian. Takie transakcje są monitorowane i komentowane przez media i fanów na całym świecie. Na drugim biegunie znajduje się transfer Kyle’a Korvera. Jak można opisać wymianę zawodnika NBA na… kopiarkę?

Cofnijmy się do 2003 roku. Funkcję premiera w naszym kraju piastuje Leszek Miller, a w Polskiej Lidze Koszykówki pierwsze mistrzostwo świętuje Anwil. W drafcie NBA wybrany zostaje Darko Milicić… a także LeBron James, Carmelo Anthony i Dwayne Wade.

W drugiej rundzie wybór pada między innymi na Macieja Lampe, Szymona Szewczyka i bohatera całego zamieszania, znanego dziś dobrze fanom ligi Kyle'a Korvera. Wówczas 22-letni rzucający obrońca z Kalifornii po czterech latach gry na Creighton University zostaje wybrany z 51. numerem. Philadeplhia, Utah, Atlanta, Cleveland, ponownie Utah, a na koniec Milwaukee. Choć obrońca nigdy nie zdobył mistrzowskiego pierścienia, to raczej nie może narzekać na przebieg kariery. Zanim jednak trafił do 76ers, prawa do Korvera należały do New Jersey Nets.

Ekipa z przedmieść Nowego Jorku należała wówczas do jednej z najlepszych w lidze. Oblicze zespołu zmieniło przyjście Jasona Kidda za Stephona Marbury’ego – gracza utalentowanego, ale nieokiełznanego. Przez dwa lata z rzędu Nets dostawali się do finałów NBA, choć w obu przypadkach przegrywali serię o mistrzostwo – w 2002 roku 0:4 z Lakers, rok później 2:4 ze Spurs.

Dobra gra Nets sprawiła, że w 2003 roku nie mogli liczyć na wysokie numery w loterii draftu. W pierwszej rundzie zdecydowali się na Zorana Planinicia z Cibony Zagrzeb. Wybrany jako 22. Chorwat spędził w New Jersey trzy lata i na tym zakończyła się jego przygoda z najlepszą ligą świata. Trudno było oczekiwać, że do wyboru w drugiej serii dostępny będzie zawodnik, który momentalnie doprowadzi klub do sukcesów.

Paradoksalnie występy w finale przyprawiły organizacji kłopotów. Mówiąc wprost, Nets „wypłukali” się z kasy. Brak pieniędzy i perspektywicznych zawodników zmusił szefów zespołu do ruchów na rynku. Nets wybrali Korvera, lecz od razu oddali go do 76ers. W zamian otrzymali słynne „cash considerations”, o których dosyć często słychać przy okazji wymian zawodników.

Wspomniane świadczenie pieniężne w przypadku tej wymiany wyniosło ponoć 125 tysięcy dolarów. Dzięki temu w New Jersey opłacon występ drużyny w rozgrywkach Ligi Letniej. Reszta pieniędzy została wykorzystana na zakup wspomnianej wcześniej kopiarki. Sytuacja może wydawać się śmieszna, biorąc pod uwagę fakt, ile warte są kluby NBA.

Druga sprawa to sportowy aspekt pozbycia się Korvera. W drużynie Nets aż prosiło się o dodanie do rotacji zawodnika umiejącego dobrze rzucać za trzy. Najlepszym zza linii w sezonie 2002/03 był Jason Kidd, który we wspomnianym okresie trafił 126 „trójek”. Dla porównania Korver w debiutanckim roku rzucił ich 81 (grając po około 12 minut na mecz) – o pięć więcej niż drugi w Nets Kerry Kittles, choć on średnio przebywał na parkiecie po pół godziny.

Historia Korvera i Nets przebiegała w czasie kariery tego zawodnika w różnych kierunkach. Klub od 2003 roku nie potrafi awansować dalej niż do półfinałów konferencji wschodniej. Przez lata staczał się do roli średniaka, a z czasem i czerwonej latarni ligi. Gdy organizację kupił rosyjski miliarder Michaił Prochorow i przeniósł ją z New Jersey na nowojorski Brooklyn, szybko zamarzono o natychmiastowym sukcesie.

Do historii przeszła wymiana z Celtics z 2013 roku, podczas której zespół oddał czterech zawodników oraz trzy przyszłe wybory w drafcie w zamian otrzymując Paula Pierce’a, Kevina Garnetta oraz Jasona Terry’ego. Trójka miała wesprzeć innych doświadczonych – Derona Williamsa, Brooka Lopeza i Joe Johnsona w walce o upragniony pierścień. Czas pokazał, że był to tragiczny w skutkach pomysł. Zespół z Brooklynu gładko przegrał z Heat. Klub z Miami dysponował wówczas potężnym trio Wade-Bosh-James.

Później Nets albo szybko odpadali z play-offów, albo w ogóle do nich nie docierali. Rozrzutny styl życia sprawił, że w następnych latach zabrakło następców dla weteranów, którzy opuszczali Brooklyn. Słaba gra powodowała, że Nets mogli liczyć na wysokie numery w drafcie. Problem w tym, że swoje wybory w loteriach wcześniej przehandlowali.

Powrót do czołówki zajął im wiele lat i tak naprawdę od minionego sezonu można mówić o normalności w Nets. Do zdrowia powrócił Kevin Durant (zakontraktowany w 2019 roku), a ponadto poprzez wymianę, na wschodzie Stanów wylądował też James Harden.

Korver w tym czasie zrobił naprawdę niezłą karierę. Ostatni mecz w NBA rozegrał tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa. Przez 17 lat dwukrotnie docierał do finałów NBA. Wystąpił w Meczu Gwiazd NBA (2015), Rising Stars (2005) i trzykrotnie wziął udział w konkursie rzutów za trzy. Czterokrotnie kończył sezon regularny z najlepszym procentem trafionych „trójek” w lidze (nikomu nie udało się triumfować w tej kategorii więcej razy). Choć Korver nie gra już od ponad roku, to oficjalnie nie ogłosił jeszcze przejścia na emeryturę. Sytuacja może się zaraz odmienić, gdyż niecałe dwa tygodnie temu został zakontraktowany jako członek sztabu szkoleniowego… Nets.

– Zostałem sprzedany za nieujawnioną kwotę. Później dowiedziałem się, że Nets wykorzystali pieniądze, aby opłacić wpisowe drużyny do Ligi Letniej, a za pozostałe kupili ksero. Jaka jest twoja wartość handlowa? Moja wynosiła kserokopiarkę. Ale to dobrze. Kilka lat temu ta kopiarka się zepsuła. A ja nadal gram – mówił w 2019 roku Korver podczas przemówienia na swojej dawnej uczelni.

Łatka koszykarza wartego mniej niż ksero towarzyszyła Korverowi przez całą karierę. Można śmiało powiedzieć, że na tym, co potrafi dać zespołowi, poznano się w NBA dopiero, gdy przekroczył „trzydziestkę”. W 2014 roku był nawet bardzo bliski wyjazdu na silnie obsadzone mistrzostwa świata.

A Nets i kopiarka? Kibice mogą mieć nadzieje, że dobra dyspozycja ekipy z Brooklynu okaże się dłuższa niż żywotność maszyny.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.