Lany poniedziałek, czyli najważniejsze mecze na wodzie w historii futbolu

wodaglowne.jpg
RDB/ullstein bild via Getty Images

Drugi dzień świąt wielkanocnych w polskiej tradycji jednoznacznie kojarzy się z wzajemnym polewaniem się wodą. Z tej okazji przypominamy najbardziej pamiętne mecze na wodzie w historii futbolu. Było ich więcej niż tylko półfinał mundialu w 1974 roku.

Jeden z dwóch najsłynniejszych meczów w historii polskiej piłki odbył się na wodzie. Mit półfinału z 1974 roku wysysa się w Polsce z mlekiem matek. Jednak nie tylko w naszym kraju ten mecz jest tak wspominany. Osobne hasło w swojej wersji Wikipedii poświęcili mu także Niemcy, którzy nazywają go „wodną bitwą” i przypominają o nim przy każdej okazji, gdy na murawie zalega deszcz. Historia futbolu jest jednak pisana przez mecze toczone w strugach deszczu. Karierę Johna Terry'ego naznaczyło poślizgnięcie się na mokrej moskiewskiej murawie w 2008 roku. Historia Węgier mogła się potoczyć inaczej, gdyby w 1954 roku nad Bernem nie było oberwania chmury. A Juventus Turyn mógłby mieć o jedno mistrzostwo więcej. Woda i futbol mają długie związki.

W dziejach piłki nożnej było wiele meczów, których rozegranie w terminie deszcz storpedował jeszcze przed pierwszym gwizdkiem albo już w jego trakcie. W 1973 roku piłkarze Liverpoolu i Borussii Moenchengladbach przegrali z naturą po dwudziestu dwóch minutach gry. W 2013 roku na Stadionie Narodowym Polska nie mogła zagrać z Anglią, bo nie zamknięto wcześniej dachu. Tamte sceny przeszły do historii jako „Basen Narodowy”. Wiele meczów jednak odbyło się na całkowicie przesiąkniętej wodą murawie, choć pewnie nie powinny. W Lany Poniedziałek przypominamy najważniejsze mecze na wodzie.

1
Ukraina – Francja 0:2. Euro 2012

Dla Ukraińców Euro 2012 to od strony sportowej wspomnienie równie traumatyczne co dla Polaków. Wcale nie musiało jednak tak być. O ile za polską wymówkę służył zamknięty dach Stadionu Narodowego podczas inauguracyjnego meczu z Grecją, który miał spowodować potworny zaduch, uniemożliwiający dowiezienie prowadzenia do końca, Ukraińcy zaczęli turniej świetnie. Choć przegrywali ze Szwedami, zdołali odwrócić losy meczu i w drugim spotkaniu z Francją mieli w Doniecku zagrać o wyjście z grupy. Gdy odgrywano hymny, nad stadion nadeszła burza, której towarzyszyło oberwanie chmury. Piłkarze przebywali na boisko tylko sześć minut, zanim sędzia Bjoern Kuipers wysłał ich do szatni. Spędzili tam czterdzieści pięć minut, po czym wrócili na kompletnie przemoczone boisko. Ukraińcy nie dali na nim rady Francuzom, czym skomplikowali sobie szanse na wyjście z grupy, co ostatecznie im się nie udało.

2
Perugia – Juventus 1:0. Serie A 1999/2000

W ostatniej kolejce sezonu 1999/2000 Juventus Turyn potrzebował w Perugii remisu, by matematycznie zapewnić sobie udział w barażu o mistrzostwo z Lazio Rzym. Boisko było zalane wodą po ulewie, która przeszła nad nim w pierwszej połowie. Przy bezbramkowym wyniku goście zawnioskowali o przerwanie spotkania ze względu na fatalny stan boiska. Sędzia Pierluigi Collina się jednak nie zgodził. Po 71 minutach przerwy wznowił grę. Perugia wygrała 1:0, a mistrzem Włoch zostało Lazio. Wydarzenie to jest we Włoszech do dziś pamiętane także ze względu na to, że niezbyt często się zdarza, by sędziowie jawnie podjęli decyzję, na której tak mocno ucierpiałby Juventus.

3
Chelsea – Manchester United 1:1. Finał Ligi Mistrzów 2008

Już kilka dni przed meczem piłkarze obu drużyn byli ostrzegani, że murawa może nie być w najlepszym stanie. Na Łużnikach na co dzień gra się na sztucznej trawie, ale z okazji finału Ligi Mistrzów zamontowano naturalną, którą przywieziono ze Słowacji. Nie zdążyła się jednak w pełni ukorzenić, co było tematem w angielskich mediach. W dniu finału nad Moskwą padał rzęsisty deszcz, przez co piłkarzom faktycznie nie grało się łatwo. To nie był mecz toczony w kałużach, jak pozostałe w tym zestawieniu, ale warunki były naprawdę fatalne. Przekonał się o tym w serii rzutów karnych John Terry, który w decydującym momencie poślizgnął się na mokrym boisku i nie trafił w bramkę. Puchar pojechał do Manchesteru.

4
Niemcy – Węgry 3:2. Finał mundialu 1954

Wielu jest zdania, że Niemcy nie mieliby szans, gdyby nad Bernem nie było w dniu finału mistrzostw świata oberwania chmury. Węgrzy przewyższali graczy Seppa Herbergera technicznie. Na ciężkim i grząskim boisku Ferenc Puskas czy Nandor Hidegkuti mieli mniej możliwości, by błyszczeć. Warunki sprzyjały za to Fritzowi Walterowi, niemieckiej gwieździe, który uwielbiał grać w deszczu. Do dziś na mecze toczone w strugach deszczu mówi się w Niemczech, że są rozgrywane „w pogodzie Fritza Waltera”. Niemcom pomogło także to, że siedzący na ławce rezerwowych Adolf Dassler, założyciel firmy Adidas, wkręcił im w buty metalowe kołki, które były wtedy absolutną nowością, dzięki czemu lepiej utrzymywali się na nogach. Tamto niemieckie zwycięstwo nazywa się „Cudem w Bernie”.

5
Niemcy – Polska 1:0. Półfinał mundialu 1974

To, że w Polsce uważa się, że gdyby nie deszcz nad Waldstadionem we Frankfurcie drużyna Kazimierza Górskiego sięgnęłaby po mistrzostwo świata, nie jest jeszcze niczym dziwnym. Gdy jednak Paul Breitner czy Franz Beckenbauer mówią, że w normalnych warunkach nie mieliby szans, coś musi być na rzeczy. Matka wszystkich meczów na wodzie. Jeszcze nigdy mecz o taką stawkę nie był toczony w tak koszmarnych warunkach. Woda utrudniła Polakom szybką i kombinacyjną grę, którą zachwycali na turnieju. Znakomity dzień miał także Sepp Maier, niemiecki bramkarz, który powstrzymywał kolejne szarże Polaków. A Gerd Mueller przepchnął gospodarzy do finału.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.